Dyrektorka zoo przesłała oświadczenie do redakcji "Głosu", w którym przeprasza za uciążliwości, jakie spotkały mieszkańców w związku z prowadzoną przez nią hodowlą kotów przy ul. Polnej na Jeżycach. Twierdzi też, że opisana przez nas sprawa dotyczy jej życia prywatnego, która nie powinna być łączona z jej pracą w ogrodzie zoologicznym.
W piątek w "Głosie" opisaliśmy sprawę hodowli kotów, które stanowiły uciążliwość dla mieszkańców kamienicy. Mimo wielokrotnych próśb, wizyt policji i straży miejskiej Ewa Zgrabczyńska nie poprawiła sytuacji hodowli. W kamienicy panował smród, pozostali mieszkańcy w akcie desperacji, chcieli sprzedać swoje mieszkania i się wyprowadzić. Sprawa zakończyła się w sądzie. W ubiegłym tygodniu wymiar sprawiedliwości uznał Zgrabczyńską winną nieprzestrzegania regulaminu czystości. Została ukarana karą grzywny.
CZYTAJ TAKŻE: Dyrektorka zoo skazana. Czy straci pracę?
"Obecność mojej hobbystycznej hodowli kotów 3 lata temu wzbudziła poruszenie i część mieszkańców kamienicy, w której hodowla się znajdowała, poczuła się dotknięta - niezależnie od mojego zdania i innych osób odwiedzających mieszkanie - dlatego zwierzęta zostały 3 lata temu przeniesione, a mieszkańców mogę przeprosić za wszelką uciążliwość" - pisze Zgrabczyńska w oświadczeniu przesłanym do redakcji.
Zaznacza, że kotom nie działa się krzywda, to nie one były ofiarami całej sytuacji.
"Zdecydowanie podkreślam, że nie było przypadku, by został naruszony kiedykolwiek dobrostan jakiegokolwiek zwierzęcia pozostającego pod moją opieką (co potwierdziły odpowiednie instytucje)– nigdy nie stałam w opozycji do któregokolwiek z przepisów Ustawy o ochronie zwierząt, od 30 lat walczę o prawa zwierząt" - piszę w oświadczeniu dodając, że przykrość sprawiają jej pomówienia, z którymi się styka, jakoby nie dbała o zwierzęta.
Ewa Zgrabczyńska uznała także, że sprawa hodowli dotyczy jej prywatnego życia i jest jej przykro, że została upubliczniona.
W artykule, do sprawy odniósł się jej pracodawca. Uznał, że ważniejsze dla niego jest to, co dyrektorka robi dla ogrodu zoologicznego. – Imponuje mi na tym polu. Sprawę hodowli kotów traktuję jak mandat za przekroczenie prędkości. Każdy ma taki na koncie – komentował wyrok wiceprezydent Tomasz Lewandowski.
Zobacz też: Pandki rude w poznańskim zoo