Marek Piekarczyk wziął udział w spotkaniu byłych młodych działaczy opozycji antykomunistycznej. Wydarzenie „Czym był dla mnie stan wojenny?” odbyło się w piątek 10 grudnia w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.
„Wszystko skończyło się w jeden dzień”
– Najważniejsza jest pamięć. Wiem, że przeszłość już nie wróci i należy żyć tylko przyszłością, ale trzeba także pamiętać, skąd jesteśmy. Z zespołem TSA debiutowałem dokładnie 12 lipca 1981 r. To było w Sopocie, dla 7 tysięcy ludzi śpiewałem bluesa o Trzech zapałkach, według Jacquesa Prévert’a, w tłumaczeniu Gałczyńskiego. Była to improwizacja… to się nie zdarza na świecie. I potem jakoś poszło. Ale 13 grudnia nadszedł stan wojenny i wszystko się w jeden dzień skończyło – zaczął swoje wspomnienia muzyk.
W swoim przemówieniu Piekarczyk poruszył temat swojego buntu. Jak podkreślił, miał wówczas 30 lat i pewne pojęcie o czym chce mówić. – Byłem hipisem zawsze. Zapuściłem w 1968 r. włosy, dzisiaj je przylizałem, ale normalnie noszę rozpuszczone. One są bardzo stare i chociaż rzadsze i niewygodne – nie mam zamiaru ich zgolić do łysej pały, tak jak niektórzy. Nie po to zapuściłem w roku 68, kiedy nasi żołnierze najechali z Ruskimi na Czechosłowację. Było mi wstyd – przyznał.
Muzyk podkreślił, że jako jedyny chłopiec w swojej klasie nie należał ani do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, ani do Związku Młodzieży Socjalistycznej. – I chciałem to podkreślić – moje długie włosy kłuły w oczy. Nauczycielki potrafiły podchodzić i nawijać mi włosy na palec i ciągnąć do góry w czasie lekcji, a ja się nie mogłem odezwać – mówił.
"Ci, którzy napluli w twarz całemu narodowi..."
W wystąpieniu Marka Piekarczyka zawarta została smutna konstatacja tego, jak potoczyły się losy, tych którzy wystąpili wówczas przeciwko swoim rodakom.
– Najbardziej jest mi przykro, że ci, którzy wtedy kradli, którzy napluli w twarz narodowi, zrobili z Polski więzienie, poniżyli innych w imię jakichś tam spraw, które dziś wydają się nieważne – dziś są na stanowiskach, mają wielkie firmy, mają majątki i konta w Szwajcarii. Ich dzieci studiują na najlepszych uczelniach świata – podkreślał. Muzyk wyraził nadzieję, że kiedy obecne młode pokolenie dorośnie spróbuje „załatwić tę sprawę”, której nie było w stanie załatwić jego pokolenie.
– I ci, którzy napluli w twarz całemu narodowi, są teraz doradcami i wypowiadają się publicznie. Uważajcie na tych ludzi – ostrzegł.
Moda na lewicowość
Piekarczyk zwrócił jeszcze uwagę na panującą w ostatnim czasie modzie na lewicowość. – To zawsze tak jest, że późno urodzeni są łatwym kęskiem dla lewicy. Dla takich ludzi Che Guevara jest idolem, noszą go na koszulkach, a on zakładał obozy koncentracyjne w Ameryce Południowej. Być może wielu z was tak myśli, bo to jest bunt, ale uważajcie, bo są to ideologie kłamliwe, które nie mają na celu szerzenia dobra. Mają na celu tylko jedno - przejąć nad wami władzę i wykorzystać was – nawet nie wiecie w jaki sposób – powiedział były lider TSA.
