Rosja będzie wydawać na wojnę na Ukrainie jeszcze więcej. Ukraina zmuszona do rokowań?

Grzegorz Kuczyński
Wideo
od 7 lat
Rosja zwiększy budżet wojenny w przyszłym roku o jedną czwartą. Mimo że w najbliższych latach mają spaść dochody z ropy i gazu. Ukraina musi się liczyć z kolejnymi latami wyniszczającej wojny. Czy to skłoni Kijów do rokowań? Nieudana podróż do USA Wołodymyra Zełenskiego może zapowiadać gotowość do ustępstw, bo za takie należy uznać ewentualne zamrożenie linii frontu i pozostawienie pod rosyjską okupacją nie tylko Krymu i części Donbasu kontrolowanych przez Moskwę od 2014 roku, ale też części obwodów chersońskiego, zaporoskiego, charkowskiego i zdobytych po lutym 2022 terenów Donbasu.

SPIS TREŚCI

Zgodnie z projektem budżetu wydatki na obronę i bezpieczeństwo będą stanowić w 2025 r. 32 proc. wszystkich rozchodów budżetowych. Wcześniej o planowanym zwiększeniu przez Rosję wydatków na wojsko informował Bloomberg, który obliczył, że spadną one z 6,2 proc. PKB w 2025 roku dopiero w 2026 roku do 5,6 proc. PKB i w 2027 r. do 5,1 proc. PKB.

Pieniądze na wojnę z Ukrainą

Putin chce finansować wojnę mimo problemów z głównym źródłem dochodów. Z projektu budżetu wynika, że dochody państwa z ropy i gazu spadną w 2025 r. do 10,9 bln rubli (117,3 mld dolarów) z 11,3 bln rubli (ok. 121,5 mld dolarów) planowanego dochodu na rok bieżący. Ekonomiści rosyjskiego resortu finansów przewidują, że te dochody w 2026 r. spadną do 10,56 bln rubli (ok. 113 mld dolarów) i 9,77 bln rubli (ok. 105 mld dolarów) w 2027 r.

Kilka dni temu Siergiej Ławrow mówił w siedzibie ONZ, że Zachód nie powinien się ważyć na jeszcze większą konfrontację z „atomowym mocarstwem”, czyli Rosją. Jak widać, ze strony Rosji nie ma żadnej gotowości do ustępstw. Jeśli rozmowy, to tylko pod dyktando Kremla. Co na to Kijów?

Zełenski i fiasko amerykańskiej misji

Prezydent Ukrainy spędził w USA kilka dni. Wystąpił na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, ale ważniejsze były spotkania z politykami amerykańskimi. Od prezydenta Joe Bidena i wiceprezydent Kamali Harris, przez kongresmenów z obu partii, po kandydata Republikanów na prezydenta Donalda Trumpa. Od początku podróży za ocean Zełenski mówił, że chodzi głównie o przedstawienie sojusznikom „planu zwycięstwa” jego autorstwa.

Jednak reakcje są niezbyt optymistyczne dla Kijowa. Jeśli wierzyć renomowanym amerykańskim gazetom, od raczej prawicowego „Wall Street Journal” po liberalny „New York Times”, urzędnicy amerykańscy i europejscy sceptycznie oceniają „plan zwycięstwa” Zełenskiego. To bardziej zbiór pobożnych życzeń i liczenie na jeszcze więcej zachodniej broni (z możliwością użycia jej tak, jak się podoba Ukrainie), niż kompleksowy plan pokonania Rosji.

Nic więc dziwnego, że po porażce amerykańskiej misji i przy determinacji Moskwy, Zełenski może być zmuszony do rozmów. Skoro nawet większość przyjaznych Ukrainie Czechów tego chce, a ich prezydent – emerytowany generał – mówi, że Kijów będzie musiał się pogodzić z utratą częścią terytorium (tymczasowo?).

źr. PAP, i.pl

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

T
To Ja
30 września, 18:37, To Ja:

Sprawa jest prosta, musimy z Polski mocniej wesprzeć Ukrainę i przekazywać im więcej pieniedzy i sprzętu wojskowego. Inni za nas tego nie zrobią, nie możemy się ciągle chować za wujkiem z Ameryki, bo on na w Jałcie 1945 nie pomógł i teraz też zajęty swoimi kłótniami.

30 września, 21:25, Toilet:

To ja? chyba toy toja (śmierdzi z daleka).

do Moskwy trolu, tu jest Polska w sojuszu z Uhrainą

T
Toilet
30 września, 18:37, To Ja:

Sprawa jest prosta, musimy z Polski mocniej wesprzeć Ukrainę i przekazywać im więcej pieniedzy i sprzętu wojskowego. Inni za nas tego nie zrobią, nie możemy się ciągle chować za wujkiem z Ameryki, bo on na w Jałcie 1945 nie pomógł i teraz też zajęty swoimi kłótniami.

To ja? chyba toy toja (śmierdzi z daleka).

M
Mk1
To nie wojna z Rosją tylko szaleńcem Putinem i jego najbliższym otoczeniem beneficjentów jak Ławrow. Pewnie nawet wiekszość polityków na Kremlu ma dość wojny, ale boi się o tym otwarcie mówić, żeby nie skończyć jak Nawalny albo Borys Niemcow. Zabicie putina i jego skorumpowanych kolesi to najszybszy i z najmniejszą liczbą ofiar sposób na zakończenie wojny. Nie wierze, że to niemożliwe. Myslę, że dużo prostsze i tańsze niż prowadzenie działań dziesiątkami tysięcy żołnierzy na froncie o dlugości tysiąca kilometrów.
T
To Ja
Sprawa jest prosta, musimy z Polski mocniej wesprzeć Ukrainę i przekazywać im więcej pieniedzy i sprzętu wojskowego. Inni za nas tego nie zrobią, nie możemy się ciągle chować za wujkiem z Ameryki, bo on na w Jałcie 1945 nie pomógł i teraz też zajęty swoimi kłótniami.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl