Wolność słowa zatriumfowała. Podczas piątkowego meczu ekstraklasy na Konwiktorskiej, gdy Polonia podejmowała Ruch Chorzów, na środku trybuny gospodarzy całe spotkanie spokojnie wisiała flaga "Precz z komuną". Ta sama, która w niedawnym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław wywołała złość delegata PZPN i interwencję ochrony. Brawurowa próba odbicia flagi została przeprowadzona przy użyciu dużej ilości gazu łzawiącego.
Sygnał do akcji dał wiceprezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej Andrzej Szczepański. Zbieżność nazwisk nieprzypadkowa - to były etatowy działacz PZPR i wojewoda słupski w czasach minionych.
Ta historia przypomina, dlaczego o działaczach PZPN mówi się "beton". Bo w piłkarskich strukturach niepartyjna przeszłość to wręcz wyjątkowa sprawa.
Mówią, że przykład idzie z góry, ale akurat prezes PZPN Grzegorz Lato w PZPR nie był. Jednak do polityki wciągnął go ostatni sekretarz partii na Podkarpaciu Wiesław Ciesielski. Oczywiście, do SLD. Senator Lato w kilku sytuacjach odcinał się jednak od lewicy.
- Jak było głosowanie o aborcji, to byłem przeciw, bo jestem katolikiem - mówił prezes PZPN jeszcze przed wyborami.
Kierowane przez niego stowarzyszenie nazywane bywa prawdziwym skansenem PRL. Gdy widzi się sztandary wprowadzane na początek zjazdu i delegatów, jakby żywcem wyjętych z poprzedniej epoki, trudno oprzeć się temu wrażeniu.
W BIP każdy może sprawdzić partyjną karierę człowieka, który przeprowadzi nas przez Euro 2012
Może to czysty przypadek, ale partyjni pełnią w polskiej piłce kluczowe role. Na przykład wiceprezes PZPN, odpowiedzialny za przeprowadzenie Euro 2012 Adam Olkowicz był I sekretarzem Komitetu Miejskiego PZPR w Białej Podlaskiej (dane za Biuletynem Informacji Publicznej).
- To nie była zła epoka i nie działałem przeciw. Co ja komu złego zrobiłem? Działałem na rzecz ruchu młodzieżowego, budowy mieszkań patronackich, rozwijania zainteresowań szeroko pojętą kulturą. Opozycji w organizacjach młodzieżowych nie zwalczałem - deklarował swego czasu Olkowicz w wywiadzie dla "Dziennika".
Nie bezpośrednio w strukturach związku, ale jednak z bardzo dużą realną władzą, w polskiej piłce działa szef firmy Sportfive Andrzej Placzyński. W głośnym artykule z "Wprost" zdemaskowany jako porucznik SB o nazwisku Kafarski. Miał nadzorować ojca Konrada Hejmę.
Sportfive ma ogromne wpływy. Dysponuje prawami telewizyjnymi do pokazywania meczów reprezentacji i prawami marketingowymi. PZPN sprzedał je za 100 mln euro.
CZYTAJ TEŻ:
* Wojciechowski: Mam dość polskiej piłki i ludzi nią rządzących
* Greń: Szybciej wylecę w kosmos, niż Lato będzie prezesem na następną kadencję
* Kręcina: Mnie nie trzeba namawiać na alkohol. Ale samemu nie piję nigdy
* Kręcina: Lato to burak, Listkiewicz to taki węgorz. Sekretarz PZPN wyprowadzony z samolotu
* PZPN - smutny zmierzch państwa w państwie
Mniej więcej w tym samym czasie, gdy opinia publiczna dowiedziała się o poruczniku Kafarskim, głośno zrobiło się o współpracy z SB ówczesnego szefa polskich sędziów Janusza Hańderka. Jako szef komisji etyki PZPN Jan Tomaszewski wymusił jego dymisję z tej funkcji, ale Hańderek powrócił do władz w roli przewodniczącego komisji rewizyjnej. Pełni ją do dziś.
Na Tomaszewskiego też padł cień podejrzenia o współpracowanie z SB. Rzekomo miał być zarejestrowany jako konsultant, a faktem jest, że wstąpił do PRON. Jedna z teorii głosi, że Tomaszewskiego mógł zarejestrować Jerzy Staroń, dziś członek Komisji PZPN ds. Licencji Klubowych I ligi.
"Facet nic nie potrafił i nic nie robił [jako kierownik reprezentacji w czasach Wojciecha Łazarka - red.], za to gorliwie wypełniał rolę tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa. Ilości donosów stworzonych przez tę kreaturę nikt nie jest w stanie dziś zliczyć" - pisał o Staroniu publicysta FutbolNet.pl Leszek Lechoń.
- PZPN jest przyczółkiem komuny, w którym agent siedzi na tajnym współpracowniku i jeszcze jakimś wywiadowcy, jeden na drugim. Ponieważ nie zrobiono dekomunizacji, jeden na drugiego ma haka i tak to wszystko się trzyma - wyjaśnia Jan Tomaszewski, poseł PiS w rozmowie z Fronda.pl.
Wyliczać można jeszcze długo. Ważną postacią polskiej piłki jest Stefan Antkowiak, prezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, członek zarządu PZPN. I niewykluczone, że kandydat na nowego prezesa. Kazimierz Greń uważa go nawet za jednego z faworytów. W przeszłości był to członek KW PZPR w Poznaniu, dziś jest działaczem SLD.
Prezes Lubelskiego Związku Piłki Nożnej Marian Rapa jako były oficer lubelskiej SB w 2006 roku zeznał przed sądem, że służby nigdy nie interesowały się życiem Zyty Gilowskiej ani jej rodziny.
Rudolf Bugdoł to kolejna wpływowa osoba, szef Śląskiego ZPN, były członek PZPR i masażysta Ruchu Chorzów. Mocną pozycję w piłce zawdzięcza protekcji Mariana Dziurowicza, który nigdy nie ukrywał, że należał do PZPR, pełniąc ważne role w przemyśle górniczym. To świętej pamięci prezes w największej mierze zapracował na obecny, betonowy wizerunek związku.
Jan Bednarek, szef zachodniopomorskiego ZPN, wiceprezes PZPN, wraz z Januszem Wójcikiem działał w Samoobronie, a w dawnej epoce - członek PZPR.
Eugeniusz Nowak, szef kujawsko-pomorskiego ZPN, członek zarządu PZPN. Były zasłużony działacz PZPR. Jeden z członków koalicji mającej odwołać prezesa Grzegorza Latę. I niewykluczone, że jeden z kandydatów na jego następcę.
CZYTAJ TEŻ:
* Wojciechowski: Mam dość polskiej piłki i ludzi nią rządzących
* Greń: Szybciej wylecę w kosmos, niż Lato będzie prezesem na następną kadencję
* Kręcina: Mnie nie trzeba namawiać na alkohol. Ale samemu nie piję nigdy
* Kręcina: Lato to burak, Listkiewicz to taki węgorz. Sekretarz PZPN wyprowadzony z samolotu
* PZPN - smutny zmierzch państwa w państwie