Do mundialu coraz bliżej i w normalnych warunkach powinno trwać już tradycyjne odliczanie dzielące nas od pierwszego kopnięcia piłki. Tym razem jednak nic nie jest normalne i sporo wskazuje na to, że takie wrażenie będzie się jedynie pogłębiało.
FIFA za pośrednictwem Kataru funduje nam bowiem mundialowego bękarta (określenie o jednoznacznym negatywnym od-dźwięku jest w pełni zamierzone). Już sama pora rozgrywania tego turnieju musi budzić irytację, ale potęgowanie fatalnych wrażeń wydaje się nie mieć końca. Lista obejmuje przecież zarówno wydarzenia rzucające cienie największego kalibru, czyli kwestie związane z łamaniem praw człowieka i tragicznymi wypadkami podczas budowy stadionów, przez średnie i mniejsze, ale za to liczne. Generalnie jest po prostu beznadziejnie i można odnieść wrażenie, że 2 grudnia 2010 magnaci piłkarskich federacji sprzedali siebie, ale przede wszystkim ukradli ten mundial nam wszystkim... I to pod każdym względem - od zamknięcia futbolowych fanów w klatkach ograniczeń wynikających z arabskiej obyczajowości i tamtejszych praw, po rozszerzenie korupcji na część z kibiców, by wybrańcy w zamian za petrodolary udawali w mediach społecznościowych, że w Katarze jest fajnie. Ta ostatnia sprawa, stosunkowo świeża, najlepiej zresztą świadczy o tym, jak gospodarze traktują „swoje” mistrzostwa świata. Po prostu w ich pojęciu wszystko można kupić.
Na szczęście pozostają jeszcze dziennikarze, którzy uważają inaczej. Świetną robotę wykonali nie tylko autorzy tekstów pokazujących mechanizmy wyboru lokalizacji imprezy. W ich ślady bowiem idą kolejni. Schweizer Radio und Fernsehen ujawniło właśnie, że emir Kataru zorganizował specjalną szpiegowską operację, mającą najpierw zapewnić zwycięstwo, a później zablokować opcję odebrania mu mistrzostw. Jej ofiarą padli szefowie FIFA oraz jej szczególnie wpływowi, a nieprzychylnie nastawieni do Kataru, działacze. Akcja działa się głównie na terytorium Szwajcarii, gdzie podobne działania stanowią przestępstwo, ale także w USA - z podobnym ciężarem odpowiedzialności prawnej.
Generalnie wygląda więc na to, że podczas zbliżającego się turnieju najważniejsze w mediach będą nie relacje sportowe, a obrazki pokazujące prawdziwą otoczkę katarskiego wydarzenia. Niezależni europejscy reporterzy uosabiający wolność słowa zapewne nie będą przejmować się groźbą utraty akredytacji, a to oznacza, że można się spodziewać ich swoistej corridy z władzami kraju-gospodarza. I to ona zapowiada się znacznie ciekawiej niż listopadowo-grudniowe standardowe kopanie piłki. Bo bez względu na przepisy akurat te gole strzelone na wyjeździe na pewno będą się liczyć podwójnie.
Nie przeocz
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
- Schroniska górskie w Beskidach – TOP 10. To świetne miejsca na jesienne spacery
- Jerzy Brzęczek odchodzi z Wisły, a internauci się śmieją. Zobaczcie najlepsze memy
- Silesia Marathon 2022: Biegacze w niedzielę znów pobiegli przez cztery miasta ZDJĘCIA
- Ponad 11.000 kibiców zobaczyło niezwykły mecz. Górnik Zabrze przegrał z Zagłębiem 2:3
Bądź na bieżąco i obserwuj
