"Słowik", "Wańka" i "Parasol" za kratami. Bossowie "Pruszkowa" pozostaną dłużej w areszcie

Marcin Koziestański
Fot. Wojciech Matusik
Andrzej Z. ps. Słowik, Leszek D. ps. Wańka i Janusz P. ps. Parasol zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy CBŚP w listopadzie. Teraz sąd zdecydował, że gangsterzy powiązani z mafią pruszkowską pozostaną na dłużej w areszcie.

W listopadzie ub.r. głośno było o zatrzymaniu 19 osób, w tym dawnych bossów mafii pruszkowskiej. To Andrzej Z. ps. Słowik, Leszek D. ps. Wańka i Janusz P. ps. Parasol, którzy zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy CBŚP. Dość tajemnicza akcja miała mieć związek ze śledztwem mazowieckich „pezetów” Prokuratury Krajowej. Bossowie „Pruszkowa” mieli zostać zatrzymani w swoich domach. Śledczy jednak byli wstrzęmięźliwi jeśli chodzi o informacje na ten temat. Wiadomo, że wówczas został zastosowany wobec zatrzymanych trzymiesięczny areszt. Ten okres właśnie mija.

Bossowie na dłużej w areszcie

- Na wniosek Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie sąd przedłużył stosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania wobec 19 podejrzanych w tym Andrzeja Z. ps. „Słowik”, Leszka D. ps. „Wańka”, Janusza P. ps. „Parasol” - potwierdził w rozmowie z i.pl Karol Borchólski z działu prasowego Prokuratury Krajowej.

Grupa pruszkowska terroryzowała stolicę

W latach 90. „Parasol”, „Wańka, czy „Słowik” tworzyli jedną z największych grup przestępczych w Polsce, m.in. tych trzech stanowiło część tzw. zarządu grupy. Wachlarz działalności „Pruszkowa” obejmował: pobicia, porwania, handel narkotykami, wymuszenia haraczy. Po zabójstwie z 1999 roku Andrzeja K. "Pershinga", lidera grupy ożarowskiej, niekiedy wskazywanego na pierwszego przywódcę „Pruszkowa”, na współpracę ze śledczymi poszedł Jarosław S. ps. "Masa". W 2000 roku został świadkiem koronnym, co pogrążyło mafię pruszkowską.

Za więziennymi murami

„Słowik” był nawet oskarżony o zlecenie zabójstwa gen. policji Marka Papały; został z tego zarzutu oczyszczony i opuścił więzienne mury w 2013 roku, by ponownie tam trafić w 2017 roku za sprawą tzw. przekrętów vatowskich, oszustw podatkowych, rozbojów, czy handlu narkotykami. Według śledczych to właśnie Andrzej Z. stał na czele gangu, który działał między 2014 a 2018 rokiem. Trójka dawnych pruszkowskich gangsterów została wówczas zatrzymana w 2017 roku.

Sąd Okręgowy w Warszawie uchylał kolejno areszty najpierw Leszkowi D. „Wańce”, następnie Januszowi P. „Parasolowi”, w 2020 roku – Andrzejowi Z. „Słowikowi”. Panowie musieli wpłacić po kilkaset tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Chwilę później „Słowika” ponownie aresztowano w związku z tzw. aferą białołęcką. Chodziło o korumpowanie strażników więziennych w areszcie śledczym Warszawa-Białołęka. Zarzuty w tej sprawie usłyszały trzy adwokatki, broniące m.in. prominentnych członków grupy mokotowskiej, w tym Artura N. „Arcziego”, Sławomira L. „Lepy” czy Wojciecha. S. „Wojtasa”.

"Słowik" jako boss federacji

O „Słowiku” znów zrobiło się głośno po kolejnym wyjściu z aresztu, kiedy jako gość specjalny wziął udział w gali walk MMA – VIP, podczas której Marcin Najman przedstawił Andrzeja Z. jako nowego bossa federacji. „Słowik” przy dźwiękach podkładu muzycznego z „Ojca Chrzestnego” pojawił się na scenie w masce z serialu "Squid Game" na twarzy. Cała sytuacja wzbudziła niesmak i odbiła się szerokim echem.

od 16 lat

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl