Sopot nie miał prawa wypowiedzieć Zatoce Sztuki umowy dzierżawy fragmentu plaży – zdecydował w poniedziałek Sąd Rejonowy w Gdyni. Nieprawomocny wyrok w tej sprawie zapadł po dwóch latach trwania procesu.
Przypomnijmy – miasto wypowiedziało Zatoce Sztuki umowę dzierżawy fragmentu plaży w 2015 roku. Swoją decyzję władze miasta tłumaczyły wówczas „wielokrotnym łamaniem jej zapisów przez przedstawicieli klubu m.in. poprzez zakłócanie ciszy nocnej”. W tym samym czasie zrobiło się też głośno wokół klubu, gdzie miało dochodzić do wykorzystywania seksualnego nieletnich dziewcząt.
- Zapadł sprawiedliwy wyrok - mówi dla „Dziennika Bałtyckiego” adwokat Oskar Skibicki, pełnomocnik Zatoki Sztuki. - Oczywistym było, że nie ma podstaw do wypowiedzenia tej umowy. Argumenty prezentowane przez miasto nie zostały udowodnione i szczerze mówiąc, od samego początku wydawały się być chybione. Przykładem może być kuriozalny zarzut naruszenia norm hałasu przez koncerty, na które samo miasto wyraziło zgodę, a dodać trzeba, że normy te dopuszczają w Sopocie emisję dźwięku na poziomie głośności szeptu. Ważne jest, że sąd całkowicie odrzucił wątek obyczajowy, który rzekomo miał stać za tą sprawą. W ocenie moich klientów od samego początku była to próba jawnego nadużycia władzy. Nie wiem czy na obecnym etapie moi klienci rozważają wystąpienie z roszczeniami odszkodowawczymi, wiem natomiast, że na pewno zależy im na odbudowaniu dobrych relacji z miastem - dodaje Skibicki.
Czytaj też: Sopot zerwał współpracę z Zatoką Sztuki. KLUB ODPOWIADA
O komentarz do sprawy poprosiliśmy władze miasta.
- Jest to wyrok pierwszej instancji, wystąpimy o pisemne uzasadnienie i będziemy rozważali apelację. Nasze zdziwienie budzi fakt, że sąd w ustnym uzasadnieniu oparł się jedynie o zeznania jednego ze współwłaścicieli Zatoki, który według doniesień medialnych ma postawiony zarzut pedofilii – komentuje Joanna Cichocka-Gula, wiceprezydent Sopotu.
POLECAMY NA DZIENNIKBALTYCKI.PL: