Muppety: lalki kochane przez wszystkich powracają

Redakcja
fot.P Photo/Walt Disney Records
Kiedy Jim Henson przedstawiał w latach 70. swój pomysł na program szefom amerykańskich telewizji, ci pukali się w głowę. To dlatego program był nagrywany w Anglii. Szybko okazało się, że pokochali go widzowie na całym świecie - pisze Erica Wagner.

Dorastając w Nowym Jorku w latach 70. miałam różne pomysły na powiększenie swojego kieszonkowego. Najpierw czyściłam buty mojego taty: brązowe mokasyny potraktowałam czarną pastą, zamieniając je w coś na wzór skorupy żółwia szylkretowego. Nie odniosłam wielkiego sukcesu. Spróbowałam więc sprzedawać lemoniadę na chodniku West End Avenue. Jeśli odnosicie wrażenie, że określenia lemoniada z chodnika i West End Avenue zestawione w jednym zdaniu brzmią nieco dziwnie, macie rację. Kolejny niewypał.

Gdy miałam 11 lat, nagle pojawiła się nowa opcja. Miałam pomagać mojej mamie w nowej pracy i siedząc przy kuchennym stole w naszym domu, otwierać koperty, wyjmować z nich listy i sortować je w kupki. Z początku, z tego, co pamiętam, kopert nie było zbyt wiele. Mama przynosiła je z budynku z brązowej cegły na Upper East Side, z 117 East 69th Street. Od czasu do czasu jechała tam autobusem i wracała taksówką z workiem - niedużym - listów.

Czytaj także: 10 najlepszych książek dla dzieci

Wkrótce jednak mama przestała prosić mnie o pomoc wyłącznie z czystej uprzejmości. Błagała, bym jak najszybciej skończyła odrabiać lekcje i natychmiast przyszła jej pomagać. Bo nagle worki zrobiły się większe, cięższe i było ich coraz więcej. Do sortowania włączył się tato, inżynier i grafik. Worki powoli zaczęły przejmować władzę nad naszym życiem, o niewielkim mieszkaniu nie wspominając. Listy były adresowane do mupetów, a w budynku z brązowej cegły mieściło się ich nowojorskie biuro. Na ekrany kin wchodzi nowy film o mupetach, który po latach zapomnienia wydobędzie te cudowne postaci z cienia - samo wejście w półmrok niebytu jest tematem filmu i motorem wielu skeczy. Lecz wtedy, przed laty, gdy jako dzieciak dorabiałam po szkole, pomagając mamie, "The Muppet Show" Jima Hensona, uwielbiany w ponad stu krajach na całym świecie, był na dobrej drodze do odniesienia największego sukcesu w historii telewizji. Po piątym i ostatnim sezonie program otrzymał 21 nominacji do nagrody Emmy i zdobył cztery statuetki, a także 11 nominacji do nagrody BAFTA, z których zdobył dwie.

Historia mupetów zaczęła się na długo przed ich debiutem w "Ulicy Sezamkowej". Od roku 1955 do 1961 lokalna waszyngtońska stacja WRC-TV nadawała pięciominutowy program na żywo "Sam and Friends", tworzony przez Hensona. To właśnie w "Sam and Friends" zadebiutował mupet uszyty ze starego zielonego płaszcza matki Jima Hensona znany jako Kermit Żaba. Rowlf, pies pianista, ukłonił się widzom po raz pierwszy w 1962 r. w reklamie psiej karmy. W latach 1966-1971 mupety regularnie gościły w programie "The Ed Sullivan Show" - Sullivan to człowiek, który w 1964 r. przedstawił Ameryce Beatlesów.

Czytaj także: Bohaterowie zbliżającej się gali Oscarów

Jim Henson, urodzony w 1936 r. w Greenville w stanie Missisipi, miał wielkie plany związane z mupetami. Chciał, by lalki pojawiały się w paśmie największej oglądalności i w połowie lat 70. ciężko pracował, by jego marzenie się ziściło. Niestety, trzy największe amerykańskie stacje - ABC, NBC i CBS - uznały, że program dla dorosłych, którego bohaterami są lalki, to pomysł mniej więcej tak dobry jak czarna pasta do brązowych butów. Wizję Hensona rozumiał jedynie baron (Lew) Grade, wpływowy producent telewizyjny z ojczyzny "Punch and Judy". Grade zgodził się, by Henson tworzył swój program w Anglii i za pośrednictwem ITV dystrybuował go w USA. Jego decyzja pozwoliła "The Muppet Show" zaistnieć na telewizyjnym ekranie i odnieść ogromny sukces nie tylko po obu stronach Atlantyku, lecz także na całym świecie. Z tego powodu "The Muppet Show" już zawsze filmowano w Anglii.

Początki programu, rzecz jasna, były skromne; w pierwszym sezonie gośćmi byli głównie przyjaciele Hensona lub jego menedżera. To szybko się zmieniło i już w trzecim sezonie gwiazdy same pchały się programu. Lista gości trzeciego sezonu przypomina spis bohaterów okładek kolorowych czasopism z końca lat 70.: Roger Moore, John Cleese, Diana Ross, Alice Cooper, Julie Andrews, Steve Martin... Wyobraźcie sobie, co dziś oznacza dla gwiazdy pojawienie się w "Simpsonach" i pomnóżcie ten zaszczyt.
"The Muppet Show" szybko stał się wielkim wydarzeniem, nie tylko dlatego, że cóż… w tamtych czasach było znacznie mniej do roboty. Ulubione programy oglądało się wtedy, gdy nadawano je w telewizji. Innej możliwości nie było. Być może dlatego niektóre programy stały się prawdziwym telewizyjnym fenomenem. Widzowie na całym świecie pokochali mupety. A ponieważ były to czasy przed wynalezieniem mejla, sięgali po pióro i papier, i pisali listy, by im o tym powiedzieć. Każdy z tych listów został otwarty, na każdy odpowiedziano - a wszystko działo się w dwupokojowym mieszkaniu moich rodziców przy West End Avenue i 67th Street. Podobnie jak miliony dzieciaków w latach 70. i 80., dorastałam z mupetami - ale w nieco inny, a nawet szczególny sposób.

Popołudniami - po odrobieniu lekcji, jak już wspominałam - lub po kolacji, także w weekendy, siadywałam z mamą przy stole nad stertą listów. Koperty otwierałyśmy nożykami do listów. Niektóre listy były bardzo długie, miały po kilka kartek. Żadnej nie pominęłyśmy, przeczytałyśmy wszystkie. Gdy już otwarłyśmy spory zapas kopert, zaczynał się drugi etap: sortowanie. Tu z pomocą przychodził tato: jego ścisły umysł uwielbiał systemy. Chcesz zwiedzić plan zdjęciowy? Kupka pierwsza. Chcesz, by Jim Henson wystąpił w twojej szkole/grupie kościelnej/synagodze/uczelni? Kupka druga. Chcesz zostać lalkarzem? Następna kupka. W końcu zrobiło się z tego blisko 35 kategorii. Partie odpowiedzi drukowane były na firmowym papierze wytwórni i sortowane tematycznie, przed wysłaniem mama ręcznie je podpisywała ("Mupety").

Czytaj także: Dziecko - największe szczęście w życiu!

Były też listy, na które nie można było odpowiedzieć gotowym wydrukowanym wzorem. W takich razach mama zasiadała przed maszyną do pisania marki Olivetti stojącą w sypialni rodziców i pisała odpowiedź. Pamiętam list od młodej kobiety z Albany, która bardzo poważnie myślała o lalkarstwie. Mama w imieniu wytwórni wysłała jej książkę i numer telefonu do wydziału teatralnego UCLA, podała jej też nazwisko i numer profesora z Uniwersytetu w Connecticut, i poradziła, by dziewczyna się z nim skontaktowała. Czasami mama odpisywała dlatego, że polubiła autora listu - nie ważne, czy było to dziecko, czy dorosły. Pewien chłopiec zapraszał Jima Hensona na kolację i (w PPS) zastanawiał się, czy Henson czasem nie jest wegetarianinem. Kiedyś do mupetów napisał więzień przebywający w zakładzie psychiatrycznym. Mama korespondowała z nim przez długie lata, bo wiedziała - oczywiście w imieniu wytwórni - że niełatwo być zielonym. "Tak długo, jak będą mupety, będzie nadzieja", mówi Walter w nowym filmie. Jeśli chcecie znać moje zdanie, to ma rację.

W tamtych czasach miałam jeszcze jeden obowiązek. Oczywiście widzowie pisali z prośbą o autografy i tu znalazłam swoje powołanie. Każda postać miała własny podpis, stworzony przez animatora lalki - autograf Kermita zaprojektował Henson, podpisy Panny Piggy i Misia Faziego stworzył Frank Oz itd. Moje zdanie polegało na… cóż… ja miałam podrabiać te podpisy na błyszczących fotografiach. Przepraszam, jeśli ktoś z czytających te słowa nagle poczuł się urażony i rozczarowany. Daję słowo, że każde zdjęcie podpisywałam ze szczerym sercem. Nie, nie robię sobie żartów ani się nie wymądrzam. Tak było.

Więcej przeczytasz w weekendowym wydaniu dziennika "Polska" lub w serwisie prasa24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl