Miałem niedawno okazję podróżować koleją z niemowlakiem. Gdy wysiedliśmy na dworcu w Ostrzeszowie, okazało się, że nie mogę opuścić peronu, nie dźwigając wózka. I niemowlaka w tymże wózku rzecz jasna. Nie ma na naszym dworcu „podjazdu” dla wózków!
Miałem tyle krzepy, aby zasuwać najpierw schodami w dół, później tunelem i znowu schodami – tym razem w górę. Pokonaliśmy z dzieckiem i wózkiem na ręku przeszkody serwowane przez nie tak dawno wyremontowany dworzec. 1:0 dla nas.
Ale pomyślałem o sytuacji, kiedy z pociągu, który zatrzymał się w Ostrzeszowie wysiada tylko 1 osoba (zdarza się tak czasami – też mnie to spotkało). Jest niepełnosprawna. Albo powiedzmy, że to ciężarna kobieta z wózkiem. W takiej sytuacji taka osoba nie byłaby w stanie opuścić peronu!
Widnieje na nim tabliczka „Wyjście dla niepełnosprawnych”. Obok jest nawet platforma dla wózków. Tyle, że nie można z niej korzystać, bo jest zasłonięta plandeką. Obok platformy wisi kolejna tabliczka „Zgłoszenie potrzeby skorzystania z platformy przyporęczowej (tu podany jest numer telefonu). Potrzebę pomocy zgłosić najpóźniej 48 godzin przed dniem odjazdu pociągu”.
Nie dziwiłbym się, gdyby tego typu tabliczka pojawiła się w filmie „Miś”, ale ona wisi w 2018 roku na odnowionym dworcu, wyposażonym w trzy takie „windy” dla wózków!
Kilka dni później znowu korzystając z usług PKP postanowiłem sprawdzić ten podany na tabliczce numer. – Halo, dyspozytornia Ostrów Wielkopolski – usłyszałem w słuchawce. Powiedziałem, że chciałbym skorzystać z windy przyporęczowej w Ostrzeszowie. Pan dyspozytor był wyraźnie zdziwiony faktem, że dzwonię. Najpierw zapytał skąd mam jego numer a później powiedział, że oddzwoni za 5 minut. Z 5 minut zrobiło się 20, po czym stwierdził, że chęć skorzystania z „windy” należy zgłaszać minimum 24 godziny przed odjazdem pociągu.
Zatem jeśli kiedyś ktoś niepełnosprawny lub kobieta w ciąży z dzieckiem i wózkiem przyjedzie do Ostrzeszowa i będą mieć pecha, bo nikt poza nimi nie wysiądzie z pociągu (ci pasażerowie to potencjalna pomoc), utkną na dworcu na 24 godziny. Podobnie będzie, gdy ktoś taki przyjdzie na dworzec – wtedy nie będzie mógł się dostać z poczekalni na peron 1, z którego odjeżdża większość pociągów.
Od wielu lat w Polsce, przy remontach i budowach, wprowadzane są udogodnienia dla osób niepełnosprawnych i wózków. Dworzec PKP w Ostrzeszowie, który niedawno był odnawiany też ma te udogodnienia, ale tylko w teorii. W praktyce sytuacja jest fatalna.
Osobom niepełnosprawnym, gdy walczą o udogodnienia, chodzi o niezależność. O to, aby mogły (bez proszenia się o pomoc) korzystać z urządzeń i obiektów tak jak pozostali ludzie. Aby mogły z godnością skorzystać na przykład ze stacji kolejowej. Moim zdaniem dworzec w Ostrzeszowie (i jego teoretyczne rozwiązania) obecnie upokarza osoby niepełnosprawne bardziej niż gdyby nie było tam żadnych udogodnień.
Bartek Borowicz