- Nareszcie wyroki adekwatne do zbrodni podwarszawskich gangsterów - cieszą się policjanci z Pałacu Mostowskich, którzy nad sprawą pracowali kilka lat.
Ćwierć wieku w więziennej celi spędzą zleceniodawca zbrodni 36-letni Patrycjusz P. ps. Patryk i dwóch wykonawców: 47-letni Andrzej L. oraz 44-letni Andrzej M. ps. Dżosef. 41-letni Paweł M., w którego mieszkaniu planowano zabójstwo i przechowywano broń, w więzieniu posiedzi 12 lat. Andrzejowi L. oprócz zabójstwa wczoraj doszło kolejnych... 68 zarzutów kradzieży z włamaniem do domków jednorodzinnych na terenie Warszawy i okolic.
- W poniedziałek skierowaliśmy do sądu akt oskarżenia - potwierdza prokurator Mateusz Martyniuk ze stołecznej prokuratury okręgowej.
Wojciech Cz. ps. Focus zginął 9 marca 2004 r. w warsztacie samochodowym w Błoniu. Kiedy wysiadł ze swojego opla astra, podszedł do niego mężczyzna z bronią maszynową i zaczął strzelać. "Focus" zginął od jednego z sześciu strzałów ze scorpiona. Policjanci zastali na miejscu tylko zwłoki.
Sprawców zabójstwa śledczy szukali ponad dwa lata. Pod koniec września 2006 r. policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw oraz antyterroryści weszli do sześciu mieszkań. Andrzej L., "Dżosef" i "Patryk" trafili do sali przesłuchań. Kryminalni długo nie mogli ustalić, kto strzelał do Wojciecha Cz. W końcu do zabójstwa przyznali się "Dżosef" i Andrzej L. - "Dżosef" był kierowcą, bo auto należało do niego, a L. strzelał. Pochodzi z okolic Otwocka. Nie znał Błonia tak dobrze jak "Dżosef" - mówi jeden z policjantów prowadzących śledztwo. O co poszło? Zamordowany "Focus" i Patrycjusz P. ps. Patryk od dawna walczyli o kontrolę nad błońskim rynkiem narkotykowym.
Chociaż obaj działali w ramach jednej grupy ożarowskiej, często wchodzili sobie w paradę:
- Walka była zażarta. Ludzie "Focusa" strzelali do "Patryka", ten w rewanżu wywiózł konkurenta do lasu. Po tym incydencie "Patryk" nie wytrzymał i zlecił zabójstwo Andrzejowi L., który pracował dla niego od pół roku, kiedy wyszedł z więzienia za włamania. Handel narkotykami i zabójstwo miały być dla niego przysposobieniem do nowej specjalizacji - mówi oficer komendy stołecznej rozpracowujący okołowarszawskie gangi.