We wtorek w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie lekarz został zaatakowany nożem przez 35-letniego mężczyznę. Napastnik wtargnął do gabinetu ortopedy, który badał pacjentkę. Lekarz, mimo wysiłków personelu medycznego, zmarł. Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski poinformował, że napastnikiem był pacjent niezadowolony z przebiegu leczenia.
"Możliwe, że dojdziemy do momentu, gdy przed wejściem do szpitala będziemy musieli się skanować na obecność niebezpiecznych narzędzi. To wymaga nakładów finansowych. Może się okazać, że środki KPO, zamiast na innowacyjne technologie medyczne, będziemy musieli przeznaczyć na zabezpieczenie podstawowego bezpieczeństwa pacjentom i personelowi" – zaznaczył Fedorowski.
Ocenił, że pieniędzy na bezpieczeństwo szpitali jest za mało. Zauważył, że nowoczesne skanery wykrywające niebezpieczne narzędzia są stosowane przy wejściach do niektórych urzędów. Dodał, że dyrektorzy szpitali nie mają jednak uprawień, aby w ten sposób kontrolować ruch w szpitalach.
"Nie mamy prawa przeszukiwania pacjentów, nawet tych, których zachowanie wydaje się szczególnie niebezpieczne. To kwestia praw obywatelskich i praw pacjenta. Potrzebujemy więc dyskusji i zdecydowanych działań" – powiedział.
Zaznaczył, że zatrudnienie dużej grupy pracowników ochrony nie jest rozwiązaniem, bo cywilne firmy zajmujące się ochroną mają swoje ograniczenia.
"Pracowałem w szpitalu amerykańskim, gdzie wejścia do szpitala kontrolowała lokalna policja, a zespół szybkiego reagowania bezpieczeństwa w szpitalu liczył sześć osób wyposażonych w paralizatory" – powiedział Fedorowski. "Nie jesteśmy na szczęście w tej samej sytuacji, co szpitale amerykańskie, szczególnie w dużych miastach. Natomiast wygląda na to, że zaczyna się robić niebezpiecznie" – dodał.
Jak mówił Fedorowski, Polska Federacja Szpitali apelowała o wzmocnienie bezpieczeństwa pracowników medycznych po zabójstwie ratownika medycznego w Siedlcach.
"Jednocześnie składam szczere wyrazy współczucia dla rodziny tragicznie zamordowanego lekarza w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie" – powiedział.
Krajowa Izba Ratowników Medycznych napisała, że z przykrością i smutkiem przyjęła informację o kolejnej osobie, która straciła życie podczas wykonywania swoich obowiązków.
W styczniu w Siedlcach 64-letni ratownik medyczny został ugodzony w klatkę piersiową przez pijanego 59-letniego mężczyznę, któremu udzielał pomocy. Ratownik zmarł po przewiezieniu do szpitala. Po tym wydarzeniu Ministerstwo Zdrowia zapowiedziała wzmocnienie ochrony ratowników medycznych m.in. wyposażenie ich w kamizelki nożoodporne.
Źródło:
