Kwalifikacje mundialu rozpoczną się w szczególnym dla naszego futbolu momencie – gdy w rankingu klubowym UEFA awansowaliśmy do Top 15 i dzięki temu w sezonie 2026-2027 w eliminacjach Champions League wystąpi również wicemistrz Polski. To ogromny sukces, na który czekaliśmy od zawsze.
Fart był z polskimi klubami
I osiągnięcie – co trzeba wyartykułować – zupełnie niespodziewane, bo gdyby ktoś minionego lata zadeklarował, że w trwających rozgrywkach spełni się to wielkie marzenie, to w najlepszym przypadku uznalibyśmy to za kiepski żart. I zastanowilibyśmy się nad kondycją psychiczną autora takiego stwierdzenia. Z prostego powodu: wyprzedzenie w europejskim zestawieniu Szwajcarów i Duńczyków wydawało się nierealne. Piłkarscy statystycy przypomnieli zresztą, że we wrześniu 2024 roku szanse na to wynosiły niespełna 5 (słownie: pięć) procent.
Po prawdzie zatem nie było realnych przesłanek, aby szykować się na takie święto, jakie stało się udziałem naszych klubów. Owszem, Legia miewała nawet bardzo udane epizody w europejskich pucharach, ale były to właśnie epizody, zdarzające się raz na kilka – czasami długich – lat. Natomiast Jagiellonia nigdy wcześniej nie przebrnęła kwalifikacji. Nawet w najlepszych – przed erą trenera Adriana Siemieńca – latach, gdy szkoleniowcem białostockiego zespołu był Probierz...
Na boiskach Ligi Konferencji Europy okazało się jednak, że niemożliwe nie istnieje. Nie obyło się oczywiście bez ostrych zakrętów, a nawet rozczarowań w kwalifikacjach, a Legia potrzebowała dogrywki w dwumeczu z Molde, ale najważniejsze, że mamy dwa zespoły w ćwierćfinale europejskiego pucharu, którego majowy finał zapla-nowano we Wrocławiu! A tego przed startem obecnej edycji LKE nikt się nie spodziewał!
Amerykański sen Probierza. Niech się spełni!
Dlatego z niemałym zdziwieniem słuchałem rozentuzjazmowanego tłumu komentatorów, którzy już zaczęli się zastanawiać, co czołowe kluby PKO Ekstraklasy powinny zrobić, aby w najbliższej przyszłości poczynić kolejne rankingowe awan-se. Oceniając bowiem nawet ostrożnie, już obrona lokaty w Top 15 graniczy z cudem. Byłoby oczywiście fantastycznie, gdyby Jaga i Legia powtórzyły wyniki w Europie w kolejnych rozgrywkach, ale życie uczy, że największym problemem naszych tak zwanych eksportowych zespołów – z tym z Łazienkowskiej 3 na czele – była powtarzalność. I Probierzowy „pucharowy pocałunek śmierci”, którego stołeczna drużyna może w trwających rozgrywkach jeszcze boleśnie doświadczyć...
A może rację mają ci, którzy dają się ponieść chwili i zdrowy rozsądek odstawią na bok? Zatem – oby początek eliminacji World Cup 2026 był udany (co nie powinno być trudne), a potem niech Probierz i jego wybrańcy spełnią sny o występie (co dziś nie wydaje się realne) na amerykańskich boiskach!