PKO Ekstraklasa. Trener Lecha Poznań John van den Brom: Na szczęście murawa była dziś lepsza niż podczas poprzedniego spotkania w Gliwicach

John van den Brom: Tu zawsze gra się trudno

Lech pokonał Piasta Gliwice w pierwszym meczu nowego sezonu Ekstraklasy. Do siatki rywali dwukrotnie trafił pomocnik Filip Marchwiński. Bez wątpienia to właśnie popularny "Marchewa" znalazł się na ustach kibiców z Poznania, którzy muszą być dumni z gry 21-latka.

Pomocnika wychwalał także sam trener Lecha John van den Brom. Na pomeczowej konferencji szkoleniowiec gości odniósł się także do stanu murawy stadionu Piasta. Wypowiadał się o niej w samych superlatywach.

Mówiło się, że od pięciu lat nie potrafiliśmy wygrać meczu inauguracyjnego sezon, więc, kiedy się udało, wszyscy jesteśmy szczęśliwi. Tu zawsze gra się trudno. Na szczęście murawa była dziś zdecydowanie lepsza niż podczas poprzedniego spotkania w Gliwicach. Pierwsze 30 minut było niezłe z naszej strony, brakowało finalizacji pod bramką. Potem zaczęliśmy robić głupie rzeczy podarowaliśmy rzut karny i gola Piastowi

- mówił trener Lecha po spotkaniu.

Drugą połowę zaczęliśmy świetnie, dwa fantastyczne gole strzelił Filip Marchwiński. W końcówce i doliczonym czasie meczu dopisało nam trochę szczęście, ale szczęściu trzeba pomóc. Jestem trochę zmartwiony urazami, chociażby Radosława Murawskiego. Cieszy mnie, że tak duża grupa kibiców jeździ nam kibicować. Jestem zadowolony z zawodników, którzy niedawno do nas dołączyli

- dodał.

Szkoda, że zaczęliśmy sezon od porażki. Trzeba pogratulować Lechowi i pracować dalej. Mecz mógł się skończyć inaczej, remisem. Rywale potrafili wykorzystać swoje sytuacje. My też mieliśmy okazje, nawet bardzo dobre, ale nic nie chciało wpaść. Tak czasem bywa

- powiedział z kolei trener gospodarzy Aleksandar Vuković.

Jestem zadowolony z postawy drużyny, bo graliśmy z klasowym przeciwnikiem. Na początku drugiej połowy zbyt łatwo daliśmy sobie strzelić wyrównującą bramkę i goście - zamiast się denerwować, że przegrywają - dostali wiatr w żagle. Postawiliśmy trudne warunki klasowemu rywalowi, który, żeby wygrać, musiał mieć nie tylko bardzo dobrze dysponowanego Marchwińskiego, także trochę szczęścia.