Spis treści
Tusk: Ukraina kupiła bezcenny czas dla Polski
„Jest powszechne przekonanie, że dzięki wysiłkowi zbrojnemu Ukrainy Rosja nie była gotowa do agresywnej akcji przeciwko państwom NATO i UE. Ukraina, niezależnie od wyniku wojny, kupiła bezcenny czas dla Polski i całej Europy” – podkreślił po szczycie UE w Brukseli premier Tusk.
„Warto o tym pamiętać wtedy, kiedy czasami mówimy, że jesteśmy zmęczeni, za dużo uchodźców, a Ukraina tyle pieniędzy kosztuje. Musimy o tym pamiętać, że Rosja jest bezradna w tych planach wobec reszty Europy, bo Ukraina wzięła na siebie ciężar bezpośredniej konfrontacji z agresorem” – zaznaczył.
W ten sposób Tusk odpowiedział na pytanie, czy w związku z tym, że Biała Księga obronności UE jest obliczona do 2030 r., w UE jest przekonanie, że Rosja wtedy może zaatakować inny kraj europejski? Tusk powiedział, że nikt takich obliczeń w UE nie robi. Natomiast jest wdzięczny za to, że premier Danii Mette Frederiksen zaproponowała 2030 rok jako datę, kiedy „radykalnie ma wzrosnąć zdolność obronna UE”, choć nie wszystkie kraje były do tego przekonane.
Polska będzie reprezentowana na szczycie w Paryżu
Podczas konferencji prasowej po szczycie UE w Brukseli Tusk powiedział, że rozmawiał z prezydentem Francji, który zaproponował mu wymianę poglądów na temat zaplanowanego wstępnie na czwartek, 27 marca w Paryżu szczytu poświęconego Ukrainie. "Jesteśmy umówieni na rozmowę w cztery oczy lub raczej (czworo) uszu przed tym potencjalnym szczytem w Paryżu" - powiedział Tusk.
Premier zapewnił, że Polska będzie na tym spotkaniu reprezentowana, bo jest uczestnikiem wszystkich tego rodzaju formatów, nie zdradził jednak, czy uda się do Paryża osobiście. "Jak wiecie, tych spotkań, szczytów, wideokonferencji, wyjazdów w sprawie ukraińskiej jest rzeczywiście dużo. Ktoś mógłby powiedzieć, że za dużo. I wydaje się, że liczba spotkań nie przekłada się na postęp. To taka moja ogólna uwaga, żebyśmy nie dali się zwariować, że jak będzie 56 szczytów i wideokonferencji, to pokój przyjdzie szybciej" - ocenił Tusk.
Zaznaczył jednak, że nie chce deprecjonować wysiłków prezydenta Macrona, bo te - jak zaznaczył - są naprawdę pożyteczne.
Źródło: