Zeznawała m.in. sekretarka Wydziału Postępowań Administracyjnych KWP w Łodzi, która za Cezarego Grabarczyka opłaciła w banku należność za egzamin, choć powinien to zrobić sam i przed egzaminem. Wyręczyć ówczesnego wicemaszałka Sejmu nakazał jej jednak naczelnik WPA.
Ciekawsze okazały się jednak zeznania innego świadka, pracownika cywilnego WPA, który stwierdził, że nakazano mu przygotować projekt decyzji o zdanym przez Grabarczyka egzaminie praktycznym i teoretycznym, nim jeszcze do nich doszło. W WPA , jak dodał świadek, w kuluarowych rozmowach pracownicy zastanawiali się nawet, czy Grabarczyk w ogóle będzie podchodził do egzaminu praktycznego, skoro naczelnik zarządził aż tak przyspieszoną procedurę w przypadku wicemarszałka Sejmu.
Drugim oskarżonym w tym procesie jest Dariusz S., były skierniewicki poseł Prawa i Sprawiedliwości. Wczoraj żaden z nich nie pojawił się w sądzie.
Przypomnijmy. Grabarczyk i Dariusz S. są oskarżeni o kilkukrotne poświadczenie nieprawdy w procedurze pozyskiwania pozwolenia na broń, która w ich przypadku w ogóle nie przypominała postępowania administracyjnego. Poseł Grabarczyk został o terminie egzaminu powiadomiony telefonicznie, najpierw zdał egzamin praktyczny, potem dopiero teoretyczny i nie w obecności komisji, a w gabinecie naczelnika Wydziału Postępowań Administracyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Zanim do egzaminów doszło, podpisał też protokoły z ich zdania, z datami późniejszymi. Podobnie poseł Dariusz S., z tą tylko różnicą, że on otrzymał zawiadomienie zgodnie z procedurami, tyle, że o nim zapomniał, a na egzaminach stawił się po wezwaniu telefonicznym. W obu przypadkach towarzyskie, indywidualne strzelanie zaliczono jako pełnoprawnie zdany egzamin, natomiast nazwiska obu polityków dopisano do większych grup zdających egzaminy.
Sprawa pozwolenia na broń Cezarego Grabarczyka wypłynęła w 2015 r., trzy lata po egzaminach. Ówczesny łódzki poseł zapłacił za nią dymisją ze stanowiska ministra sprawiedliwości w rządzie Ewy Kopacz. Postępowanie w sprawie egzaminów Grabarczyka prowadziła niezależna jeszcze wówczas prokuratura, ale zarzutów mu nie postawiono. Śledczy zajęli się nią ponownie po po tym, gdy Sejm większością głosów PiS podporządkował prokuraturę ministrowi sprawiedliwości, w tym przypadku Zbigniewowi Ziobro.
To dlatego Cezary Grabarczyk uważa, że postawienie go w stan oskarżenia jest sprawą polityczną. Jest posłem opozycji.
