Już od pierwszych chwil koncertu Kasi Kowalskiej część publiczności wstała z krzesełek i zaczęła bawić się pod sceną.
Pesymistycznie zapowiadający się przez pogodę koncert zmienił się w porywające widowisko wraz z kolejnymi hitami artystki.
Nic w tym dziwnego, ponieważ takie przeboje jak m.in. "Antidotum", "Pieprz i sól", "Spowiedź" czy "Domek z kart" ulokowały Kasię Kowalską w czołówce najlepszych i najbardziej lubianych polskich piosenkarek.
Artystka zaprezentowała świetną formę koncertową dając show ze świeżymi aranżacjami swoich największych przebojów.
Kasia Kowalska koncert zakończyła wykonaniem pop-folkowej ballady "Hallelujah" Leonarda Cohena, legendarnego barda, który zmarł w listopadzie ubiegłego roku.
Po krótkiej przerwie scenę we władanie (dosłownie) wzięła Agnieszka Chylińska, która wzbudziła prawdziwą euforię m.in. poprzez doskonały kontakt z publicznością, sentymentalne wspomnienia początków kariery oraz kilkukrotne pozdrowienia dla... strażaków pilnujących bezpieczeństwa uczestników koncertu.
- Pamiętam mój pierwszy koncert na festiwalu w Opolu w 1995 roku. Marzyłam aby tu zagrać i by ktokolwiek mnie zapamiętał. Wtedy nie wierzyłam, że to się uda - mówiła ze sceny.
Właścicielka jednego z najbardziej "drapieżnych" głosów w Polsce we wrześniu wydała album „Forever Child”. Z albumu pochodzi singiel „Królowa Łez”, który zabrzmiał jako jeden z pierwszych drugiej części koncertu.
Agnieszka Chylińska porwała ludzi niespożytą sceniczną energią, tradycyjnym przybijaniem piątek z fanami oraz bezpretensjonalnymi wyznaniami.
- Szczerość czasem dużo mnie kosztowała, wiecie... - mówiła. - Nie zmieniłam jednak zdania, wciąż chcę taka być. Jak się dostaje w dupę, to ostro, ale jak ludzie kochają, to naprawdę prawdziwie. Wierzę w to - dodała i poprosiła publiczność do wspólnego wykonania nieśmiertelnego hitu "Kiedy powiem sobie dość", który nagrała z O.N.A. w 1996 roku.
Organizatorem koncertu "Rockowe kobiety" były Igrzyska Rocka.