Chaczkary znajdują się już między innymi w Białymstoku, Elblągu, Gdańsku, Klebergu Wielkim, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Szczecinku, Wrocławiu czy Zamościu. Teraz do tej listy dołączyło miasto Kartuzy. O tym, dlaczego właśnie w Kartuzach stanął chaczkar, opowiada Andrzej Pryczkowski, wieloletni trener i działacz w sekcji zapaśniczej GKS Cartusia Kartuzy.
- W 1993 roku Cartusia rozpoczęła współpracę z klubami zapaśniczymi w Eczmiadzynie, byłej stolicy Armenii, która obecnie ma podobny status do naszego Krakowa - mówi Andrzej Pryczkowski. - To efektem tej współpracy był napływ ormiańskich sportowców do Kartuz.
Pierwszym Ormianinem, który zjawił się w Kartuzach, był Artur Pogosjan. Po nim do Kartuz trafił Edward Barsegjan i Gevorg Sachakyan. Wraz z nimi powoli zaczęli przybywać ich bliscy.
- Po prawie trzydziestu latach powstała spora grupa, z której sportowa część bardzo dobrze wpisała się w wizerunek Kartuz - kontynuuje Andrzej Pryczkowski. - Kartuska społeczność wywodząca się z Armenii, postanowiła wpisać się w naszą historię, stawiając chaczkar, ormiański ślad na kaszubskiej ziemi.
W tym miejscu wypada dodać, że wymienieni wyżej, jak również wielu niewymienionych sportowców pochodzących z Armenii, reprezentują Cartusię, Kartuzy i Polskę na wielu zawodach międzynarodowych, przywożąc z nich cenne medale.
