Rosjanie nie tylko nie współpracują, ale na początku śledztwa, kiedy Niemcy poprosili ich o zbadanie danych zatrzymanego po zamachu sprawcy, potwierdzili jego fałszywą tożsamość jako prawdziwą. Szybko okazało się jednak, że Wadim Sokołow - pod takim nazwiskiem zabójca wjechał do RFN - ma fałszywy paszport. Dokument pochodził najprawdopodobniej z zasobów rosyjskiego wywiadu GRU. Również to, jak przeprowadzono zamach, nie pozostawia wątpliwości, że było to morderstwo na zlecenie przypominające sposoby działania rosyjskich służb likwidujących „zdrajców” poza granicami Rosji. Najdobitniejszymi przykładami tego są sprawy Litwinienki i Skripala w Anglii. Wówczas Moskwa także reagowała na oskarżenia zaprzeczeniami i wskazywaniem, że są one wytworem fantazji i antyrosyjskich fobii. Tu nic się nie zmieniło od czasów ZSRR, a metody też pozostają te same.
Zamach
49-letni Wadim Sokołow - tak go nazywajmy - został według dziennikarzy tygodnika „Der Spiegel” zwerbowany przez jednostkę specjalną rosyjskiego MSW. Kilkanaście lat temu miał być skazany za morderstwo i przebywał w więzieniu. Werbowanie kryminalistów jest praktyką rosyjskich służb. „Wall Street Journal” podał, że Sokołow wyszedł na wolność krótko przed zamachem. Wizę do strefy Schengen uzyskał w ambasadzie Francji w Moskwie. Pojechał do Paryża, a stamtąd do Warszawy, gdzie na kilka dni wynajął pokój w jednym z hoteli w centrum - po zatrzymaniu go w Berlinie polskie służby zabezpieczyły szereg prywatnych przedmiotów należących do podejrzanego. Podczas podróży z Warszawy do Berlina przekazano mu broń, pistolet marki glock 26, z którego padły śmiertelne strzały. Jest to broń będąca na wyposażeniu m.in. polskiej policji, ale nasi policjanci otrzymali ją dopiero z końcem 1996 , a glocki 26 (kolejną generację) dopiero w 2001, tymczasem śledztwo wykazało, że glock zamachowca został sprzedany do ZSRR (do Estonii) w 1986 i że w międzyczasie, aby zatrzeć ślady, wymieniono w nim lufę.
23 sierpnia, dzień po przyjeździe do stolicy Niemiec, zabójca - barczysty mężczyzna z pokaźnym wąsem i widocznymi tatuażami, w czapce bejsbolówce, spod której wystawały gęste włosy, z plecakiem i elektrycznym rowerem - czekał na ofiarę w parku Klein Tiergarten w centrum Berlina. Był piątek i Czangoszwili udawał się do meczetu, pokonując. Minął mężczyznę w czapce, ale coś obudziło jego czujność, bo zaczął uciekać. Zabójca dogonił go na rowerze, strzelił mu w plecy z glocka z tłumikiem, a następnie oddał jeszcze dwa strzały w głowę. Uciekł, pozbył się peruki, roweru i pistoletu, które wyrzucił do Szprewy, zmienił wygląd zewnętrzny.
Policja zareagowała szybko. Dzięki świadkom, aresztowała Sokołowa. W pokoju, gdzie się zatrzymał, znaleziono dużą sumę w gotówce. Nurkowie wyłowili ze Szprewy wyrzucone przedmioty. Zabójca siedzi w areszcie i milczy.
Ofiara
Zelimchan Czangoszwili przebywał w Niemczech pod pseudonimem Tornike K. na mocy pozytywnie rozpatrzonego wniosku o azyl. Początkowo, kiedy przyjechał przez Ukrainę do RFN w 2016, został przez władze sklasyfikowany jako możliwy podejrzany o terroryzm, ale szybko jego status się zmienił. Miał powody do uzyskania azylu, gdyż w 2015 ledwo uszedł z życiem w zamachu, jaki dokonano na niego w Gruzji. Był wrogiem Rosji i sprawującego z jej namaszczenia władzę w Czeczenii Ramzana Kadyrowa. Od 1999 walczył po stronie muzułmańskich bojowników o niezależność Czeczenii w drugiej wojnie czeczeńskiej rozpętanej przez Władimira Putina. Jako weteran walk cieszył się szacunkiem Czeczenów z rejonu wąwozu Pankisi na pograniczu gruzińsko-dagestańsko-czeczeńskim. Był od dawna celem rosyjskich służb.
Był zaufanym człowiekiem Asłana Maschadowa, partyzanta i prezydenta Czeczenii, który został zabity w 2005 roku przez FSB, rosyjską agencję wywiadowczą. Współpracował z Gruzinami przy zwalczaniu muzułmańskiego dżihadu - jego informacje pomogły zneutralizować uzbecką ekstremistyczną organizację na Kaukazie i powstrzymać islamistyczne bojówki atakujące Gruzję po jej włączeniu się po stronie NATO w wojnę w Afganistanie. Demaskował też agentów FSB. Podczas głośnego incydentu w wąwozie Łopota w 2012 pomógł powstrzymać grupę powstańców islamskich, którzy destabilizowali sytuację na pograniczu gruzińsko-dagestańskim, co mogło doprowadzić do konfrontacji między Moskwą a Tbilisi, ledwie cztery lata po rosyjskiej inwazji na Gruzję. Miał więc Czangoszwili w Moskwie pokaźną kartotekę, został tam nazwany „terrorystą” i zakwalifikowany do zlikwidowania.
Prawo Rosji
Od 2006 roku prawo Rosji o „walce z terroryzmem” zezwala na zabijanie osób uznanych za terrorystów także za granicą. Ale kto by się tam oglądał na prawo - jest rozkaz, to się zabija. Dla przykładu - w lutym 2004 antyrosyjski przywódca czeczeński Zelimchan Jandarbijew został zabity w Katarze w wyniku eksplozji bomby podłożonej w samochodzie. Aresztowano trzech obywateli Rosji - jednego wypuszczono, bo był dyplomatą, dwaj pozostali, agenci GRU, dostali dożywocie, ale już na początku 2005 przewieziono ich do Rosji, gdzie zostali powitani jak bohaterowie. Szef Czeczenii Kadyrow wiązany jest z zabójstwami w Wiedniu, Dubaju i Stambule. Tak wygląda część jego aktywnej „polityki zagranicznej”.
“Zdrajcy zawsze źle kończą” - to zdanie wypowiedział prezydent Putin w 2010 . Jednym z najbardziej znanych „zdrajców” był zbiegły do Anglii agent rosyjskiego wywiadu Alexander Litwinenko. W 2006 w Londynie został on otruty radioaktywnym polonem. Podejrzani o zamach zbiegli do Rosji, a jeden z nich Andriej Ługowoj jest od 2007 posłem do Dumy i uosabia stanowisko Rosji wobec oskarżeń o stosowanie terroryzmu państwowego: to wszystko „fantazje”.
Próba zabójstwa w Wielkiej Brytanii podwójnego agenta Siergieja Skripala i jego córki z zastosowaniem trucizny nowiczok wywołała rok temu silny kryzys między Brytyjczykami i Moskwą, ale deportowanie z Rosji podejrzanych o zamach, o co starał się Londyn, jest nieosiągalne.
Teraz też ze stolicy Rosji w odpowiedzi na pytania o powiązania z zabójstwem w Tiergarten płyną słowa o zagrywkach Zachodu.
Co mogą zrobić Niemcy?
Wydalili dwóch dyplomatów - Brytyjczycy po Skripalu wywalili dwudziestu trzech, a czterech wówczas Niemcy w ramach wsparcia - teraz pewnie chwilowo na tym poprzestaną. Kanclerz Merkel zapowiedziała, że czeka z krokami do rozstrzygnięcia śledztwa. Wprawdzie w poniedziałek spotkała się w Paryżu z Putinem przy, ale przed spotkaniem obie strony zapowiadały, że nie będą psuć atmosfery zbyt mocnym akcentowaniem sprawy Czangoszwiliego. Nie położy przecież Merkel na stół jako argument nacisku rurociągu Nord Stream 2. Tym bardziej, że podczas spotkania Putina z niemieckimi przedsiębiorcami 6 grudnia w Soczi szefowie wielkich firm (m.in. Siemensa) wyrazili życzenie, żeby w żadnym razie nie zaostrzać sankcji przeciwko Rosji.
Sprawy Czangoszwiliego, Litwinienki, Skripala nie będą więc ostatnimi tego typu. A Rosja będzie prowadzić dalej swoją podwójną grę - marchewki i kija, bo w interesach z nią porcja strachu zawsze dobrze działa. I będzie przekonywać Zachód do przyjęcia nowej, postzimnowojennej optyki: jeśli nie chcecie uznać naszych wartości - jakich? - to uznajcie chociaż naszą siłę.