Nie było czasu na wahania i procedury. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy działać natychmiast, bo zagrożone jest ludzkie życie - mówi sierż. sztab. Lucjan Galski, funkcjonariusz drogówki z Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu. W ub. tygodniu wraz z partnerem z patrolu st. asp. Tomaszem Łąką uratowali nastolatka, który chciał skoczyć z dachu 11-piętrowego wieżowca.
Planował wziąć wolne
Nie pierwszy raz znaleźli się w podobnych okolicznościach. W Oświęcimiu zaczęto już o nich mówić, jako o aniołach stróżach w niebieskich mundurach, bo często niosą pomoc tam, gdzie ludzkie życie wisi na włosku. - Jest w nas chyba jakiś magnes - uśmiecha się Lucjan Galski.
Tego dnia miało go nawet nie być w pracy. Planował wziąć wolne, bo miał urodziny, ale wyszło inaczej. Wracali więc właśnie z patrolu w Grojcu, gdy dostali zgłoszenie od dyżurnego, że na skraju dachu jednego z wieżowców przy ul. 3 Maja w Oświęcimiu siedzi człowiek, który chce targnąć się na życie. Policjanci popatrzyli na siebie i już wiedzieli, że kolejny raz przyjdzie im w dramatycznych okolicznościach kogoś ratować.
Wszystko straciło sens
Gdy przyjechali, na miejscu pod wieżowcem były już jednostki straży pożarnej i pogotowia. Razem ze strażakiem Januszem Sztafą, dowódcą zmiany w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Oświęcimiu od razu ruszyli na dach wieżowca. Na przyjazd psychologa z komendy w Krakowie nie było co czekać. To mogło potrwać ponad godzinę, a tutaj w każdej chwili mogła rozegrać się tragedia.
Sytuacja była bardzo dramatyczna. - Zobaczyliśmy młodego, smutnego chłopaka, który siedział na gzymsie i nogi miał opuszczone na dół - opowiada sierżant Galski. - Wiedzieliśmy, że musimy działać spokojnie. Zatrzymaliśmy się kilka metrów od niego i podjęliśmy próby nawiązania rozmowy - dodaje policjant. I tak od słowa do słowa, okazało się, że ma 17 lat. Rzuciła go dziewczyna, ma problemy w domu i w ogóle życie straciło dla niego sens. - Powiedzieliśmy mu, że jest bardzo młody i będzie miał jeszcze wiele dziewczyn i nic nie jest warte tego, aby odebrać sobie życie - mówią policjanci.
Sytuacja była bardzo napięta. Nastolatek nie zamierzał wycofać się ze swojego zamiaru. - Uznałem, że może pomóc jakieś rozluźnienie. Powiedziałem mu więc o swoich urodzinach, z prośbą, aby ich nie zepsuł, bo gdyby spełnił, co zamierza, to do końca życia, źle bym je wspominał - dodaje Lucjan Galski, ale przyznaje, że do żartów wtedy mu tak naprawdę nie było. Ważne, że odniosło to skutek. Chłopak uśmiechnął się i po chwili zaczął się wycofywać ze skraju dachu.
Gdy schodzili na dół, podziękował mundurowym, że odwiedli go od zamiaru samobójstwa.
- Tym funkcjonariuszom należą się wielkie brawa i uznanie, że nie dopuścili to tej tragedii i uratowali tego młodego człowieka - chwali policjantów pani Janina, jedna z mieszkanek ul. 3 Maja.
Wyglądało na to, że 17-latek był mocno zdesperowany. Przyjechał spoza Oświęcimia. Przez jakiś czas szukał klatki schodowej, do której drzwi i właz na dach będą otwarte.
Nie tylko od karania
Sami policjanci podkreślają, że w podobnych okolicznościach bezcenne jest doświadczenie, jakie nabywają podczas codziennej służby. - Szczególnie w drogówce, gdzie stale mamy kontakt z ludźmi, którzy różnie się zachowują. Można chyba powiedzieć, że mamy tę łatwość kontaktu - zaznacza Tomasz Łąka.
Przyznają, że była do dla nich ogromna satysfakcja, gdy sprowadzili 17-latka na dół. Na urodzinach sierż. Galskiego był to oczywiście temat numer jeden, chociaż podobnych zdarzeń w służbie razem z kolegą mieli już kilka. Kiedyś innego młodego człowieka odwiedli od zamiaru skoku z mostu Piastowskiego.
- Największy stres jest w sytuacjach, gdy trzeba przywrócić akcję serca - zaznacza Lucjan Galski. Tak było w 2013 r. na ul. Śląskiej w Babicach, gdzie zasłabł 70-latek jadący na skuterze. Funkcjonariusz przez 25 minut walczył o jego życie. Półtora roku temu podobna sytuacja była na ul. Konarskiego. W tym przypadku Galski i Łąka uratowali życie 27-latkowi. Krótko potem ściągnęli z torów mężczyznę tuż przed pędzącym pociągiem. Nie widzą w tych działaniach nic nadzwyczajnego. - Wstąpiliśmy do policji po to, żeby pomagać innym - dodają.