Krzysztof Włodarczyk w 2021 roku odsiadywał 5-miesięczny wyrok za złamanie sądowego zakazu poruszania się pojazdami mechanicznymi. Na wolność wyszedł w połowie kwietnia, ale na tym kłopoty z prawem „Diablo” się nie skończyły. 17 czerwca 2021 roku Sąd Rejonowy w Płońsku skazał boksera na 10 miesięcy ograniczenia wolności, a Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli wymierzył mu karę pięciu miesięcy pozbawienia wolności. Oba wyroki również dotyczyły złamania przez pięściarza zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych wydanego przez sąd. Włodarczyk chciał odbyć karę w systemie dozoru elektronicznego, ale sąd się na to nie zgodził i „Diablo” do zeszłego tygodnia przebywał w zakładzie karnym.
Jedzenie „poniżej czegokolwiek”
Po wyjściu z więzienia Włodarczyk udzielił wywiadu „Super Expressowi”. Pytany o to, jakie ma wspomnienia z więzienia, zaczął narzekać na... gastronomię.
– Co jest napisane w menu to jedno wielkie oszustwo. Nie ma nawet jednej dziesiątej tego! Oczywiście są ziemniaki, ale rozgotowane lub mocno nawodnione. Dopóki są ciepłe, kilka kęsów można złapać, ale tak to się nie nadaje – dodał.
Jak przyznał, „dożywiał się z zewnątrz”. – Dożywiałem się. Gdybym nie miał pomocy z zewnątrz, to byłaby tragedia – podsumował.
