Oskarżycielem posiłkowym jest Katarzyna Korszewska, pełnomocnik Fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva! Wraz z aktywistami Inicjatywy na Rzecz Zwierząt Basta! w okresie od lutego do sierpnia 2016 r. zbierała materiał dowodowy w postaci filmów i zdjęć w pobliżu rzeźni w Witkowie. Zarzuty znęcania się nad zwierzakami usłyszało łącznie 13 osób.
Przed Sądem Rejonowym w Stargardzie ruszył dziś proces. Jeden z pracowników wcześniej dobrowolnie poddał się karze. Dziś na ławie oskarżonych zasiadło 7 mężczyzn. Większość z nich nie przyznaje się do znęcania nad bydłem.
- Nie biłem tylko oklepywałem tatuownicą, żeby je oznakować - zeznawał Zenon N. - Nie znęcam się nad zwierzętami. - Nadawałem im jedynie właściwy kierunek, by szły na wagę.
Do winy nie przyznał się też Tomasz K.
- Nie uważam bym robił tym zwierzętom krzywdę - mówił. - Plastikowa rurka służyła jedynie do poganiania zwierząt.
Elektrycznych poganiaczy nie używaliśmy, bo zootechnik zabronił. Uważał, że rażenie prądem nie jest właściwe.
- Miałem niebieską rurkę, tylko stukałem nią, by zwierzaki szły do ważenia - zapewniał Zygmunt R. Podobnie mówił Józef B., który twierdzi, że ręką zaganiał cielęta, by szły we właściwym kierunku. Oskarżony jest o uderzanie bydła rękoma po głowach.
Jeden z oskarżonych przyznał się do tego, że wciągał prosiaka za ucho na wagę.
Oskarżonym grozi do 3 lat więzienia. Kolejna rozprawa 28 maja.