Od poniedziałku nauczanie zdalne obowiązuje już także uczniów w klasach 4-8 w podstawówkach. Takie rozwiązanie ma obowiązywać co najmniej przez dwa tygodnie. Czy później uczniowie wrócą do szkół?
- Powiem brutalnie. Proszę zapytać również tych, którzy lekkomyślnie traktują sprawę pandemii i wychodzą w wielkich grupach na ulice. Proszę zapytać o to tych, którzy negują istnienie koronawirusa i tym samym przyczyniają się do tego, że przypadków dziennych będzie więcej - stwierdził Przemysław Czarnek, nowy minister edukacji, który był gościem porannego programu w Radiu Lublin.
- My mamy nadzieję, że obostrzenia doprowadzą do wyhamowania wzrostu zachorowań - dodał lubelski polityk. - Wtedy będziemy mogli stopniowo wracać do nauczania stacjonarnego, począwszy od klas, które najbardziej tego potrzebują, czyli m.in. klas maturalnych - zapowiedział.
Szef resortu edukacji zaznaczył, że trwające od piątku w całej Polsce protesty w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego nie są dla rządzących znaczącym kłopotem. - Problemem jest ich wulgarność - tłumaczył. Dodał przy tym, że rozumie niektórych protestujących.
- Nie chciałbym wrzucać wszystkich do jednego worka. Część osób protestuje, bo ma inne zdanie niż Trybunał Konstytucyjny i ja te protesty rozumiem. W demokracji można manifestować swoje poglądy - stwierdził.
Dodał, że wiąże się to zagrożeniem epidemicznym. Prowadzący audycję zapytał nowego ministra, czy w takim razie dobrym pomysłem było zajmowanie się prawem aborcyjnym w dobie pandemii, skoro można było przewidzieć, że wywoła to protesty.
- Proszę pytać o to Trybunał Konstytucyjny. Trybunał nie orzeka wtedy, kiedy chcą politycy - stwierdził Czarnek.
