Pod paragrafem. Nieporozumienia małżeńskie w mieście Łodzi

Tadeusz Żarek
FOT. Wikipedia/domena publiczna
Wertując przedwojenne łódzkie dzienniki, napotkać można sporo opowieści o nieporozumieniach między małżonkami, nierzadko z dość brutalnym finałem. Co dowodzi, że przedwojenni łodzianie byli kochliwi i temperamentni. Oto dwie przykładowe historie.

W kwietniu 1931 r. na czołówkach łódzkiej prasy znalazła się sprawa 27-letniego Stefana Semeriaka, zamieszkałego przy ul. Korzeniowskiego. Ten młody człowiek, pracujący jako woźny, cztery lata wcześniej się ożenił z dwa lata młodszą dziewczyną. Niestety, sielanka nie trwała długo. Powód? Młoda żona okazała się bardzo zazdrosna.

Żona i przyjaciółki

Robiła wyrzuty Stefanowi, że zaleca się do innych kobiet. On temu zaprzeczał. Jednak sytuacja między małżonkami robiła się coraz bardziej napięta. Ich sąsiedzi z kamienicy przy Korzeniowskiego skarżyli się, że w ich mieszkaniu dochodzi do coraz większych awantur. „Małżonkowie toczyli ze sobą krwawe walki i musieli interweniować policjanci!” - donosił „Express”.

W końcu Stefan Semeriak nie wytrzymał. Postanowił wyprowadzić się z domu. Ta nie dała za wygraną. W mieszkaniu były akurat jej trzy przyjaciółki. Uzbroiła je w młotki, rondle i żelazne garnki. Po czym wszystkie cztery rzuciły się na Stefana. W końcu poturbowanemu mężczyźnie udało się uciec. Po dwóch godzinach wrócił do domu. Kobiety nie chciały go wpuścić do mieszkania.

Ale jednak otworzyły drzwi. Gdy znalazł się w środku, znów zaczęła się walka. Ktoś stłukł lampę... Zrobiło się ciemno. Sąsiedzi zawołali policję. Jatka trwała dalej. Ciemność sprawiła, że nawet nie było wiadomo, kto kogo bił. Najbardziej oberwało się żonie Sereriaka, która doznała groźnych obrażeń i znalazła się w szpitalu.

Brzytwa i krew

W dawnej Łodzi podobnych historii związanych z zawiedzioną miłością nie brakowało. Bo oto w styczniu 1933 r. - jak donosiły tytuły przedwojennych gazet - do „miłosnej tragedii” doszło w domu przy ul. Lipowej. Historia ta mogłaby być tematem melodramatu. Zaczęła się kilkanaście lat wcześniej. Wtedy z jednej wsi koło Łasku przyjechała do Łodzi młoda dziewczyna, Jagusia.

Dostała pracę jako służąca, była ładna, inteligentna, szybko się uczyła. Nie upłynęło dużo czasu, a zdobyła serce pracodawcy. Wzięli ślub. Aż któregoś dnia, zupełnie przypadkiem, jeden z dziennikarzy zauważył dziwną scenę. Kobieta w towarzystwie mężczyzny, jak podawała gazeta, ubranego „z wiejska”, wyszła z bramy kamienicy przy ul. Lipowej. W pewnym momencie człowiek ten oparł się o ścianę, kobieta zaczęła krzyczeć. Zbiegło się kilka osób. Obok mężczyzny leżała brzytwa, pojawiła się krew. Kobieta nie chciała pomocy. Na jej szczęście ulicą przejeżdżało auto. Zatrzymała je. Wpakowała do środka mężczyznę i odjechali...

Jak się później okazało nieszczęśnikiem, który chciał popełnić samobójstwo, był jej narzeczony z rodzinnej wsi. Przyjechał do miasta, by się z nią rozmówić. Podobno kobieta wyjechała z dawnym chłopakiem na wieś. A za nimi miał podążyć łódzki kupiec…

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl