Aktualizacja
W niedzielnym referendum wzięło udział 2203 mieszkańców, 2098 z nich zagłosowało za odwołaniem Mariusza Jaroniewskiego, przeciw było 98 głosów. Głosowanie zostanie uznane za ważne, ponieważ liczba głosujących przekroczyła wymagane minimum 1867.
__________________
Pierwsze podejście do odwołania wójta miało miejsce rok temu. Referendum było nieważne, bo do urn poszło zbyt mało wyborców. Przypomnijmy, aby do odwołania doszło, frekwencja musi sięgnąć minimum 3/5 wyborców, którzy wzięli udział w II turze wyborów w 2018 roku (to w gminie Będzino1867 osób), do tego ponad połowa z nich musi opowiedzieć się za odwołaniem. Ten ostatni warunek zwykle jest spełniony, bo przeciwnicy referendum po prostu do urn nie idą.
Tym razem, jak słyszeliśmy nieoficjalnie, głosy miało oddać ok. 2 tysięcy wyborców. Samo głosowanie trwające od godziny 7 do 21 przebiegało spokojnie, policja nie odnotowała przypadków zakłócenia ciszy referendalnej.
Dlaczego aż tyle osób mogło chcieć zmiany na fotelu wójta? W konflikcie pozostaje cała, 15 – osobowa Rada Gminy, a i niechęć do wójta części mieszkańców, jak widać nie stopniała i jego przeciwnicy odpuścili. A zarzucają mu np. niegospodarność, wskazują na m.in. toczące się śledztwo w sprawie przekroczenia przez wójta uprawnień i działania na szkodę gminy. Do tego na sesji 26 lipca wójt po raz kolejny nie otrzymał od Rady Gminy wotum zaufania i absolutorium za wykonanie budżetu. Co ważne, wotum zaufania nie dostał w tej kadencji ani razu, a absolutorium tylko na początku swoich rządów, gdy faktycznie oceniano jeszcze pracę poprzednika Mariusza Jaroniewskiego, czyli byłego wójta Henryka Brody. Część mieszkańców miała też urzędującemu wójtowi za złe to, że podpisał porozumienie z prezydentem Koszalina w sprawie przyłączenia do miasta sołectwa Mścice. Dziś już wiemy, że jednak do tego nie dojdzie.
