Dotarliśmy do jednej z pokrzywdzonych pań. Wszystko działo się w środę wieczorem – opowiada nam. Pierwsze zdarzenie było około godziny 22.30 a drugie kwadrans później. Ten człowiek dotykał kobiety w strefie saun. To miejsce, gdzie przebywa się nago, a ciało przykrywa jedynie ręcznikiem. - Ja byłam tylko w wielkim szoku, ale ta druga pani była załamana – relacjonuje nam. Policja obiecała zająć się sprawą. Obsługa wręcz zniechęca do zgłoszeń na policję. "Nie ma kamer, więc nie wiadomo czy znajdą" – twierdzi nasza rozmówczyni.
Aneta Rawecka z Wrocławskiego Parku Wodnego zapewnia nas tymczasem, że firma zawsze poważnie traktuje tego typu skargi. Jako dowód opowiada historię sprzed kilku tygodni. Skargę zgłosiła kobieta, która była świadkiem zdarzenia podobnego do tego ze środy. Tak samo doszło do niego w strefie saun, gdzie rzeczywiście nie ma kamer.
Jednak – dodaje Aneta Rawecka - wytypowano prawdopodobnego sprawcę sierpniowego incydentu analizując nagrania z kamer w innych częściach obiektu. Ale film można udostępnić wyłącznie policji lub prokuraturze. Jak na razie nikt się nie zgłosił. O incydencie ze środy Wrocławski Park Wodny dowiedział się z wpisu na Facebooku. Nie było skargi ani prośby policji o udostępnienie nagrań z monitoringu.
Kobieta, z którą rozmawialiśmy, twierdzi, że obsłudze aquaparku już w środowy wieczór zgłaszano, że doszło do incydentu i opisywano napastnika. Miał około 180/190 cm wzrostu, ciemne włosy, bez zarostu, był trochę grubawy. Ubrany w czarną kurtkę albo bluzę i ciemne spodnie. Miał ciemno zielony plecak i czarną torebkę.
Zobacz także
