Polski wywiad przed wojną ograł Rosjan

Andrzej Godlewski, dr Władysław Bułhak
Przedwojenny polski wywiad, legendarna "Dwójka" (Oddział II Sztabu Głównego WP, ogólnopaństwowa służba wywiadu i kontrwywiadu), uchodził za najlepszy na świecie.

Jego gry operacyjne prowadzone w ostatnich latach przed wybuchem II wojny światowej były tak misterne, że prawdopodobnie dały się na nie nabrać nawet współczesne służby wywiadowcze Rosji. Pierwszego września Służba Wywiadu Zagranicznego Rosji opublikowała tom dokumentów pt. "Sekrety polskiej dyplomacji w latach 1935-1945". Miały one dowodzić, że pod koniec lat 30. Polska zawarła tajny pakt z Hitlerem. Jednak zdaniem historyka Władysława Bułhaka, który przestudiował moskiewską publikację, część tych materiałów to dezinformacje spreparowane przez wywiad II RP.

Rozpowszechniano je w Paryżu, by zmusić Francję do ściślejszego sojuszu z Polską i rozluźnienia więzi z ZSRR. - Postraszeni "groźnym Beckiem" i rzekomym sojuszem z Berlinem, skąpi zazwyczaj Francuzi udzielili wówczas Polsce poważnej pożyczki na rozbudowę sił zbrojnych. Sowieci zaś złapali się niejako przy okazji w sidła nastawione przez "Dwójkę" - pisze w artykule dla "Polski" Władysław Bułhak.

- To bardzo prawdopodobne. Służby specjalne często posługują się dezinformacją - uważa gen. Henryk Jasik, w latach 90. szef Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa. Z tą opinią zgadza się Henryk Piecuch, autor licznych publikacji o działalności specsłużb. - Przemawia za tym także to, że w latach 30. sowieccy agenci donosili to, czego od nich oczekiwano. A już w tym okresie władze w Moskwie oczekiwały informacji, które miały podeprzeć tezę, że sowiecki pakt z III Rzeszą jest konieczny - mówi Piecuch.

Zdaniem Bułhaka głównym źródłem Sowietów w Paryżu był Michał Rola-Żymierski. W II RP został on zdegradowany ze stopnia generała za nadużycia i rozgoryczony rozpoczął współpracę z Moskwą (w 1945 r. awansowano go na stopień marszałka). Jeden z najbliższych przyjaciół Żymierskiego był agentem polskiej "Dwójki" i w ten sposób polski wywiad zasilał go tzw. kurzą karmą, czyli materiałami dezinformacyjnymi. Wątpliwości co do tych ustaleń ma Marek Kornat z Instytutu Historii PAN. Przypomina, że w latach 30. priorytetem polskiej polityki zagranicznej było utwierdzenie ZSRR, że Polska nie ma wrogich zamiarów wobec Moskwy.

- To nie jest sprzeczne z wynikiem moich badań. Głównym adresatem tej operacji byli przecież Francuzi - zauważa Władysław Bułhak. - A w 1933 r. polski wywiad prowadził podobne działania wobec III Rzeszy. Rozpowszechniano pogłoski o planach wojny prewencyjnej przeciw Niemcom Hitlera. Owocem tego był polsko-niemiecki pakt o nieagresji z 1934 r. - przypomina.

Doniesienia o tajnym protokole polsko-niemieckim były głównym punktem wtorkowej konferencji zorganizowanej przez Służbę Wywiadu Zagranicznego Rosji. Generał Lew Sockow przyznał wtedy, że w latach 30. sowiecki wywiad nie posiadał komórki analitycznej. Materiały od zagranicznych agentów trafiały nieopracowane wprost na biurka przywódców ZSRR. - To świadczy o braku profesjonalizmu tamtych służb - uważa gen. Jasik.

Sowieci dali się nabrać na prowokację polskiego wywiadu
W 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej uwaga polskich mediów nie skupiała się niestety na ostatnich żyjących jeszcze żołnierzach znad Bzury, Kocka czy Szacka. Kamery telewizyjne wycelowano na dwóch starych czekistów rozgrywających najstarszą w świecie grę: w dobrego i złego policjanta.

Tym złym, strącającym bohaterów polskiej pamięci z należnego im piedestału, miał być emerytowany generał sowieckiego wywiadu Lew Sockow, tym dobrym - sam premier Rosji Władimir Putin, szykujący się do wystąpienia na Westerplatte. Nie przypadkiem jednak z publicznym pokazaniem materiałów z archiwów Łubianki wstrzymywano się do ostatniej chwili. Otóż okazało się, że pistolet wycelowany w polską pamięć historyczną jest najzwyczajniejszą atrapą.

Wydawnictwo gen. Sockowa okazało się wręcz niezamierzonym pomnikiem postawionym dawnym polskim dyplomatom, wywiadowcom i wojskowym: Józefowi Beckowi, Stefanowi Mayerowi, Janowi Kowa-lewskiemu i innym. Z opublikowanego kilka dni temu przez Służbę Wywiadu Zagranicznego Rosji zbioru dokumentów wynika, że jego autorzy, a także ich poprzednicy z NKWD i ich patron Stalin padli w połowie lat 30. XX w. ofiarą wyrafinowanej operacji dezinformacyjnej polskiego wywiadu, legendarnej "Dwójki".
Wydawnictwo potwierdza wręcz pokojowe założenia polskiej polityki zagranicznej epoki międzywojennej, pokazuje szeroki rozmach polskich zakulisowych działań, które mogły skrócić II wojnę światową, a także znaczenie sieci wywiadu AK dla sowieckiego wysiłku zbrojnego.

Autorowi wyboru raportów sowieckich agentów nie udało się najwyraźniej znaleźć literalnie ani jednego dokumentu, który stawiałby w niekorzystnym świetle polską politykę w latach 1939-1941. Okres ten zatem został tutaj zupełnie pominięty! Dzięki temu w publikacji nie ma ani słowa o genezie paktu Ribbentrop-Mołotow i w ogóle o genezie wybuchu II wojny światowej! Ponadto, aby zbiór wyglądał poważniej, nie tylko "wypchano" go materiałami nieodnoszącymi się w ogóle do spraw polskich, ale zdecydowano się nawet na dwukrotne publikowanie tych samych dokumentów. Tak uczyniono np. z serią przechwyconych polskich depesz dyplomatycznych z przełomu 1935 i 1936 r.

Publikowane dokumenty pozbawione są właściwie aparatu naukowego, po prostu zostały przepisane na komputerze i ułożone (mniej więcej) chronologicznie. Wstęp zaś stanowi antypolską filipikę o luźnym tylko związku z zawartością tomu. Szczęśliwie gen. Sockow czasem najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, co właściwie ujawnia. Dlatego mimo wszystko to nietypowe źródło może być przydatne dla polskich historyków, którzy zasadniczo nie mają dostępu do archiwum pozostałego po dawnym KGB.

W propagandowej wizji gen. Sockowa najbardziej wstydliwym z "polskich sekretów" miał być tajny protokół dołączony rzekomo do polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy we wzajemnych stosunkach zawartej 26 stycznia 1934 r. w Berlinie. Dowiadujemy się zatem, iż pewien sowiecki agent upierał się, że zna ów dokument, w którym Polska wypowiadała swój obronny sojusz z Francją, zastępując go antysowieckim paktem z Niemcami. Potwierdzać to miały dane pochodzące od sowieckich agentów w Paryżu, ulokowanych w otoczeniu opozycyjnych wobec rządzącej sanacji generałów Józefa Hallera i Władysława Sikorskiego, mających też kontakt z płk Jerzym Błeszyńskim (polskim attaché wojskowym). Nietrudno się domyślić, że głównym z owych źródeł był rozgoryczony Michał Rola-Żymierski, były generał skazany w kraju za nadużycia. O którym nb. od dawna wiadomo, że został wówczas zwerbowany przez Sowietów. Zwerbowany miał być też jego najbliższy przyjaciel Władysław Ćmiela.

NKWD-yści nie wiedzieli jednak, że ten ostatni był tzw. podwójnym agentem pracującym pod kierunkiem wspomnianego płk Błeszyńskiego. Najprawdopodobniej stale zasilano go tzw. kurzą karmą, czyli materiałami dezinformacyjnymi. Jak wynika z akt przechowywanych w archiwum IPN (niestety dających jedynie częściowy obraz sprawy), drugim kluczowym agentem "Dwójki" rozpracowującym zarówno sowieckiego agenta Żymierskiego, jak i "frankofilów" Sikorskiego i Hallera był poczytny pisarz i publicysta Edward Ligocki. Prowadził go osobiście legendarny szef wywiadu Oddziału II płk Stefan Mayer (jeden z pogromców Enigmy), który specjalizował się właśnie w tzw. operacjach inspiracyjnych. Wydaje się zresztą, że istotnym adresatem gry polskiego wywiadu była strona francuska, która dążyła wówczas do rozluźnienia sojuszu z Polską i zbliżenia ze Związkiem Sowieckim.

Postraszeni "groźnym Beckiem" i rzekomym sojuszem z Berlinem skąpi zazwyczaj Francuzi udzielili wówczas Polsce poważnej pożyczki na rozbudowę sił zbrojnych. Sowieci zaś złapali się w sidła nastawione przez "Dwójkę" niejako przy okazji. Nb. podpisani pod tym "sensacjami" szefowie sowieckiego wywiad Aram Słuckij i Artur Artuzow zostali następnie zamordowani na rozkaz Stalina.
Nie oznacza to jednak, że Stalin, zawierając w 1939 r. pakt z Hitlerem, był w pewnym sensie ofiarą niekompetencji swojego wywiadu. Tego poprzednikom generała Sockowa, analitykom sowieckiego wywiadu, na pewno nie można zarzucić. Pisali oni prawdę o podstawowych założeniach polityki Józefa Becka: "Uważa on Polskę za barierę, z jednej strony, pomiędzy ZSRR i Niemcami, a z drugiej między dwoma wrogimi obozami ideologicznymi [faszystowskim i komunistycznym].

Nie zamierza dołączać Polski do żadnego z tych obozów, tylko opierając się na Anglii, utrzymywać równowagę tak długo, jak to będzie możliwe, podtrzymując jednocześnie poprawne stosunki z Niemcami i ZSRR i chroniąc swoje sojusze z Francją i Rumunią". Co prawda zastrzegano, że w ostateczności Polska opowie się raczej po stronie faszystowskiej, tym niemniej stwierdzano autorytatywnie, że żadna polsko-niemiecka współpraca w dziedzinie wojskowej nie ma miejsca i że Beck nie tylko zdecydowanie odrzucił pomysły dołączenia się do antykomunistycznego bloku montowanego m.in. z udziałem Węgier, ale nawet widzi możliwość wspólnego z Sowietami wystąpienia przeciwko pomysłowi "paktu czterech" (rozstrzyganie trudnych kwestii w Europie przez Niemcy, Włochy, Anglię i Francję).

Nic dodać, nic ująć. Takie właśnie rzeczywiście były założenia polskiej polityki, także w krytycznych latach 1938-1939. Zestawiwszy powyższe z obraźliwymi sformułowaniami pod adresem polityki Becka umieszczonymi we wstępie i następnie upowszechnionymi przez media, można podejrzewać, że gen. Sockow nie do końca przeczytał dokumenty, które sam publikuje.

Gen. Sockow nie może stwierdzić, że owe analizy nie były oparte na wiarygodnych źródłach. Publikowany przezeń tom jest kolejnym potwierdzeniem faktu, że sowiecki wywiad posiadał wysoko postawioną wtyczkę w polskich władzach państwowych. Informatorem strony sowieckiej miał być sam szef Departamentu Wschodniego MSZ Tadeusz Kobylański, bliski współpracownik Józefa Becka. I rzeczywiście w tomie znajdujemy szereg dokumentów pochodzących najwyraźniej z jego biurka. Informacja ta nie jest jednak sensacją, przynajmniej dla badaczy zajmujących się tą problematyką. Pisali o tym choćby dwaj zmarli ostatnio wybitni historycy: polski - Paweł Wieczor-kiewicz i rosyjski - Oleg Ken.

Gen. Sockow oburza się, że polski wywiad w okresie II wojny światowej, zamiast pracować przeciw Niemcom, przygotowywał pracę na kierunku sowieckim. I znów bliższe zapoznanie się z publikowanym przezeń dokumentem jest bardzo pouczające. Jest to pochodząca z 1941 r. instrukcja gen. Sikorskiego dla gen. Władysława Andersa w sprawie współpracy Armii Polskiej na Wschodzie z podziemnym Związkiem Walki Zbrojnej. Po pierwsze, sam fakt posiadania owego dokumentu świadczy dowodnie, że to przede wszystkim wywiad sowiecki, zamiast skupić swe wszystkie siły na walce z Niemcami, rozpracowywał polskiego sojusznika. Treść tego dokumentu dotyczy, ni mniej ni więcej, tylko polskiej pomocy informacyjnej, która miała ułatwić wysiłek zbrojny ZSRR.

I rzeczywiście wywiadowi AK, kierowanemu przez płk Mariana Drobika, udało się zorganizować na tyłach frontu wschodniego obszerną siatkę wywiadowczą o kryptonimie WW-72. Przez pewien czas funkcjonowała nawet pod Moskwą polska placówka łącznikowa o kryptonimie "Wisła" komunikująca się bezpośrednio z Warszawą. Pochodzące m.in. od niej informacje o niemieckich posunięciach militarnych ułatwiały działania Armii Czerwonej. Wielu polskich wywiadowców zapłaciło za to życiem. I to strona sowiecka zerwała dobrze rozwijającą się współpracę informacyjną z polskim wywiadem.

Dr Władysław Bułhak jest Naczelnikiem Wydziału Badań Naukowych Biura Edukacji Publicznej IPN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 14

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kipol
Ale się dowartościowujecie, mieliście naj.....wywiad, a wystarczył miesiąc. Przestańcie fałszować historię.
F
FOX
Odsylam do strony
konstantynowicz.info/Wrzesien_Pazdziernik_1939_roku_Wojna_Obronna/index.html
gdzie o Pakcie Hitler - Stalin z sierpnia 1939 i informacjach o jego zalaczniku w
polskich sluzbach wywiadowczych.
t
tomm
doprawdy jestem pod wrażeniem tych informacji....jesteśmy najlepsi, ogrywamy przeciwnikow,wodzimy za nos obce slużby ....a na końcu zostajemy sami.pokonani przez dwoch wrogow...bez wsparcia sojusznikow.....GRATULUJE takich slużb..i dyplomacji....
F
Frycz-Modrzewski
Artykuł byłby ciekawy lecz niestety dość dużo w nim nieścisłości, żeby nie powiedzieć przekłamań. Po pierwsze zastosowane przez dr Bułhaka pojęcie "kurza karma" jest zapożyczeniem z nomenklatury radzieckiej, która ten prawdopodobnie wziął z dokumentów "esbeckich" i nijak się ma do nomenklatury Oddziału II. Pisząc o tym okresie dziejów polskich służb specjalnych historyk powinien pamiętać o tym aby stosować prawidłowe terminy. Dezinformacja nie jest tożsama z inspiracją, a to właśnie Inspiracja była jedną z najważniejszych metod działania kontrwywiadu ofensywnego. Kolejny błąd dotyczy nazwiska Ćmiela - agenta polskiego Oddziału II, które prawidłowo brzmi Cmela. Jeśli dr Bułhak go wprowadził do swojego artykułu należało zadbać aby zostało podane w prawidłowym brzmieniu Ć i C robi naprawdę dużą różnicę. Dywagacje na temat roli Kobylańskiego oraz Żymierskiego są godne Wołoszańskiego a nie poważnego historyka. Powoływanie się na autorytet Wieczorkiewicza uważam za niezręczność. Z kolei rzekome potwierdzenie, że część dokumentów prezentowanych w Zbiorze pochodzi z biurka Kobylańskiego jest tylko skromnie to określając wątpliwej jakości hipotezą dr Bułhaka. Również dywagacje nt. roli Żymierskiego oparte są na wątpliwej jakości dowodach. Przede wszystkim zeznaniach tego ostatniego złożonych przed obliczem prokuratorów czasów "nocy stalinowskiej". Należy pamiętać, że Żymierski doskonale zdawał sobie sprawę z tego co mu groziło. Wyroki śmierci sygnowane wówczas nie były czymś wyjątkowym. Trzeba pamiętać również o tym, że Rosjanie rzekomo przerwali współpracę z Żymierskim we Francji ze względu na to, iż miało on przekazywać materiały inspiracyjne. Jeszcze jeden dość znamienny fakt jeśli chodzi o Żymierskiego. Dość dziwnym się wydaje, że Polska nie domagała się od rządu Francji (z którą była w dobrych stosunkach) wydania Żymierskiego jeśli podejrzewano, że działał na szkodę Polski lub nie spowodowała aby Francuzi rozpoczęli działania kontrwywiadowcze wobec osoby Żymierskiego. I jeszcze jedna kwestia, niepodważalnym faktem jest, że Żymierski dopuścił się czynu niehonorowego lecz reakcja władz była nader ostra i bezwzględna. Żymierski podobnie jak gen. Zagórski stał się (oczywiście na własne życzenie ofiarą intrygi i rozgrywek personalnych. Przypomnieć przy tym wypada, że kilka lat później Polską wstrząsnęła inna poważna afera korupcyjna o dużo większym zasięgu - była ona związana z finansowanie działalności BBWR z pieniędzy pochodzących z pożyczki francuskiej. Afera nawet stała się przedmiotem powołania Komisji Śledczej Sejmu. Jednak z tytułu tego typu postępowania nikt nie poniósł żadnych konsekwencji. Być może Żymierski przyjął propozycję Oddziału II i poszedł na współpracę nie Rosjanami lecz polskim kontrwywiadem ofensywnym. Oczywiście jest dość rewolucyjna hipoteza lecz nie jest nieprawdopodobna. Dla Rosjan był on bezwartościowym źródłem jako skazany za korupcję, pozbawiony praw honorowych itd. Natomiast dla wywiadu polskiego był doskonałym źródłem, które można było wykorzystać do działań operacyjnych. Podsumowując, pisząc artykuł popularnonaukowy należy pamiętać aby weryfikować dane oraz używać prawidłowych pojęć oraz ostrożnie podchodzić do danych już opublikowanych zwłaszcza pochodzących z archiwów służb specjalnych, które wymagają szczególnie dokładnej i wnikliwej krytyki. Dr Bułhak (skądinąd ceniony historyk) zdaje się o tym tym razem zapomniał.
s
spokojny
1. Która z moich uwag jest "głupkowata"? Podałem fakty. A może to jednak nasze zachowanie przed wojną było "głupkowate"? Bo, że przyczyniło się do IV rozbioru Polski też jest faktem.
2. Argument "Powinien się cham nauczyć kultury." nie jest merytoryczny a ponadto wewnętrznie sprzeczny, bo żądający kultury sam używa wątpliwego, w sensie kulturalnym, słownictwa wobec dyskutanta.
J
Ja
niektórym mniej pojętnym: przed likwidacją większości polskiej inteligencji przez Niemcy i ZSRR do spółki, osoby pracujące w instytucjach państwowych i w wojsku, w tym wywiad, w większości kierowały się patriotyzmem i polskim interesm narodowym. Nie było jeszcze "poprawnosci politycznej" i niepisanego nakazu przypodobania się obcym kosztem własnego narodu. Ludzie w wywiadzie robili to co mogli, na swoim odcinku, na rzecz Państwa Polskiego (a nie, żeby przypodobać się Amerykanom, Putinowi czy Izraelowi). Patriotyzm nie był wtedy rzadkim wyjątkiem, jak dzisiaj, lecz regułą. Nie był to świat składający się wyłącznie z cwaniactwa, krętactwa, cynizmu, kłamstwa, politycznej poprawności i "Gazety Wyborczej"+"TVN", który niektórzy widzą wokół siebie i uważają że to normalne i że zawsze tak było.
Nie należy przypisywać tym dawnym ludziom winy za skutki działań 'nazistów' wybranych w demokratycznym głosowaniu przez podobno kulturalny naród niemiecki oraz działań NKWD, która dalej rządzi w podobno demokratycznej Rosji. Nie można też oskarżać ich, że nie byli wszechwiedzący ani wszechmocni - zdolni odwrócić skutki II wojny.
Natomiast z niektórych wpisów tutaj można wyciągnąć prosty wniosek, że z folksdojcza nigdy nic przyzwoitego nie wyrośnie. Swego rodzaju prawo natury, poniekąd.
J
Ja
niejakiego 'spokojnego' nie są na miejscu. Powinien się cham nauczyć kultury.
'Trybuna Ludu' z 1950r.
j
jewrej
My z nad Moskwy, Renu i Jordanu, wieczny swój interes w Polsce mamy, więc holokaust z antysemityzmem gojom dowalamy. Choć Polaczki z narażeniem życia przed Hitlerem Mośków ratowali i w Jadwaszen 80% drzewek my im posadzali, to przed Światem męstwo ich ukrywamy, bo obozy choć niemieckie im wmawiamy. Czerwonymi POlaczkami cymes gramy, w jaki sposób Odzyskane ziemie gojów Niemcom oddać. I gaz rurą od Putina, PO niemiecku i Sowiecku jewropejsko znów wypada aby z Polski zrobić dziada. Tusek to koszerny krzyżak, cymesowo dla nas rządzi, więc z fryckami i ruskami geotermię polską nam blokuje i Rydzyka na pierwszego antysemitę wciąż maluje. Szmalu na odwierty Toruń POzbawiony, by Polaczki na kolanach od Jukoila i Gazpromu, ruską ropę z gazem zawsze kupowali. Kasy Putinowi cymes gut napychamy, nasze jewro-banki zasilamy i kampanię lewo-liberałom dobrze opłacamy. Anty polaków w rządzie i parlamencie podpieramy, Sztajnbach w mediach nakręcamy, zbrodnie UPA i NKWD przemilczamy, dziadka Wehrmacht wybielamy bo Tuskowi zapomnimy gdy na Mośka go zrobimy. Frycki w rządzie, mycki w sądzie. W trybunale jak w kahale a w urzędzie prorosyjskie WSI z TW wszędzie. TW Bolek razem z TW Alkiem, polskie banki nam oddali, w mediach gojom namieszali głupich gojów więc kiwamy i lichwiarsko zadłużamy. To nasz Michnik, Gross i Urban cymes gojów PO to szmacą, by oddali ci ciemniacy ci Polacy kamienice i bóżnice. Dziś mohery wraz z Rydzykiem coraz słabiej nas kąsają, więc skończymy z nimi cymes, gut i charaszo bo Wojtyły już nie mają. Palikotem, Wenderlichem, Niesiołowskim i Szmajdzińskim jak sanhedryn sejm nam stoi, faryzejsko jak Senyszyn z Dereszową wykiwamy głupich goi. Nasze media no i sklepy, goj kultura i gazety. Nasze wille, kamienice, im należą się ulice. Niechaj gniją w suterynach, my jeździmy w limuzynach. Cementowni, hut i stoczni goje dawno już nie mają, chłopi także już zdychają i na zachód dzieci gnają. Może i tam już zdychają, ale w handlu się trzymają. Już nie długo, ty baranie, wnet tu hipermarket stanie. A kopalnie, czarne złoto, to w ich rękach niby błoto? Skąd energię czerpać będziem gdy górników się pozbędziem? My kopalnie i bez Blidy cymes Mośku zrujnujemy a następnie je zamkniemy i energię gojom wnet przejmiemy. Światem mediów i biznesu, komornikiem i skarbówką cymes my rządzimy, gojów katolików po SBcku więc gnoimy. A nasz Stalin wraz z Hitlerem kiedyś gojom Polskę zapalili i czekistą, esesmanem, to w Katyniu, w Oświęcimiu, na Kołymie i w warszawskim goj Powstaniu, polskich patriotów mnogo wytępili. My z Rooseveltem i Churchillem, Stalinowi w Jałcie gojów też sprzedali, choć Polaczki za Jewropę i nasz naród swoją krew przelali.
Od lewicy po Platformę polsko brzmiące my nazwiska mamy, z WSI przez 24h na TVNie i Polsacie gramy, więc POparcie gojów mamy. Koszer, gut i charaszo cały ten interes będzie. Nasza Polska w każdym względzie.
s
spokojny
Tak, te „gry były misterne i najlepsze na świecie” a wyglądało to tak:

Poniedziałek: zawieramy udawany sojusz z Rzeszą, Francja się boi a Rosja przestrasza, po pracy polewamy sukces szampanem;

Wtorek: rozpowszechniamy plotki o sojuszu z Rosją, Anglia drży, Niemcy truchleją, po robocie idziemy na piwko;

Środa: wchodzimy w wirtualny pakt z Japonią, Amerykanie od razu z trwogą przygotowują worki dolarów dla Polski, wieczorkiem delektujemy się winkiem;

Czwartek: kombinujemy rzekomy układ środkowoeuropejski z Liwą, Czechami, Rumunią i Węgrami, Włosi dostają białej gorączki i chcą nam oddać Madagaskar, dumę z wykonanego zadania zkarapiamy wódeczką;

Piątek: wciągamy do naszych intryg Argentynę i Australię, Austria jest też na „A” i mdleje a my umawiamy się drinka;
Sobota: Sowiety i Hjtlery wkraczają i wyrzucają nas z budynku Dwójki przerobionego teraz na Instytut Badań Głupoty, koniec Państwa Polskiego, my w kajdanach o chlebie i wodzie.

Czyli jak w tym kawale o leśniczym. Jesteśmy po prostu śmieszni z tymi polskimi mitami typu „silni, zwarci, gotowi” i powtarzeniem jakim to zwycvięstwem były nasze klęski.

Panowie typu Beck byli tylko mocni w gębie a jak przyszło do wojny to zostawili kraj w beznadziejnej walce.
S
San
Dokumenty na temat odwołania Becka z ataszatu paryskiego były po wielokroć analizowane przez historyków. Radzę poczytać ze zrozumieniem poważnych naukowców a nie prl-owskich bredniarzy czy domorosłych badaczy. Pogłębić umiejętność interpetacji źródeł też by nie zaszkodziło.
V
V.
W 1945 r. polski wywiad w spaliłlub częściowo ukrył dużą ilość wiodących dokumentów obawiając się przejęcia przez Anglików. Dwa lata później polsko mówiący Anglicy zabrali inne uratowane. Do Mayera należy dołączyć Pełczyńskiego i sprawdzić dlaczego jeżeli byli tak dobrzy spadli ze stołków przed wojną.Obydwaj później wrócili do łask w czasie wojny. Zbyt duże zaufanie w papiery IPN, ale tam niestety pracuje Pan Bułhak. Niech więcej poczyta w Moskwie oraz powiąże to z agenturą sowiecką przy premierze Francji.
h
heimatschutz
Nie pakt o nieagresji a deklaracja o niestosowaniu przemocy ! Taki dokument był podpisany z Niemcami w styczniu 1934 roku. Co do jego treści można sobie przeczytać na witrynie sejmowej. Dziennik Ustaw z 1934 nr 16 poz. 124. Można się z lektury tego dokumentu wiele dowiedzieć. Polecam !!!
s
sceptyk
referat wschód II o/ SO ograł tylko II RP czyli Polaków,

beznadziejne gry i pogrywki w zestawieniu zinnymi faktami pwodowały brak zaufania do II RP nie tylko ZSRR a le również potencjalnych sojuszników Francjęm, Wielka Brytanię podobnie jak Czechosłowację, Rumunię i Kraje przybałtyckie,

pan Beck radza zwrócic sie do francuskiego MSZ z pytaniem jakie były podstawy wydlanie attache wojskowe plk Baek z Francji
d
dorsz z laptopem
To co wyprawia obecnie SWR, to niewątpliwie nic tylko hucpa na zamówienie trzęsących się ze strachu władców Kremla, obawiających się następnej rewolucji, ale...
... czy p. dr Bułhak nie zna pracy płk. Władysława Michniewicza, "Wielki bluff sowiecki", Chicago 1997, na temat "Operacji Trest" i penetracji sowieckiej - również w II Oddziale Sztabu Generalnego?
Wróć na i.pl Portal i.pl