Spis treści
36-latek po zabiciu 28-letniej kobiety przez kilka tygodni mieszkał z jej rozkładającymi się zwłokami w domu. Otwierał jedynie okno, aby nie czuć było fetoru.
Okna w jego mieszkaniu musiały być otwarte
Przez cały czas dbał o to, żeby okna w mieszkaniu były otwarte. Bał się bowiem tego, że któryś z sąsiadów wyczuje fetor i powiadomi o tym policję.
W końcu jednak wyznał swojemu koledze, że zabił przyjaciółkę. Ten poradził mu, żeby zgłosił się na policję, bo i tak go dopadną. Tak też postanowił zrobić.
Walił młotkiem w głowę, by zatuszować sprawę
Jewgienij, który jest szewcem z zawodu, przyznał się gliniarzom, że uderzał kobietę młotkiem w głowę: „Prosiła mnie, abym się uspokoił i wezwał karetkę, ale dokończyłem to, co zacząłem, w obawie, że trafię do więzienia".
Awantura zaczęła się po tym, jak kobieta oskarżyła partnera, że ten ukradł jej zachodnią walutę. Chcąc zatuszować sprawę, rzucił się na nią z młotkiem w dłoni.
Przez trzy tygodnie z jej telefonu wysyłał wiadomości do jej przyjaciół i rodziny, informując, że nie dzwoniła, bo choruje.