Protest nauczycieli niby ruszył. Ale trudno go dostrzec. ZNP twierdzi, że pedagodzy potrzebują czasu

Tomasz Kapica
Pewna część pedagogów twierdzi, że protest trzeba było prowadzić „na sto procent” w kwietniu, nie rezygnować.
Pewna część pedagogów twierdzi, że protest trzeba było prowadzić „na sto procent” w kwietniu, nie rezygnować. Marek Szawdyn/Polska Press
ZNP zarekomendował nauczycielom, by nie wykonywali „ponadnormatywnych działań”. Ale w opolskich szkołach i przedszkolach nie widać żadnej większej mobilizacji protestujących. - Pracujemy jak wcześniej - mówią pedagodzy.

Oficjalnie protest włoski miał się rozpocząć 15 października. Zarząd główny Związku Nauczycielstwa Polskiego przesunął jednak datę rozpoczęcia o kilka dni. Wreszcie we wtorek poinformował o rozpoczęciu protestu.

Zarekomendował nauczycielom, by nie wykonywali „ponadnormatywnych zadań”. - Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby nauczyciel wykonywał zadania, które nie są jego obowiązkiem - powiedział Sławomir Broniarz tuż po posiedzeniu zarządu głównego ZNP. - To nie jest protest przeciwko komuś, nie jest wymierzony w dzieci, nie walczymy też z ministrem edukacji. Chcemy zwrócić uwagę opinii publicznej na to, ile obowiązków ponad opisany czas pracy wykonują nauczyciele - dodał. Podkreślił też, że ZNP pracuje nad obywatelskim projektem ustawy, która uregulowałaby kwestię wynagrodzeń nauczycieli.

W środę rozmawialiśmy z kilkoma nauczycielami w opolskich szkołach i przedszkolach. - Cisza i spokój. U nas żadnego protestu nie ma - usłyszeliśmy od nauczycielki z jednego z kędzierzyńskich przedszkoli.

- Pracujemy jak wcześniej. Nie widać żadnych zmian, nikt na razie nie zrezygnował ze swoich standardowych obowiązków - mówi z kolei jeden z opolskich pedagogów.

Wanda Sobiborowicz, prezes Okręgu Opolskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego mówi, że przygotowania do protestu włoskiego trwają. - Nauczyciele najpierw muszą przeanalizować statuty szkoły i sprawdzić jak sformułowane są ich obowiązki. Dopiero na tej podstawie indywidualnie podejmą decyzję, czy i jak włączyć się w akcję - mówi Wanda Sobiborowicz.

Protest miał oznaczać między innymi koniec z bezpłatnym prowadzeniem kół zainteresowań czy sobotnimi wyjazdami na konkursy z uczniami. Nauczyciele mieli przestać też doposażać szkoły z własnych pieniędzy, między innymi w pomoce dydaktyczne.

Nauczycielskie zarobki nadal pozostają na niskim poziomie: w styczniu 2020 r. pensja minimalna nauczyciela (2 450 zł brutto) będzie niższa od płacy minimalnej (2 600 zł). Dlatego ZNP apeluje do nauczycieli, by jednak zaangażowali się w protest. Będzie ich informował o obowiązujących nauczycieli i innych pracowników pedagogicznych warunkach pracy. Między inny o przysługujących minimalnych dobowych i tygodniowych okresach odpoczynku. A także o skutkach prawnych zlecania nauczycielom i innym pracownikom pedagogicznym pracy w wymiarze przekraczającym normy czasu pracy.

Na wieść o planowanym strajku włoskim w internecie zaczęli się skrzykiwać rodzice, którzy wyszli z inicjatywą... „strajku włoskiego rodziców”. Zapowiedzieli między innymi, że nie będą z dziećmi odrabiali nadmiaru zadań domowych, które są skutkiem nieprzepracowanego materiału na lekcjach.

Wśród części nauczycieli widać też ogólne niezadowolenie z formy strajku włoskiego. Pewna część pedagogów twierdzi, że protest trzeba było prowadzić „na sto procent” w kwietniu, nie rezygnować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Edukacja

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl