Relaks dla całej rodziny

Renata Bożek
Przez cały tydzień czekamy na weekend. Dlaczego więc od piątku do soboty irytują nas domownicy, a w niedzielę jesteśmy zmęczeni? Bo nie potrafimy zostawić pracy i skupić się na "tu i teraz". Zrelaksować. Na szczęście można się tego nauczyć.

Kiedy odpoczywamy najlepiej? Gdy robimy coś, co tak nas pochłania, że zapominamy o całym świecie, twierdzi Mihaly Csikszentmihalyi, amerykański profesor psychologii. Ten stan nazywa "przepływem". Wspólne doświadczanie go jest warunkiem udanego małżeństwa.

Jak go osiągnąć? Pomyślmy, na co od dawna mieliśmy ochotę. Nauczyć się tańczyć? Grać w tenisa? Przemeblować mieszkanie? Potem ustalmy, co możemy zrobić wspólnie, np. oboje mamy ochotę urządzić sypialnię na nowo. Od czego zaczniemy? Od oglądania magazynów wnętrzarskich, szukania inspiracji w sklepach internetowych. Możemy też odwiedzić komisy meblowe, giełdy staroci.

A nuż znajdziemy oryginalną bieliźniarkę! Jeśli wciągnie nas wyszukiwanie jej na Allegro, zapomnimy, że w poniedziałek trzeba skończyć raport. Robiąc coś z pasją, znów poczujemy, że jesteśmy razem.

Do naszych pasji przekonajmy też dzieci. Jeśli 10-letnia córka marudzi, że nie chce pomagać nam naklejać szablony w przedpokoju, bo woli obejrzeć bajkę, powiedzmy: "Bez twojej pomocy szablony nie wyjdą tak fajnie!". Dzieciom zależy na uwadze i uznaniu rodziców, więc taka zachęta zwykle wystarczy, by zaangażowały się we wspólne zajęcia. Nawet jeśli wystrój wnętrz nie wciągnie dziecka na dobre, to udział w pasjach rodziców jest dla niego kapitałem na przyszłość.

W badaniu Mihaly Csikszentmihalyiego wzięło udział 500 nastolatków. Połowa z nich czas wolny spędzała na zakupach w centrach handlowych i przed telewizorem. Pozostali uprawiali sporty i mieli inne hobby. Mimo to zazdrościli rówieśnikom. Ale to oni dostali się na prestiżowych uczelnie, mieli bliskich przyjaciół i lepiej powodziło się im w życiu. Bo rodzice pokazali im, że warto mieć cele w życiu i angażować się.

Popatrz na nowo

- Ciekawe, jak w weekend oddawać się pasjom, gdy w sobotę sprzątam, piorę, gotuję, czyli robię to, na co w tygodniu nie mam czasu - wzrusza ramionami Basia, moja 35-letnia sąsiadka. - Wieczorem jestem tak zmęczona, że siłę mam tylko na to, by obejrzeć telewizję.

Według Ellen Langer, profesor psychologii z Harvardu, możemy się zrelaksować nawet przy myciu okien lub zakupach w supermarkecie, jeśli przełamiemy rutynę. Okna myjemy od dawna, ale teraz zauważmy, że drzewa pod domem wyglądają inaczej niż latem. Przecierając szybę ściereczką, poczujmy jej dotyk, zwróćmy uwagę na zapach płynu. A wtedy nie będziemy myśleć o tym, co powiedzieć na wywiadówce we wtorek i dlaczego mechanik nie zmienił oleju w naszym aucie.

Całkowicie skupiając się na tym, co właśnie robimy, nie myślimy o kłopotach i wypoczywamy. Przekonajmy też dzieci, że sprzątanie nie musi być nudne. Gdy nie możemy zagonić synka do zebrania klocków, namówmy go, żeby tym razem zrobił to inaczej. Jeśli pudełko stoi pod oknem, przesuńmy je na środek i zaproponujmy: "Wyobraź sobie, że to kosz do piłki. Najpierw wrzucaj klocki zielone, potem niebieskie, a na końcu żółte". Dzięki temu będzie sprzątać zabawki. Ale też nauczy się twórczego podejścia do codzienności.

Skupianie się na tym, co robimy tu i teraz, to rodzaj medytacji - coraz częściej docenianej przez psychologów jako doskonały sposób na relaks. Z badań Stephena Schuellera, psychologa z Uniwersytetu Pensylwania, wynika, że badani, którzy codziennie przez kilka minut skupiali się na tym, co wcześniej robili automatycznie, np. na myciu zębów, czuli się bardziej zadowoleni i szczęśliwi niż ci, którzy robili to w pośpiechu. Na czym polega wartość tego, co w psychologii nazywa się "świadomą obecnością"? Kiedy całą swoją uwagę skupiamy np. na krojeniu marchewki czy trzepaniu dywanu, nie myślimy, że kolegę stać na wykupienie rodzinie wyjazdu na narty, a nas nie. Przestajemy się martwić, że nie jesteśmy tak wspaniali jak siostra. Taki urlop od oceniania się to dla naszej psychiki odpoczynek.

Jedz świadomie

- To jak mam jeść ten sernik? - pyta 14-letnia Ola. - Myśl tylko o tym kawałku ciasta, który masz w ręku - mówi jej mama. - Powąchaj go, ugryź, poczuj na zębach, wolno przeżuwaj, poczuj, jak się rozpuszcza w ustach, jaki ma smak.

Delektowanie się jedzeniem to wciągająca zabawa dla całej rodziny oraz sposób na to, by w weekend nabrać pewności siebie, dystansu do problemów i złagodnieć. Do takich wniosków doszli Whitney Heppner i Michael Kernis, psycholodzy z Uniwersytetu Georgia. Na początku każdy badany dowiedział się, że zostanie zaakceptowany przez innych uczestników albo odrzucony. Zanim to jednak nastąpiło, część z nich dostała zadanie: zjeść kilka rodzynek.

Wolno, zwracając uwagę na ich smak i zapach, zauważając wszystkie myśli i wrażenia, jakie będą temu towarzyszyć. Następnie dowiedzieli się, że inni ocenili ich negatywnie. Mogli się odegrać, wymierzając prztyczka w nos komuś z grupy. Okazało się, że ci, którzy nie jedli rodzynek, byli bardziej agresywni i uderzali najmocniej. W ten sposób odpłacili się za własne upokorzenie. Natomiast na tych, którzy jedli, odrzucenie nie zrobiło wrażenia.

Dlaczego? Bo świadome jedzenie koncentruje nas na tu i teraz i uczy zauważać to, co czujemy w tej konkretnej chwili. Odsuwa na bok ocenianie siebie: "Jestem do niczego" i innych: "On robi mi specjalnie na złość". Całkowite skupienie się na czymś to rodzaj medytacji, czyli sposób na wyciszenie umysłu, uspokojenie się. Nie musimy w weekend wyjeżdżać do buddyjskiego klasztoru, by medytować. Wystarczy, że w ten weekend skoncentrujemy się na delektowaniu się jedzeniem.

Relaks zaczyna się w piątek

Ale żadna metoda nie pomoże nam odpocząć, jeśli w piątek wieczorem nie zostawimy pracy za sobą. Po pierwsze, w piątek po wyjściu z firmy przejdźmy dwa przystanki, zanim wsiądziemy do tramwaju czy autobusu. Jeśli jeździmy do pracy autem, w piątek rano zostawmy je kilkaset metrów dalej niż zwykle. Idąc, wyprostujmy się, broda w górę, łopatki ściągnięte.

Taka postawa ciała, typowa dla pewnych siebie, zwiększa poczucie własnej wartości i zaufanie do swoich kompetencji. Maszerujmy szybko, wyobrażając sobie, że biuro zostaje z tyłu i robi się coraz mniejsze, aż znika w oddali. Znikające biuro to trik, na który łapie się nasz umysł. Bo on podobnie reaguje zarówno na to, co robimy naprawdę, jak i na to, co sobie wyobrażamy.

Pamiętajmy też o oddychaniu. Większość z nas oddycha płytko i szybko. Jeśli chcemy się zrelaksować, musimy odetchnąć głęboko. Nabierzmy w płuca tyle powietrza, żeby trochę bolało, potrzymajmy chwilę i wypuśćmy. Głęboki oddech to zastrzyk energii i sygnał: wszystko w porządku, uspokój się. I do domu wejdziemy wyciszeni.

A tam jak najszybciej weźmy prysznic. Wyobrażajmy sobie, że zmywamy z siebie stres z całego tygodnia. Woda kojarzy się nam z oczyszczeniem i zmazaniem win, więc nawet jeśli świadomie w to nie wierzymy, podświadomie odbieramy wyjście spod prysznica jako początek nowego.

I zapominamy o pracy. Nauczmy też nasze dzieci, że piątkowe popołudnie warto poświęcić na sport i zabawy ruchowe. Idźmy razem na pływalnię lub lodowisko. Ruch daje ujście nagromadzonej w czasie tygodnia adrenalinie - wówczas napięcia nie rozładujemy na najbliższych i spędzimy miły weekend.

Wróć na i.pl Portal i.pl