Dokładnie o godz.. 4.03 w poniedziałek (31 sierpnia) w Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi uruchomił się alarm z monitoringu w XVI-wiecznym kościele przy ul. Pomorskiej 445 w Łodzi. Choć strażacy wiedzieli, że czujki w kościele pw. św. Doroty w starych Mileszkach bardzo często wzbudzają się, to nikt nie zlekceważył sygnału. Natychmiast na miejsce zostały wysłane zastępy strażaków.
CZYTAJ TEŻ: Historia kościoła w Mileszkach
Gdy pierwsze zastępy straży pożarnej dotarły do Mileszek ogień wydostawał się już przez dach kościoła. Sytuacja była bardzo poważna. Dodatkowo strażacy nie mogli skorzystać z hydrantów z wodą rozmieszczonych wokół kościoła, gdyż... nie było w nich wody.
W Mileszkach znajduje się studnia głębinowa, z której zasilana jest lokalna sieć wodociągową. Niestety w okolicy został wyłączony prąd, w wyniku czego nastąpił spadek ciśnienia wody w sieci. Nasze systemy awaryjne natychmiast załączyły podawanie wody do sieci z dwóch najbliższych studni głębinowych - mówi Miłosz Wika, rzecznik prasowy ZWiK w Łodzi.
Wkrótce na miejsce zaczęły docierać dodatkowe zastępy ratowników. Po tym jak zaczęły spadać z dachu palące się belki stropowe było jasne, że budynku nie da się uratować. W ostatniej chwili strażacy wynosili z zakrystii szaty liturgiczne i to, co jeszcze można było ocalić.
Przed godziną 5 rano cały kościół praktycznie stał w ogniu. Temperatura była tak wysoka, że strażacy musieli odsunąć od murów ogradzających plac kościelny wozy, bo zaczynały się topić elementy wyposażenia samochodów. Problemy z wodą rozwiązała dopiero cysterna strażacka, sprowadzona Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 4 w Łodzi.
17 zastępów straży pożarnej walczyło z ogniem do wczesnych godzin rannych. Niestety nie udało się uratować jednego z ostatnich w naszym regionie zabytkowych, drewnianych kościołów.
Kościół św. Doroty w Mileszkach [ZDJĘCIA]