Spis treści
- Grzegorz Stróżniak, założyciel grupy Lombard, kompozytor, wokalista, autor
- Grzegorz Kupczyk, wokalista, kompozytor, lider grupy CETI, kiedyś wokalista zespołu Turbo
- Adam "Wola" Wolski, wokalista, autor, frontman grupy Golden Life
- Jacek Kawalec, aktor, wokalista grupy Budka Suflera
- Marta Cugier, wokalistka, autorka, głos grupy Lombard
Grzegorz Stróżniak, założyciel grupy Lombard, kompozytor, wokalista, autor
Na całe szczęście nigdy nie musiałem uczestniczyć w pochodach pierwszomajowych jako dorosły człowiek. Dla każdego, kto żył w tamtych czasach, to był obciach. Robiło się wszystko, żeby się z tego wymigać.
Pamiętam, że jak byłem dzieckiem, to mój tato musiał chodzić na te wydarzenia z zakładem pracy. Te wyjścia traktowaliśmy bardziej jak pikniki rodzinne, bo tego dnia w Poznaniu wokół parku przed Teatrem Wielkim w Poznaniu ustawiały się stragany z parówkami, saturatorami, soczkami kolorowymi w woreczkach i watą cukrową.
Grzegorz Kupczyk, wokalista, kompozytor, lider grupy CETI, kiedyś wokalista zespołu Turbo
Jako chłopak zupełnie nie zwracałem uwagę na sprawy polityczne. To mnie kompletnie nie interesowało. Dla mnie było ważniejsze, że są parówki, kiełbasa i kolorowe baloniki. Natomiast w późniejszym czasie, kiedy już troszkę dorosłem, patrzyłem na to nieco inaczej.
Przyznam, że dwa zdarzenia najbardziej utkwiły mi w głowie, a mianowicie 1 maja, kiedy chodziłem już do szkoły muzycznej, z Marysią Wietrzykowską (założycielka grupy CETI - przyp. red.) poszliśmy sobie na spacer na ul. Głogowską w Poznaniu, a tam na wysokości ulicy Hetmańskiej był niezły zamęt, bo ludzie poszli demonstrować, wkroczyła milicja, było gorąco.
Drugie wspomnienie jest z cyklu zabawnych. 1 maja, gdzie z zespołem Turbo mieliśmy grać plenerowy koncert, spadł śnieg. Potwornie się załamała pogoda. I pamiętam, że nas przeniesiono do domu kultury, ale prawie nikt nie przyszedł, ponieważ ci ludzie, którzy wtedy szli w pochodzie, poprzemarzali, przemokli. Wydaje mi się, że to chyba było w Koninie. Z koncertu nic nie wyszło.
Adam "Wola" Wolski, wokalista, autor, frontman grupy Golden Life
Nie mam zbyt fajnych wspomnień z 1 maja. Jak pewnie wszyscy, w pamięci mam niesmak. Przeważnie udawało mi się wymigać z pochodów. Nie chciałem uczestniczyć w tym "obrzędzie". Więc jakoś to się mi udawało. Zamiast pochodów, gdzieś z kumplami ze szkoły łaziliśmy, graliśmy w piłkę, słuchaliśmy muzyki.
Nikt przecież nie lubi, jak mu się coś narzuca, a tak było przed laty w Polsce za czasów komuny. Myśmy po prostu starali się go unikać. Jak to w Gdańsku, staraliśmy się stawać władzy okoniem.
Jacek Kawalec, aktor, wokalista grupy Budka Suflera
Nigdy nie traktowałem pochodu pierwszomajowego jako coś, na co sam miałem ochotę się wybrać. Pójście na pochód pierwszomajowy w czasach komuny było strasznym obciachem i wyglądało to tak, że szliśmy na ten pochód z całą klasą wychowawczyni nam kazała iść, przy czym sprawdzała listę obecności na początku pochodu a na końcu pochodu trzeba było "odhaczyć" obecność.
My sprytnie robiliśmy uniki i nam się to udawało. Oczywiście, jak to chłopaki, organizowaliśmy w trakcie marszu, co nie było wtedy łatwe, jakieś piwo z kolegami po drodze. No i podpisywaliśmy się na końcu pochodu, wracając do żywych.
Jakie były konsekwencje nieobecności na pochodzie? Obniżony stopień z zachowania. Jako mieszkaniec Warszawy musiałem uczestniczyć w pochodach centralnych z udziałem pierwszego sekretarza PZPR i innych notabli. Jakoś nigdy podczas pochodów warszawskich nie musiałem "spotykać się" z nimi.
Oczywiście w szkolnych czasach 1 maja spotykaliśmy się ze znajomymi na słuchaniu płyt. Leciała muzyka z płyt grup Led Zeppelin, Deep Purple, Pink Floyd. Miałem gramofon i płyty, które kupiłem za granie jako statysta w teatrze.
W moich czasach licealnych, a liceum skończyłem w 1980 r., zaraz po maturze był pierwszy karnawał Solidarności, co zmieniło historię. Pamiętam sytuację, kiedy w klasie maturalnej namawiano nas, żebyśmy wstąpili do partii (PZPR - przyp. red.), bo dzięki temu będziemy mieli lepsze wyniki na maturze.
Pamiętam też, że kiedy byłem studentem łódzkiej szkoły filmowej, już w stanie wojennym (po 13 grudnia 1981 r. - przyp. red.), 8 marca wychodząc zza rogu na ulicy Targowej, gdzie jest Łódzka Szkoła Filmowa, a obok był taki jakiś zakład włókienniczy, do którego Wojciech Jaruzelski przyjechał złożyć wizytę kobietom pracującym i miałem z nim spotkanie "twarzą w twarz".
Marta Cugier, wokalistka, autorka, głos grupy Lombard
W tamtych czasach byłam małym dzieckiem. Jako, że chodziłam na zajęcia do słynnego zespołu ludowego Mała Wielkopolska do Pałacu Kultury (obecnie Centrum Kultury Zamek), obowiązkiem wszystkich zespołów było uświetnienie swoją obecnością tego przemarszu pierwszomajowego. Zawsze marzyłam o tym, żeby założyć strój łowicki i takie czerwone buty na obcasach jak nosiły starsze koleżanki. Obiecano nam, że właśnie w tych strojach pójdziemy, więc bardzo się ucieszyłam.
Miałam iść w pierwszej parze, bo byłam najmniejsza z zespołu. Wówczas kompletnie nie rozumiałam o co w tym wszystkim chodzi. Pochodzę z patriotycznego, antykomunistycznego domu. Moi dziadkowie, wujowie walczyli na frontach II wojny światowej. W domu uczyłam się prawdziwej historii, tym bardziej, że wśród ofiar Katynia byli członkowie mojej rodziny.
Pamiętam dyskusję, jaka toczyła się między moją mamą i babcią, czy rodzice powinni pozwolić mi iść w tym pochodzie w moim wymarzonym stroju ludowym i słowa mojej mądrej, kochanej babci Lusi: „Pozwól jej, przecież to jest tylko dziecko”. Byłam szczęśliwa… Na koniec tata wziął nas na parówkę z bułką i musztardą, czerwony sok w plastikowym woreczku z kolorową słomką.
Nie bawił mnie PRL. Poznałam zbyt wielu ludzi, którzy wówczas działali w Solidarności i ryzykowali zdrowiem i życiem dla Polski. Nie mogę uwierzyć, że kiedy zastraszeni ludzie machali flagami na cześć tych partyjnych kmiotów, wśród działaczy antykomunistycznego podziemia toczyły się ludzkie dramaty. Z perspektywy czasu, żałuję, że mam ten epizod w życiorysie.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
rs