Poseł Stanisław Gawłowski zrzekł się immunitetu. To oznacza, że prokuratura w Szczecinie może mu postawić zarzuty korupcji, ujawnienia tajemnicy urzędowej oraz plagiatu pracy doktorskiej.
Nie wiadomo, kiedy do przesłuchania dojdzie, bo według prokuratury, sprawa jest tak poważna, że posła należałoby zatrzymać (w praktyce doprowadzić na przesłuchanie w kajdankach), a potem aresztować. Ale na takie środki musiałby wyrazić zgodę Sejm, a nie wiadomo, czy i kiedy to się stanie.
Wczoraj poseł wraz ze swoim pełnomocnikiem odpierali zarzuty prokuratury. Konferencja w Sejmie trwała niespełna pół godziny, ale po jej zakończeniu dziennikarze nie mieli wielu pytań. Tymczasem nie wszystko posłowi udało się wyjaśnić.
Sprawa zegarków
Jeden z zarzutów dotyczy przyjęcia przez Gawłowskiego dwóch zegarków marki TAG Heuer o łącznej wartości ponad 25 tys. zł. Według prokuratury, poseł dostał je w 2011 roku od Łukasza L., jednego z podległych urzędników w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Gawłowski był wtedy wiceministrem środowiska.
Łukasz L. zeznał, że dostał od Gawłowskiego e-mail ze zdjęciami zegarków, które różniły się tylko kolorem. Prokuratura nie dysponuje tym wysłanym z pustego konta listem i zegarkami, ale ma ich numery: TAG Heuer CV2A12.-FC6236 oraz CV2A12.FC6235.
To ważne oznaczenia, w kontekście tego, co wczoraj mówił Gawłowski. Przyznał, że prokuratura zabezpieczyła u niego zegarek tej marki, ale inny, bo kupiony prywatnie w 2007 r. na 39. urodziny w CHR Galaxy w Szczecinie.
Jako dowód pokazał znaleziony kilka dni temu na strychu w domu dowód zakupu. Zegarek ma numer WV211B i jest całkiem inny od tych z zarzutów prokuratury. Według posła, to dowód na to, że nie dał się skorumpować, ale prokuratura nie twierdziła, że zabezpieczony u posła zegarek, to ten pochodzący z korupcji. Gdzie są więc zegarki, które kupił Łukasz L.? Nie wiadomo.
Roman Giertych zwraca uwagę, że L. jako podejrzany (w aferze w IMiGW) może zmyślać, by zyskać w oczach prokuratury, a za kłamstwo podejrzanemu nie grozi żadna kara.
- I czy to nie dziwne, że gdy Łukasz L. z innym podejrzanym na nagranej rozmowie przez godzinę zastanawiali się, jak zapewnić sobie poparcie Gawłowskiego przed zwolnieniem z pracy, to nie wspomnieli, że rok wcześniej dali mu zegarki - pytał prawnik.
Sprawa pieniędzy
Gawłowski podważył też wczoraj ustalenia prokuratury dotyczące przyjęcia 170 tys. zł łapówki od przedsiębiorcy z Darłowa w aferze melioracyjnej. Krzysztof B. miał zeznać, że do korupcji doszło w domu posła w Koszalinie na początku sierpnia w 2011 roku.
- W tym czasie byłem na wczasach w Chorwacji - tryumfuje Gawłowski i pokazuje bilingi telefoniczne.
Ale trudno to zweryfikować, bo nie wiadomo, kiedy konkretnie miało dojść do wizyty B. w domu posła.
Gawłowski uderza znów w Brudzińskiego
Niech prokuratura przesłucha Joachima Brudzińskiego. I to najlepiej w pierwszej kolejności. Składam taki wniosek - zapowiedział wczoraj pełnomocnik posła Stanisława Gawłowskiego.
Nazwisko obecnego ministra spraw wewnętrznych pojawiło się wczoraj podczas wyjaśnień posła Stanisława Gawłowskiego w Sejmie. Zapewniał, że nie ma nic wspólnego z zarzutami korupcji, jakie szykuje mu szczecińska prokuratura. Przy okazji zaatakował Joachima Brudzińskiego, który niedawno zapewniał, że nie interesował się aferą melioracyjną i zegarkową i nie ma nic wspólnego z obecnymi problemami posła Gawłowskiego.
Gawłowski pokazał pismo, jakie cztery lata temu grupa działaczy PiS napisała do Brudzińskiego. Prosili, aby zorientował się, czy można pomóc innemu działaczowi PiS, który popadł w problemy z prawem. To właśnie ten działacz jest jedną z osób, które teraz obciążają Gawłowskiego w śledztwie korupcyjnym.
- W jaki sposób pan Brudziński zareagował na to pismo? Czy podjął jakieś działania? Niech to wyjaśni prokuratura. Składam taki wniosek - mówił wczoraj mecenas Roman Giertych, pełnomocnik Gawłowskiego.
- Brudziński mówił, że sprawy Gawłowskiego nie zna, że jego wiedza pochodzi z gazety. Ewidentnie pan Joachim Brudziński sprawy nie pamiętał albo dziennikarzy oszukał, że sprawy nie zna. To pismo ewidentnie wskazuje, że o sprawie został powiadomiony najpóźniej w 2014 roku - dodawał Gawłowski.
Wczoraj minister Brudziński nie komentował sprawy.
W czwartek w Sejmie zbiera się komisja regulaminowa. Może się zająć wnioskiem prokuratury o zgodę na zatrzymanie i aresztowanie Gawłowskiego. Ostateczną decyzję podejmą posłowie podczas obrad Sejmu. Termin nie jest jeszcze ustalony. Tydzień temu senatorowie nie zgodzili się na zatrzymanie i aresztowanie senatora PiS podejrzewanego o korupcję.