Informację o pożarze samochodu policja dostała około godziny 9.30. Doszło do niego na parkingu przy ulicy Lubelskiej w Kraśniku. Poparzony pasażer z volvo został przetransportowany do szpitala.
- Zgłoszenie dostaliśmy od policji. Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się, że ogień był w przedziale pasażerskim, a nie jak zazwyczaj bywa, w komorze silnika. W trakcie gaszenia jeden ze strażaków otworzył bagażnik auta typu kombi i zobaczył, że w środku leży nieprzytomny mężczyzna. Był pod warstwami ubrań. Został wyciągnięty przez bagażnik - tak tę sprawę relacjonował w środę st. kpt. Piotr Michałek, oficer prasowy Komendy Powiatowej PSP w Kraśniku.
Z nieoficjalnych informacji, jakie pojawiają się w tym kontekście, dowiadujemy się, że mężczyzna mógł w samochodzie mieć butle z gazem, którym prawdopodobnie się "dogrzewał". To, że w aucie dwie takie butle rzeczywiście były, potwierdziła nam straż pożarna.
- Jedna turystyczna, a druga większa, o wadze 11 kg. Z żadnej z nich nie ulatniał się gaz, były zakręcone. W momencie, gdy przejęli je strażacy, nie były nawet rozgrzane - podał st. kpt. Piotr Michałek, oficer prasowy Komendy Powiatowej PSP w Kraśniku.
W kontekście wątku dotyczącego przyczyn pożaru straż pożarna odsyła do policji. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że źródło ognia było w przedziale pasażerskim. Będziemy ustalać co były jego przyczyną. Czy do pożaru doszło w wyniku zaprószenia ognia, czy była to być może próba samobójcza - podała w komunikacie Renata Laszczka-Rusek, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Kim jest poparzony mężczyzna?
Policja potwierdziła w środę, że ofiara pożaru z Kraśnika to osoba, która może mieć związek z morderstwem przy ulicy Gęsiej w Lublinie, do którego doszło dzień wcześniej.
- To 47-letni mężczyzna, który wczoraj był typowany do sprawy tego zabójstwa. Mieliśmy informację o tym, jakim autem się porusza. Jego rysopis został przekazany funkcjonariuszom z patroli w województwie - powiedziała w środę Renata Laszczka-Rusek, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Jednocześnie dodaje jedynie: - Jest to osoba z rodziny ofiary.
Z naszych informacji wynika, że 47-latek został przetransportowany na oddział oparzeń szpitala w Łęcznej. - Lekarz zdecyduje, kiedy będzie można z nim rozmawiać - zaznacza rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Szpital nie udziela informacji o stanie zdrowia pacjenta. Nieoficjalnie udało nam się jednak ustalić, że 47-latek ma oparzenia skóry i dróg oddechowych, a także to, że został zaintubowany. Obecnie przebywa na oddziale intensywnej terapii szpitala w Łęcznej.
Już we wtorek mówiło się nieoficjalnie o tym, że sprawcą morderstwa może być mąż ofiary. Ciało kobiety zostało zauważone około godziny 6 rano, pod blokiem przy ulicy Gęsiej. Według innych nieoficjalnych informacji, jaki pojawiały się w sprawie brutalnej zbrodni, kobieta mieszkała tam ze swoim partnerem, a sprawca - uciekając z miejsca przestępstwa - staranował autem ogrodzenie pobliskiego parkingu.
Przypomnimy, że prokurator obecny na miejscu zdarzenia wstępnie stwierdził, że ofiara miała rozległe obrażenia głowy. We wtorek został przeprowadzona sekcja zwłok 41-letniej kobiety. - Biegły stwierdził wstępnie, że te obrażenia głowy mogły być przyczyną zgonu- podała w środę Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Sprawę w kierunku zabójstwa prowadzi Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe.