SPIS TREŚCI
Zgodnie z projektem budżetu wydatki na obronę i bezpieczeństwo będą stanowić w 2025 r. 32 proc. wszystkich rozchodów budżetowych. Wcześniej o planowanym zwiększeniu przez Rosję wydatków na wojsko informował Bloomberg, który obliczył, że spadną one z 6,2 proc. PKB w 2025 roku dopiero w 2026 roku do 5,6 proc. PKB i w 2027 r. do 5,1 proc. PKB.
Pieniądze na wojnę z Ukrainą
Putin chce finansować wojnę mimo problemów z głównym źródłem dochodów. Z projektu budżetu wynika, że dochody państwa z ropy i gazu spadną w 2025 r. do 10,9 bln rubli (117,3 mld dolarów) z 11,3 bln rubli (ok. 121,5 mld dolarów) planowanego dochodu na rok bieżący. Ekonomiści rosyjskiego resortu finansów przewidują, że te dochody w 2026 r. spadną do 10,56 bln rubli (ok. 113 mld dolarów) i 9,77 bln rubli (ok. 105 mld dolarów) w 2027 r.
Kilka dni temu Siergiej Ławrow mówił w siedzibie ONZ, że Zachód nie powinien się ważyć na jeszcze większą konfrontację z „atomowym mocarstwem”, czyli Rosją. Jak widać, ze strony Rosji nie ma żadnej gotowości do ustępstw. Jeśli rozmowy, to tylko pod dyktando Kremla. Co na to Kijów?
Zełenski i fiasko amerykańskiej misji
Prezydent Ukrainy spędził w USA kilka dni. Wystąpił na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, ale ważniejsze były spotkania z politykami amerykańskimi. Od prezydenta Joe Bidena i wiceprezydent Kamali Harris, przez kongresmenów z obu partii, po kandydata Republikanów na prezydenta Donalda Trumpa. Od początku podróży za ocean Zełenski mówił, że chodzi głównie o przedstawienie sojusznikom „planu zwycięstwa” jego autorstwa.
Jednak reakcje są niezbyt optymistyczne dla Kijowa. Jeśli wierzyć renomowanym amerykańskim gazetom, od raczej prawicowego „Wall Street Journal” po liberalny „New York Times”, urzędnicy amerykańscy i europejscy sceptycznie oceniają „plan zwycięstwa” Zełenskiego. To bardziej zbiór pobożnych życzeń i liczenie na jeszcze więcej zachodniej broni (z możliwością użycia jej tak, jak się podoba Ukrainie), niż kompleksowy plan pokonania Rosji.
Nic więc dziwnego, że po porażce amerykańskiej misji i przy determinacji Moskwy, Zełenski może być zmuszony do rozmów. Skoro nawet większość przyjaznych Ukrainie Czechów tego chce, a ich prezydent – emerytowany generał – mówi, że Kijów będzie musiał się pogodzić z utratą częścią terytorium (tymczasowo?).
źr. PAP, i.pl