CZYTAJ TEŻ:
KSIĄDZ: BEZ KOLĘDY NIE BĘDZIE POGRZEBU W ŚREMIE
ZASIŁKI POGRZEBOWE I CHOROBOWE
Proboszcz parafii św. Mateusza w Opalenicy, u którego rodzina zmarłej mieszkanki Kopanek dokonywała formalności związanych z pogrzebem, pomylił miejsca. Wystawił rachunek za wykopanie grobu głębinowego w miejscu, które było już wcześniej zarezerwowane.
- Jesteśmy wstrząśnięci - mówi Marzena Pajchrowska, córka zmarłej kobiety. - O pomyłce dowiedzieliśmy się właściwie krótko przed złożeniem mamy do grobu, w kaplicy. Nie mogliśmy jej pochować w wyznaczonym wcześniej miejscu. Staliśmy bezradnie nad trumną i wykopanym grobem, który musiał zostać zasypany, czekając na wyznaczenie nowego miejsca. Ważniejsze w tym momencie było zasypanie dziury niż kopanie nowego miejsca dla mamy. Trumna z ciałem mokła na deszczu. To skandal. Mama przez kilka miesięcy bardzo cierpiała, męczyła się z chorobą, a teraz nie można jej godnie pochować. Ksiądz, który zawinił nawet do nas nie przyszedł- opowiada wzburzona.
Żal do proboszcza ma również mąż zmarłej, Stefan Tomczak, który czuwał przy trumnie żony, aż do pochówku: - Boli mnie serce. Wydaje mi się, że zwierzęta są lepiej chowane niż ludzie. Widać ważniejszy jest pieniądz niż człowiek - mówi przez łzy.
Proboszcz parafii św. Mateusza, Antoni Lorenz przyznaje się do pomyłki: - Doszło do fatalnego błędu, nikt nie miał przecież złej woli. Dobrze jednak, że sytuacja wyjaśniła się teraz, a nie po pogrzebie i złożeniu ciała, które na drugi dzień trzeba byłoby wykopać i przenieść - stwierdził.
Trumna z ciałem 55-letniej mieszkanki Kopanek została złożona w nowym grobie po godz. 18. Mszę pogrzebową odprawiał ksiądz z innej parafii, ale w ceremonii uczestniczył ks. Lorenz, który przeprosił rodzinę zmarłej za pomyłkę.