Siedem grzechów głównych polskiej edukacji [LIST OTWARTY]

List
Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Ewa Misiejuk, nauczycielka z 30-letnim stażem, napisała list otwarty do minister edukacji Anny Zalewskiej oraz kuratora Romana Kowalczyka. Przedstawiam w nim siedem grzechów głównych polskiej edukacji. I wyjaśnia, dlaczego... odchodzi z zawodu.

Strajk nauczycieli. Zamknięte przedszkola we Wrocławiu. Szkoły odwołują lekcje

Szanowna Pani Minister Edukacji Anna Zalewska
Szanowny Pan Kurator Dolnośląski Roman Kowalczyk

LIST OTWARTY
Siedem grzechów głównych polskiej edukacji

1. Pycha – każdy kolejny Minister Edukacji jest pełen wiary, że jego koncepcja uzdrowi ten chory system. Niestety, na to potrzebny byłby czas, w którym opracowano by uzdrawiającą koncepcję –opartą na rzetelnych badaniach (patrz grzech 7.).

2. Chciwość - skoro nauczyciel tzw. „przedmiotowiec” ma tygodniowo w etacie tylko 18 godzin, to trzeba mu było tę liczbę zwiększyć (najlepiej o cztery godziny –pamiętam tę wypowiedź Pani Minister Katarzyny Hall w Jachrance, w lutym 2009r., która ze smutkiem, że tylko tyle ale i satysfakcją, że już - zakomunikowała obecnym tam dyrektorom szkół, że na razie w art.42.2 KN wprowadzi się dwie godziny). Nadal, tj. po nowelizacji ustawy KN z 2016r., na mocy uchwały Rady Pedagogicznej naszej Szkoły, realizuję te godziny.

Jestem nauczycielem matematyki, mimo że z trzydziestoletnim stażem, to do każdej lekcji się przygotowuję, codziennie zajmuje mi to kilka godzin. Dlaczego? – dlatego, że co chwilę mam zmiany w podstawie programowej, pozmieniane podręczniki i co najważniejsze każdego roku uczę inne dzieci - to do nich jestem moralnie zobowiązana się dostosować, pamiętając chociażby o tym, że świat się zmienia i warto przekazać im wiedzę stosując nowe technologie (żaden nauczyciel nie stoi tylko z kredą przy tablicy - ustawicznie się dokształcamy, patrz grzech 7.). Do tego sprawdzam kartkówki, prace klasowe, opracowuję inne zadania.

3. Nieczystość - to np. pomijanie niewygodnych wyników badań - kilka lat temu przeprowadzano takie, z którego wynikało, że polski nauczyciel pracuje około czterdzieści jeden i pół godziny tygodniowo.

Cóż, skoro wyszło, że przekroczył 40 godzin, to lepiej o tym nie mówić i zapomniano o tych wynikach. Dzisiaj, po dołożeniu nam kolejnych zadań (patrz grzech 5.) wyszłoby jeszcze więcej.

Ten grzech dotyczy również naszych płac - moja pensja za wrzesień br. (płacona z góry, więc tylko z wysługą lat, bez innych dodatków) wyniosła „na rękę” nieco ponad 2700 zł. Dodatki zaś, które otrzymuję to również dodatkowa praca i kolejne godziny.

Za co są dodatki? – za wychowawstwo (220zł brutto), nie zliczę nawet ile godzin zajmuje mi organizowanie ciekawych wyjść, wycieczek, warsztatów itp. oraz analiza zachowań moich wychowanków, rozmowy, maile i spotkania z uczniami, rodzicami, innymi nauczycielami, specjalistami. Do tego oczywiście wszystko musi być opisane – przecież udzielamy pomocy psychologiczno-pedagogicznej (ta zaś musi być udokumentowana, patrz grzech 5.).

Kolejny dodatek to za sprawowanie opieki nad nauczycielem realizującym staż. Miesięcznie 132 zł brutto za obserwowanie i omawianie jego i moich zajęć, analizowanie planu stażu, zaprojektowanie oceny, wspólnych działań (gazetek, konkursów, projektów, wyjść, wycieczek, warsztatów), polecanie literatury i dyskutowanie po jej lekturze, omawianie różnych przypadków: edukacyjnych, wychowawczych.

Dodatek motywacyjny - w tym semestrze Dyrektor przyznał mi 340 zł brutto (w 2014r. We Wrocławiu średnia na etat wynosiła 200zł – nie wiem, czy od tego czasu wzrosła). W zeszłym semestrze bardzo się starałam: m.in. organizowałam konkursy, Tydzień Matematyki, Bal Szóstoklasisty z własnoręcznym pieczeniem tortów i ich dekorowaniem równaniami matematycznymi - wspólnie z zaangażowanymi rodzicami, zakończenie roku szkolnego klas szóstych z Galą i autorskim przedstawieniem. Wszystko we współpracy z wychowawcami i chętnymi nauczycielami. W tym semestrze choroba, która mnie nie chce opuścić, nie daje mi się aż tak zaangażować, zatem wysokość dodatku w kolejnym semestrze się obniży. Tak, dodatki mają jeszcze to do siebie, że są lub ich nie ma, zaś polskiemu społeczeństwu przekazuje się informacje tylko sumaryczne i uśrednione.

Na kolejnych stażystów już nie liczę – w ubiegłym roku tylko jeden absolwent kierunku matematyka ze znanej mi grupy podjął pracę w szkole, reszta zdecydowała się na pracę w korporacjach (zadecydowała czysta matematyka: stażysta w szkole teraz już przez dwa lata będzie zarabiał „na rękę” 1800 zł, we wrocławskich korporacjach po trzech miesiącach netto mógł otrzymać nawet 7000 zł).

4. Zazdrość – pozazdrościliśmy reform w innych krajach i w latach 90-tych zaczęliśmy wprowadzać je u nas. Nic to, że wtedy w Niemczech nauczyciele protestowali przeciwko nieustającym reformom (co miałam okazję sama usłyszeć podczas kilku ówczesnych wizyt w niemieckich szkołach, w ramach wymiany). My musieliśmy - jak dzieci - przekonać się sami, że jedyną stałością w oświacie jest zmiana (i nieważne czy dobra).

5. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu – każda zmiana w Ministerstwie skutkuje dokładaniem nam kolejnych zadań. Potem każdą z nich musimy opisać, przecież jak przyjdzie jakaś kontrola i nieistotne, czy to będzie Kuratorium, Organ Prowadzący, Państwowy Inspektor Pracy, „Sanepid” etc. wszyscy sprawdzają tylko dokumenty. Wyjątkiem są kontrole, wychodzące z przydzielonego im na czas wizyty gabinetu i przyglądające się temu prawdziwemu życiu szkoły: lekcjom, zachowaniu na przerwach, podejmowanym działaniom dodatkowym.

6. Gniew - przestrzeganie kontrolami ZUS (jedną taką kontrolę już przeszłam - w Sylwestra 2014r., nieco ponad tydzień po pogrzebie mojego męża - no cóż, taka ich rola). Teraz też jej się spodziewam, wszak od wczoraj jestem na zwolnieniu. Nic to, że od ubiegłego roku mam nieżyt gardła, paskudnie kaszlę, mówię zmienionym głosem, a czasem w ogóle nie mówię, pojawia się niedomykalność strun głosowych, a dwa skierowania do laryngologa mi przepadły, gdyż nigdzie nie chcieli mnie zarejestrować na Cito. Dopiero trzecie skierowanie poprosiłam, żeby było zwykłe i w grudniu tego roku się dostałam do otolaryngologa - teraz mam skierowanie na Cito do foniatry i w jednej przychodni przyjmą mnie 31stycznia, natomiast w drugiej, w sprawie terminu muszę się stawić osobiście (czynne do godz. 17-ej, na razie nie dotarłam, gdyż oczywiście, żeby dorobić mam drugą pracę, co prawda ćwierć etatu, ale muszę dodatkowo do niej dojechać) - za to tutaj jest nadzieja, że mnie przyjmą wcześniej, jeśli tylko mój stan zdrowotny jest na tyle zły. W międzyczasie leczę się w większości prywatnie – gdyż do mojego lekarza rodzinnego muszę się zarejestrować około trzy tygodnie wcześniej, a ja nie potrafię przewidzieć, kiedy stracę głos. Jak już jestem przy leczeniu, to od razu i ten grzech: u nas każdy zna się na nauczaniu. O różnych porach dnia, a czasem i nocy, przez wszystkie dni tygodnia nauczyciele dostają wiadomości elektroniczne od niektórych rodziców czy dziadków, w których udzielają nam rad lub wręcz oczekują zmiany ocen przedmiotowych czy z zachowania.

7. Lenistwo - brak rzetelnych analiz, brak prawdziwych rozmówz całą grupą zawodową, nieudolny system kształcenia nauczycieli (ten zawód wymaga praktycznego przygotowania; zlikwidowaliśmy już wszystko co było najlepsze - ostatnio Kolegia Nauczycielskie). Najlepiej przygotowywały Licea Pedagogiczne i SN (Studium Nauczycielskie). Z trzydziestu już przepracowanych lat, piętnaście byłam dyrektorem i podczas jednej z rekrutacji - na stanowisko nauczyciela świetlicy, gdzie w okresie kryzysu aplikowało ponad sto osób na to miejsce, od jednej absolwentki studiów licencjackich organizowanych przez prywatną uczelnię, na pytanie o jej praktykę usłyszałam, że tę miała tylko w„mięsnym”. Dzieci to najdelikatniejszy „organizm żywy” - na nim nie powinniśmy się uczyć, a niestety tak jest.

Swoją ubogą praktykę zdobyłam podczas zajęć na trzecim roku w Wyższej Szkole Pedagogicznej -w Szkole Ćwiczeń i potem na dwóch praktykach ciągłych: czterotygodniowej (na czwartym roku) i sześciotygodniowej (na piątym roku). Pamiętam, jak niemalże połowa grupy, po trzecim roku stwierdziła, że dokończą studia, ale w szkołach pracować nie będą, gdyż dopiero teraz zobaczyli jak trudny i wymagający to zawód. Minęło trzydzieści lat i w tej kwestii żadnych dobrych zmian w systemie kształcenia nie ma. Co prawda, w tym zawodzie dokształcanie jest ustawiczne (nie ma roku, abym nie uczestniczyła w co najmniej kilku formach doskonalenia), jednak ile z tych szkoleń to zmarnowany czas i pieniądze (organizatorom najczęściej chodzi chyba tylko o to ostatnie).

Najwięcej doświadczenia zdobyłam w bezpośredniej pracy z dziećmi - tymi szkolnymi (w czasie roku szkolnego, jak i podczas ferii i wakacji - kiedy organizowałam półkolonie, kosztem swojego urlopu - co przypłaciłam utratą zdrowia, dzisiaj dyrektor może skorzystać z urlopu w innym czasie, mi pozostała tylko satysfakcja, że jak widać skuteczne pismo w tej sprawie z podpisami 56 wrocławskich dyrektorów wystosowaliśmy do MEN 30.03.2012r.), również tymi najtrudniejszymi, którzy przyjeżdżali do SP 99 z całego miasta, aby realizować edukację włączającą, tymi z różnych ośrodków pomocowych z którymi współpracowałam (to tym dwóm ostatnim grupom zawdzięczam swoje największe doświadczenie - ich problemy, ich potrzeby były moją siłą napędową do poszukiwania i tworzenia systemu pomocy dla nich, i co najważniejsze uwrażliwiły mnie jako człowieka) i swoimi prywatnymi (każdy z mojej trójki to inny przypadek i niejedną porażkę w ich wychowaniu poniosłam, ale tak jak kiedyś wychowawczyni jednego z nich powiedziałam, jedyne co mi zostało to kochać go dalej).

Ten zawód wybrałam świadomie, od zawsze marzyłam by być nauczycielką (najpiękniejszy prezent z dzieciństwa to czysty, zdezaktualizowany dziennik, który podarował mi kochany,„przyszywany” wujek Staszek – wówczas dyrektor Szkoły Podstawowej w Brzegu Głogowskim).

Wiem, jak ważne jest by w życiu spotykać ludzi zaangażowanych w swoją pracę - takich nauczycieli w Polsce mieliśmy zawsze, dzisiaj też mamy. Pozwólmy im godnie zarabiać i przywróćmy im należny szacunek. Piszę im, gdyż podjęłam już decyzję o zakończeniu swojej pracy nauczycielskiej (poinformowałam już Dyrektora i Rodziców mojej wychowawczej klasy) – również zadecydowała czysta matematyka - jak wspomniałam na wstępie bez dodatków zarabiam nieco ponad 2700 zł „na rękę”, w ZUS-ie wyliczyli mi, że na świadczeniach kompensacyjnych otrzymam prawie 1700 zł i będę mogła dorobić do 2000 zł (tylko muszę pamiętać, że nie wolno mi podjąć pracy w szkole, ale za to może to być niepełny etat). To razem 3700zł, o ten 1000 zł więcej (i to netto)!

Ewa Misiejuk – nauczyciel w ZSP16 we Wrocław

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Siedem grzechów głównych polskiej edukacji [LIST OTWARTY] - Gazeta Wrocławska

Komentarze 60

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

A
Antoni
jaka edukacja, takie społeczeństwo.
Już w końcu XIX wieku doradca rosyjskiego cara sugerował ,aby nie kształcić za dużo podwładnych, bo ciemnym, niemyślącym ludem - łatwiej zarządzać. Stąd też w Polsce zamiast poważnej dyskusji o roli i przyszłości edukacji, mamy wprowadzane patologiczne zmiany przez panią o nazwisku Zalewska Anna.
To jest sabotaż - jej się należy więzienie, a nie posłowanie w UE.
n
nauczycielka
W sytuacji, gdy wiele szkół odczuwa braki kadry, Pan mówi "zmieńcie pracę"? Czy w Panu nie ma obawy o to, że pańskie dzieci nie będą miały nauczycieli albo będą chodziły do 40 - osobowych klas?
n
nauczycielka
Ten, kto nie ma z oświatą nic wspólnego na pewno i tak nie uwierzy. My nauczyciele róbmy swoje i nie tłumaczmy się przed takimi, dla których szkoła była i obecnie jest WROGIEM dla ich dzieci. Pracuję ponad 30 lat w tym zawodzie. Zawsze byli tacy, którzy ciągle mieli jakieś uwagi i w przypadku niepowodzenia ich dziecka to była wina nauczyciela, i tacy, którzy potrafili i potrafią docenić trud naszego wysiłku, i pomimo upływu wielu lat serdecznie pozdrawiają nauczycieli i mile wspominają lata związane ze szkołą (i jako rodzice, i jako uczniowie). Pozdrawiam wszystkich nauczycieli i życzę wytrwałości.
K
Krzysztof
Teraz na start masz 3500,00 zł w światowej korporacji a po miesiącu jak jesteś dobry 4500-5500,00 zł wiec 7000,00 zł to żadne bajki pytanie jakie masz uprawnienia, kwalifikacje i jak u Pana z angielskim ;)?
...
Zona zarabia mniej, czyli razem powiedzmy macie 3700, dwojke dzieci, kredyt 150.000 i jeszcze doksztalcanie, naprawde uwaza Pan ludzi za idiotow ktorzy uwierza w takie bajki?,
G
Grzech
Jestem zawodowcem i jak wspomniano mam ten etat 20 bo jestem specjalistą czasami dostawałem 4 zł brutto za szkodliwe warunki pracy. Przez specyfikę szkoły często mam zajęcia od poniedziałku do niedzieli. Za opiekuna grupy, prowadzenie dokumentacji, dziennika, rozwiązywania nietypowych spraw np. zakład karny itp. nie dostajemy ani złotówki, a za wychowawstwo w dziennych po przeliczeniu dostaje 3,5 zł dniówki - dziennik papierowy, ksero w szkole uszkodzone- zostaje własna drukarka, telefon szkolny po 7sekundach się wyłącza -pozostaje własny na kartę) Mam w tej szkole najwyższe motywacyjne jakie dyrektor może dać 2% 49zł brutto.Także z wszystkimi dodatkami, 11lat stażowego itp, na konto 2066zł (pasek z poborów ostatnich miesięcy mogę przedstawić). Po ostatniej 5% podwyżce dostałam mniej na koncie bo mi starostwo zabrało. Bardzo szlachetne są stypendia dla najlepszych uczniów, jak najbardziej oni na nie zasługują, ale jak to ostatnio sobie uczeń przeliczył wszystkie stypendia jakie koledzy dostają to stwierdził że dostają więcej niż jego uczący nauczyciel. To do czego to doprowadza?
Aktualnie robię studia podyplomowe i różne kursy, mam kredyt na 150 tys. zł, dwójkę dzieci i żonę nauczycielkę która zarabia jeszcze mniej ode mnie.
l
lock
Jeśli Mama-Urzędnik nie zmieni swojego nastawienia i nie zacznie szanować nauczycieli, to niedługo Mama będzie musiała być nauczycielem jeszcze dłużej, bo w szkołach nie będzie komu pracować. Dziadowska wypłata i brak szacunku od podobnych Mam-Urzędników skutecznie odstraszają młodych od zawodu nauczyciela. Starsi pracownicy oświaty odejdą, a młodych już brakuje (np.językowców, czy od przedmiotów ścisłych). Najpierw braki kadrowe będą łatane emerytami nie dogadującymi się z ówczesną młodzieżą, a potem... potem Mama-Urzędnik będzie chyba musiała całkowicie sama uczyć swoje dzieci, bo szkoły będą puste (bez nauczycieli) i to nie jest kwestia jakiejś dalekiej przyszłości, bo pierwsze symptomy zauważymy już w ciągu 5 najbliższych lat. Także, droga Mamo-Urzędniku, problemy nauczycieli są nie tylko ich problemami, ale również problemami całego społeczeństwa, a więc również Mamy-Urzędnika. Warto to zrozumieć.
M
Mama-nauczyciel
Też jestem mamą. Od 8-15 nauczycielem w szkole, od 15.30-22.00 mamą/nauczycielem/wychowawcą, żonglując rolami, bo nauczycielem i wychowawcą nie przestaje się być w domu. Oprócz tego też gospodynią domową, wszak dzieci muszą coś zjeść, i też chcą by im sprawdzić pracę domową lub przepytać, a po 22 "tylko" nauczycielem, wychowawcą i gospodynią, bo dzieci już w końcu śpią i mogę "w spokoju" popracować i ogarnąć dom. Tak mam wakacje. To mój urlop. Około 35 dni plus weekendy
G
Gość
Jestem mamą. Od 7 do 15 urzędnikiem, od 15:30 do 19 nauczycielem . Od wszystkiego!!!a od 19 do 24 gospodynią domową. Nie mam wakacji, ferii, urlopu na poratowanie zdrowia. Kwiaty na koniec roku moje dzieci wręczają nauczycielom za odwaloną przeze mnie robotę. Podwyżki -proszę bardzo, ale niech to będzie w formie premiowej, po uczciwej ocenie nauczyciela czyli pracownika. Niech się zaczną starać i coś robić. Czas skończyć z tą patologią że edukacja odbywa się w domu a w szkole tylko weryfikacja. Ja mam dość i wielu rodziców pewnie też!!!!
n
nauczyciel
Ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z oświatą nie zdają sobie sprawy, że nasze obowiązki nie dotyczą tylko pracy konkretnie wykonywanej w szkole, czy przedszkolu. Nie mogę już czytać jak nas wyzywają od leni i nierobów. Tylko naprawdę nasze rodziny wiedzą ile czasu spędzamy przygotowując się do zajęć i lekcji. Do pracy w przedszkolu trzeba przygotować prace plastyczne: odrysować kilka razy po 26 elementów różnych elementów do wycięcia przez dzieci, pokserować karty, przygotować tańce, ułożyć choreografię, opracować instrumentację, wydrukować pomoce ( to nieraz kilka godzin pracy, żeby przygotować pomoc, która zaciekawi dzieci). Małe dzieci nie są zainteresowane zajęciami, jeśli nie ma czegoś nowego, interesującego. Wyobraźcie sobie ,,co robią , jak ich nie interesuje, to co przygotowaliśmy). Musimy włożyć dużo wysiłku , po przyjściu z pracy, żeby zrobić ciekawe zajęcia. Poza tym mamy mnóstwo papierologii (dzienniki, ewaluacje, analizy, gotowości szkolne w przedszkolu, diagnozy, obserwacje itd.), wykonywanie dekoracji, całodniowe, albo czasami kilkudniowe szkolenia, kursy kwalifikacyjne, bądź doszkalające, (w większości za nasze pieniądze). W ,,wolnym" czasie jeździmy po artykuły papiernicze dla grupy, szyjemy czasami elementy strojów na występy, załatwiamy wycieczki, imprezy w szkole i przedszkolu. Tego nie da się zrealizować przy dzieciach, to trzeba zrobić po godzinach spędzonych z nimi. Więc nie piszcie, że pracujemy 25 godzin czy 18. Czy Wy też używacie własnego sprzętu domowego, prądu, długopisów, tuszu, kupujecie płyty, głośniki do pracy z własnych pieniędzy, bo nie macie szansy na otrzymanie tego od pracodawcy? A w urlop, ten niebotycznie długi, cóż dużo czasu poświęcamy na uporządkowanie papierów, na zdobycie nowych ciekawych pomysłów w internecie a kilka dni wcześniej przychodzimy w czasie urlopu po to, żeby ozdobić, uporządkować sale, mamy Rady Pedagogiczne itd
Większość z nas jest bardzo zaangażowana w pracę. Wejdźcie na portale nauczycielskie. Zobaczycie jak entuzjastycznie podchodzą do pracy dziewczyny. Wymieniają się pomysłami na ciekawe zajęcia, doświadczenia, prace plastyczne, tańce, po to żeby Wasze dzieci się dobrze rozwijały. Szkoda, że nie widzicie Ich na kursach doszkalających, jak się cieszą, że coś fajnego przekażą dzieciom. Czasem nasz zapał trochę przygasa. Dlaczego? Rodzice roszczeniowi, o byle co biegną na skargę do Dyrektora, do Kuratorium, kontrole i oceny z zewnątrz. A i dzieci..... Są dla nas napędem do pracy, ale czasem.... No cóż nie na darmo istnieje powiedzenie ,, Obyś cudze dzieci uczył".
Wiadomo, są też czarne owce w tym zawodzie ale są chyba w każdym.
Dlatego proszę zastanówcie się zanim znowu powiecie o nas NIEROBY, żeby nasz entuzjazm do pracy z Waszymi dziećmi całkiem nie wygasł.
O
Ola
Nie piszcie o powołaniu. Nie ma już zawodów z powołania ( nauczyciel, policjant, lekarz, ksiądz - cnota ubóstwa - to nie powołanie - to normalny zawód). . Każdy zawód przyciąga dobrych fachowców, jak dobrze płaci. Powołania nie jest środkiem płatniczym.
Nasze Państwo ( władze ) jest niewiarygodne. Np. w 1989 roku nauczyciel podejmując pracę w szkole podpisał z rządem ( w jego imieniu inspektorem oświaty) umowę, gdzie Państwo gwarantowało prawo do emerytury po 30 latach pracy. Na 2 lata przed nabyciem praw umowę jednostronnie zmieniło. To oszustwo, a oszustom się nie wierzy.
k
kram
Większość z nas zawodowo boryka się z takimi samymi lub podobnymi problemami i utyskiwania na to, że nie ma się kiedy leczyć, a system służby zdrowia sam w sobie jest chory - nie mają tu nic do rzeczy! Ja pracuje 8 godzin, jestem w stanie dojechać do lekarza najszybciej o 17-tej, albo biorę na tę okoliczność urlop z mojego wypoczynkowego, bo nikt na wizytę u lekarza mi nie udzieli L-4. Też się douczam - ale wyłącznie we własnym zakresie, bo pracodawca oszczędza i nigdy nie wysłał nas na żadne szkolenia. Też mam sytuacje stresujące, moja branża od kilku lat jest tą, w której dzieje się gorzej i od 10 lat nie miałam podwyżki nawet o 1 zł!!!
Ale jedno wiem - jak dojdę do wniosku że już mam kompletnie dość, to zmienię pracę, ale dziś nie kwękam i nie zastrajkuję, bo pracuję w prywatnej firmie.
k
kram
Większość z nas zawodowo boryka się z takimi samymi lub podobnymi problemami i utyskiwania na to, że nie ma się kiedy leczyć, a system służby zdrowia sam w sobie jest chory - nie mają tu nic do rzeczy! Ja pracuje 8 godzin, jestem w stanie dojechać do lekarza najszybciej o 17-tej, albo biorę na tę okoliczność urlop z mojego wypoczynkowego, bo nikt na wizytę u lekarza mi nie udzieli L-4. Też się douczam - ale wyłącznie we własnym zakresie, bo pracodawca oszczędza i nigdy nie wysłał nas na żadne szkolenia. Też mam sytuacje stresujące, moja branża od kilku lat jest tą, w której dzieje się gorzej i od 10 lat nie miałam podwyżki nawet o 1 zł!!!
Ale jedno wiem - jak dojdę do wniosku że już mam kompletnie dość, to zmienię pracę, ale dziś nie kwękam i nie zastrajkuję, bo pracuję w prywatnej firmie.
B
BB
Gdy wszyscy nauczyciele zrezygnują z pracy, to rodzice będą zadowoleni. Sami znajda czas na wychowanie swoich dzieci ( za 1800 zł)
B
BB
Gdy wszyscy nauczyciele zrezygnują z pracy, to rodzice będą zadowoleni. Sami znajda czas na wychowanie swoich dzieci ( za 1800 zł)
Wróć na i.pl Portal i.pl