Poznań: Profesor Uniwersytetu Artystycznego zamalował mural studentów?

Przedstawiciele grupy „Młodzi Zdolni Seksowni” wykonali mural w pracowni malarskiej Uniwersytetu Artystycznego. Malowidło o nazwie „Fight Club” miało nawiązywać do prof. Norberta Skupniewicza, znanego ze swego zamiłowania do boksu.

Zdaniem grona profesorskiego projekt został wykonany nielegalnie. Dodatkowo elementem malowidła był napis „Wszyscy artyści to ch***, ale nie wszyscy ch*** to artyści”. Słowa te oburzyły profesorów uczelni.

– Projekt nie ma żadnej wartości artystyczno-poznawczej. Kolektyw chełpi się, że nawiązuje do nurtu dada czy grup artystycznych jak legendarne Koło Klipsa i Penerstwo. Nastąpiło tu pomieszanie pojęć. Koło Klipsa walczyło z ograniczeniami narzucanymi przez władze komunistyczne, a Penerstwo to grupa całkowicie składająca się z absolwentów Uniwersytetu Artystycznego. W kolektywie MZS znajduje się 17 osób, z czego zaledwie dwie to studenci naszej uczelni – mówią przedstawiciele grona profesorskiego.

– Jeśli chodzi o napis i wulgaryzmy, jest to przerobiony cytat z filmu „Pieniądze to nie wszystko” Juliusza Machulskiego. Oczywiście zawiera przekleństwo, ale nie jest to wulgaryzm dla wulgaryzmu. Służy on pewnemu przesłaniu. Poniekąd jest to autoironia, gdyż dotyczy również nas samych, autorów muralu i napisu – tłumaczą przedstawiciele MZS.

Obecnie kierownikiem VIII pracowni malarskiej, w której powstawał mural, jest prof. Andrzej Zdanowicz. Kontrowersyjna grupa MZS zarzuca mu zamalowanie projektu.

– Projekt był konsultowany z prof. Zdanowiczem. Zachęcano nas, żebyśmy zrobili coś ciekawego, nowego i świeżego, a teraz nasz mural jest zamalowany. To łamanie wolności słowa

– komentują przedstawiciele grupy MZS.

Założeniem grupy jest komentowanie spraw aktualnych, ekspresja i spontaniczność. MZS często też przekraczają granice, co sprawia, że postrzegani są jako kontrowersyjni. Od spekulacji odcina się prof. Zdanowicz, który odmówił komentarza w tej sprawie.

Grupa zarzuca uczelni ukierunkowanie na kształcenie studentów, którzy będą wykonywać prace korporacyjne, zamiast wychowywać przyszłych artystów. „Teraz znów jest ładnie, pięknie i mega nudno (...). Czy faktycznie uczelnia artystyczna nadal nastawiona jest na kształcenie przyszłych artystów, czy przekształciła się w zwyczajną fabrykę korpo-robotów do agencji reklamowych i wszelakich biur projektowych?”, piszą przedstawiciele grupy na swoim profilu facebookowym.

Uczelnia z kolei odpiera wszystkie argumenty, mówiąc, że MZS łamie zasady korzystania z pracowni. – Kolektyw usiłuje wywołać burzę w szklance wody, a to nie jest warte rozważań w obliczu ciekawych, ważnych i wartkich projektów. MZS pokazuje skalę nadużycia, powołując się na współpracę i związki z Uniwersytetem. Studenci natomiast nie chcą być kojarzeni z tą kuriozalną sytuacją. Podczas malowania muralu została pogwałcona wolność uczelnianej przestrzeni artystycznej – mówią przedstawiciele grona profesorskiego.