"Miejsce jazzu nie jest w muzeum" - podkreślał w czerwcu 2024 r. w rozmowie z PAP kontrabasista Ron Carter, który wraz z Herbiem Hancockiem w latach 60. współtworzył prowadzony przez Milesa Davisa słynny kwintet nazywany Drugim Wielkim. "Takie inicjatywy jak ustanowienie Międzynarodowego Dnia Jazzu służą przypomnieniu, że wciąż tu jest, wciąż żyje i jest istotny społecznie. Ktoś, kto jazzu nigdy nie słyszał, powinien się zatrzymać i poświęcić mu kilka chwil. Być może okaże się, że mu się spodoba" - komentował.
"Żeby jazz, tak jak w latach 60. i 70., stał się muzyką młodych ludzi, żeby był bardziej popularny, należałoby wprowadzić go do systemu edukacji. Uczyć go. Uczyć sztuki, kontaktu z nią. Takich zajęć nie prowadzi się w publicznych szkołach w Stanach Zjednoczonych ani w przedszkolach czy podstawówkach. Nie ma programów poświęconych sztuce. Dopóki nie powstaną, utalentowane artystycznie dzieciaki nie będą wiedziały, że mają talent" - przekonuje Carter.
W 1959 r. Carter przeprowadził się do Nowego Jorku, by dołączyć do zespołu Chico Hamiltona. Wtedy też ukazała się płyta "Kind of Blue" Milesa Davisa - być może najbardziej popularna jazzowa płyta w historii. Za jej sprawą trębacz zyskał sławę przekraczającą ramy gatunku. Zadecydowały o tym nie tylko umiejętności zespołu, którym dowodził - w składzie znaleźli się John Coltrane, Julian "Cannonball" Adderley, Paul Chambers, Wynton Kelly, Bill Evans i Jimmy Cobb - ale także melodyjność kompozycji, tak popularnych jak "So What", "All Blues" czy "Blue in Green". Muzyka, którą Davis przygotował, wyprowadzała jazz z konwencji bebopu w stronę inspirowaną muzyką poważną, kompozycji o mniej wyraźnych strukturach, pozbawionych gorączkowego tempa. Davisa okrzyknięto muzycznym geniuszem, wielkim artystą, a jego jazz - prawdziwą sztuką.
W tym samym roku wytwórnia Columbia wydała inny jazzowy album, który zyskał status kultowego. "Time Out" kwartetu pianisty Dave'a Brubecka okazał się przebojem dzięki utworowi "Take Five" z charakterystycznym tematem granym przez saksofonistę Paula Desmonda. Muzykę Brubecka określano mianem "cool jazzu", ale krytycy zarzucali mu nadmierną lekkość i komercyjność, wręcz "wyprzedawanie" jazzu, upraszczanie go dla przyjemności białych słuchaczy. Mimo to pianista znalazł się na okładce magazynu "Time", cieszył się również ogromną popularnością wśród amerykańskich studentów, o jakiej nie mogli marzyć czarni jazzmani szykanowani przez rasistowskie porządki.
1959 to także rok premiery "The Shape of Jazz to Come", trzeciej płyty w dyskografii saksofonisty Ornette'a Colemana, za sprawą której wywołał skandal. Występy zespołu Colemana w nowojorskim klubie Five Spot kończyły się bójkami między obrońcami jazzowej tradycji a awangardowymi rewolucjonistami. Coleman zrywał ze wszelkimi zasadami, ustanawiał własną tradycję, stawiając na swobodną improwizację. Free-jazz, jak go nazwano, podzielił jazzowe środowisko. Miles Davis, który przybył do Five Spot, by wysłuchać koncertu młodego saksofonisty, odrzucał nową formę, John Coltrane natomiast był zachwycony. Płyta Colemana spełniła obietnicę złożoną w tytule - free-jazz z czasem zyskał oddanych obrońców i żarliwych wyznawców zarówno pośród muzyków, jak i słuchaczy i dziennikarzy.
Do jazzowej historii nawiązał też kontrabasista Charles Mingus na "Mingus Ah Um", albumie także wydanym w 1959 r. Mingus sięga do tradycji big-bandów, a także gospel, unowocześniając je jednak, nadając indywidualny rys. Najsłynniejszym być może utworem z "Mingus Ah Um" jest "Fables of Faubus" - sprzeciw wobec segregacji rasowej, pieśń poświęcona Orvalowi Faubusowi, gubernatorowi stanu Arkansas, któremu muzyk zarzucał sprzeciwianie się integracji szkół w miasteczku Little Rock. Na płycie znalazła się jedynie instrumentalna wersja utworu - ta z wymierzonym w polityka słowami trafiła na album "Charles Mingus Presents Charles Mingus" z 1960 r.
"Jazzem nowoczesnym" nazywano również odmianę jazzu spopularyzowaną w latach 60. w Polsce. Choć pierwszą płytą wydaną w serii "Polish Jazz" był album "New Orleans Stompers" grupy Warsaw Stompers grającej jazz tradycyjny, rodem z Nowego Orleanu, najważniejsze prace serii nawiązywały do twórczości Davisa czy Brubecka.
Jako "płyta zerowa" określana bywa "Go Right" kwintetu Andrzeja Kurylewicza z 1963 r., choć na jej okładce nie znalazło się emblematyczne logo serii. W nagraniu udział wzięli Jan Ptaszyn Wróblewski, Wojciech Karolak, Tadeusz Wójcik, Andrzej Dąbrowski i sam lider grupy. Muzyka nie przypominała już tradycyjnego jazzu czy swingu, używano wobec niej takich terminów jak "hard bop", "jazz modalny", "nowoczesny".
Serię wyróżniała identyfikacja wizualna, podobnie jak w słynnych amerykańskich wytwórniach Blue Note czy Impulse!, które dbały o jednolitą, charakterystyczną szatę graficzną. Okładkę "Go Right" Kurylewicza zaprojektowała Liliana Baczewska, wśród autorów okładek był także m.in. Rosław Szaybo, absolwent pracowni malarstwa Wojciecha Fangora i plakatu Henryka Tomaszewskiego na stołecznej ASP. W 1966 r. artysta wyjechał do Wielkiej Brytanii i robił karierę w świecie muzyki popularnej, projektował okładki płyt Judas Priest, Santany czy The Clash.
Najsłynniejszym w Polsce projektem Szaybo pozostaje okładka płyty "Astigmatic" kwintetu Krzysztofa Komedy z 1966 r. uznanej przez czytelników "Jazz Forum" i słuchaczy radiowej Dwójki za najlepszy polski jazzowy album w historii. Jak opowiadał po latach saksofonista Zbigniew Namysłowski, numer piąty serii "Polish Jazz" został nagrany na szybko. "Cała płyta powstała w ciągu jednej nocy w Filharmonii Narodowej" - tłumaczył, wspominając nagranie z 5 na 6 grudnia 1965 r. Stylistycznie muzyka odchodziła od tradycyjnego jazzowego formatu w stronę jego bardziej awangardowej odmiany, w stylu prac Johna Coltrane'a czy Milesa Davisa, "jazzu nowoczesnego".
Jazz był jednym z symboli zmian politycznych i obyczajowych. Towarzyszył takim filmom, jak "Niewinni czarodzieje" Andrzeja Wajdy, "Nóż w wodzie" Romana Polańskiego, "Do widzenia, do jutra" Janusza Morgensterna, "Pociąg" Jerzego Kawalerowicza czy pracom Jerzego Skolimowskiego. Andrzej Trzaskowski nagrał muzykę do "Pociągu", dla serii "Polish Jazz" - dwie płyty. Na drugiej z nich, wydanej w 1967 r. "Seant", prowadzonemu przez niego zespołowi towarzyszył Ted Curson, amerykański trębacz, który miał za sobą występy z takimi legendami, jak Charles Mingus, Cecil Taylor i Gil Evans. Kompozycje Trzaskowskiego - pisał dziennikarz Bohdan Pociej - znajdują się "w samym centrum istotnej problematyki współczesnego jazzu: żywioł improwizatorski spotyka się tu ze ścisłą dyscypliną muzyki komponowanej".
Ustanowiony przez UNESCO Międzynarodowy Dzień Jazzu obchodzony jest 30 kwietnia; uczczony zostanie koncertami, festiwalami, wystawami oraz programami edukacyjnymi. Po raz pierwszy obchodzony był w 2011 r. "Dzień Jazzu" - według komunikatu UNESCO - ma wyrobić wrażliwość społeczności międzynarodowych na muzykę jazzową, zainteresować jej korzeniami, nurtami, jak też znaczeniem tego gatunku muzyki jako ważnego środka komunikacji społecznej i dialogu między kulturami. Muzyka ta bowiem odegrała rolę w walce o prawa człowieka oraz w eliminowaniu dyskryminacji społecznych. Inicjatywa ustanowienia Międzynarodowego Dnia Jazzu pochodzi od pianisty i ambasadora dobrej woli UNESCO Herbiego Hancocka - jednego z najsławniejszych jazzowych pianistów.

Źródło: