"Sprzedam nerkę, młody mężczyzna, 30 lat cena 40 tys.", "21 lat, zdrowa, niepaląca, sprzedam nerkę, cena 50 tys.", "Chłopak, 20 lat odda nerkę grupa krwi 0rh-, palący od czasu do czasu, nie pijacy, proszę o poważne oferty, cena do negocjacji". W internecie bez trudu znajdziemy wiele takich ogłoszeń. Przy każdym podany jest numer telefonu lub adres mejlowy, czasami jest numer Gadu-Gadu.
Odpowiedzieliśmy na 10 takich ogłoszeń. Ofertę sprzedaży nerki złożyły nam dwie osoby i zaproponowały :
"Cena 30 tysięcy. Miasto: Katowice oraz Kraków. Decyduję się z powodów finansowych. Grupa krwi B RH+" - odpowiedział nam mejlowo mężczyzna.
"Interesuje mnie cena 10 tys. zł. Decyduje się ponieważ nie mam kasy, grupę mam B Rh-. Jestem z Gorzowa" - odpowiedziała kobieta. Żadnego z oferentów nie interesowało, gdzie operacja zostanie przeprowadzona i przez kogo.
Do Centrum Organizacyjno--Koordynacyjnego ds. Transplantacji Poltransplant trafia co roku wiele podobnych ogłoszeń.
- Za każdym razem odpisujemy urzędową formułką, że handel narządami jest w Polsce nielegalny-podkreśla dr n. med. Jarosław Czerwiński. - Jeśli w internecie pojawiają się ogłoszenia o sprzedaży nerek, to od razu podajemy taką stronę do prokuratury.
Dr Czerwiński nie wierzy w to, że w Polsce istnieje podziemia transplantacyjne, choć dodaje jednocześnie :
- Nie da się bezpiecznie wyciąć nerki poza szpitalem, ale z drugiej strony, takim ludziom nie zależy na bezpieczeństwie.
Krzysztof Pabisiak ze stowarzyszenia "Życie po przeszczepie" dziwi się naiwności ludzi.
- Liczą na zarobek. A tak naprawdę na takich transakcjach zarabiają pośrednicy - mówi Pabisiak. - Podziemie musi być bardzo zaawansowane technologicznie, bo do przeszczepienia nerki potrzebne są warunki bloku operacyjnego. Nie da się tego zrobić w warunkach garażowych. A skoro w publicznym zakładzie opieki medycznej w Polsce nie jest możliwa nielegalna transplantacja, to najbliżej robi się to w Czechach lub na Ukrainie.
Agnieszka Jasińska