Na strefie zielonej, gdzie mieszkańcy bloków, włącznie ze mną, wychodzą na spacer, są podrzucane trutki ze szpilkami i gwoździami w środku, jedzenie z domieszką trutki, wszelkiego rodzaju zepsute jedzenie i różne zlewki ze starych zup bądź napojów, a wszystko to robi emerytowana pani nauczyciel wraz ze swoim emerytownym mężem, na dodatek pod ich oknem praktycznie w ogóle nie rośnie trawa, co jest wynikiem wylewania tych zlewek - napisała do nas nasza Czytelniczka. - Ci państwo uskuteczniają również grożenie nam i rzucają wyzwiskami w naszą stronę oraz innych sąsiadów. To ludzie niekomunikatywni. A psy są dla nas jak członkowie rodziny i obawiamy się, że któregoś dnia dojdzie do tragedii.
Czytelniczka poinformowała, że sprawa zgłaszana jest na policji, jednak opisany proceder pomimo to wciąż trwa.
Inna mieszkanka zauważyła: wszystko ludziom przeszkadza: dzieci, psy, rower, ale śmiecia na podwórku nie podniosą, schodów nie pozamiatają.