Świadkowie na procesie byłego ordynatora: pieniądze dawaliśmy z wdzięczności

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Oskarżony ordynator Jerzy J
Oskarżony ordynator Jerzy J Artur Drożdżak
Na procesie byłego ordynatora Jerzego J. oskarżonego o przyjmowanie łapówek zeznawali pierwsi świadkowie. Dwie osoby potwierdziły, że dały pieniądze lekarzowi „z wdzięczności”. Jedna nieoczekiwanie zaprzeczyła, że wręczyła mu 800 zł. Wobec odmiennej niż w śledztwie treści relacji. może jej teraz grozić odpowiedzialność karna za składanie fałszywych zeznań. Tym bardziej, że sąd zaprzysiągł kobietę, by mówiła prawdę.

WIDEO: Barometr Bartusia

Prokuratura postawiła ordynatorowi 17 zarzutów dotyczących przyjmowania korzyści majątkowych od pacjentów w zamian za ustalanie im terminów zabiegów poza kolejnością. W śledztwie lekarz przyznał się do części zarzutów, ale na procesie przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Krowodrzy zaprzeczył, by dokonał tych przestępstw.

Podczas przesłuchań 66-letni Jerzy J. opowiadał, że koperty, które ludzie zostawiali mu na biurku, wyrzucał do kosza, choć domyślał się, że tam są pieniądze, bo, jak mówił: „pacjent nie przychodzi z obrazkiem świętym, może jedynie siostry zakonne”. Prokuratura przesłuchała więc sprzątaczkę w szpitalu, która zaprzeczyła, by odnajdywała pieniądze w koszu na śmieci. Widziała tylko opakowania po alkoholach i prezentach.

Na rozprawie oskarżony opisywał swoje kontakty z pacjentami. Z jego wyliczeń wynikało, że operacje wcale nie następowały szybciej, niż obowiązujący w danym czasie czas oczekiwania. Np. pacjent Zygmunt G. czekał na operację stawu biodrowego 934 dni, a średni czas oczekiwania dla innych osób wynosił 538 dni.

Zygmunt G już zmarł, ale w poniedziałek zeznawała jego żona, 74-letnia Fryderyka G. Opisała, jak z mężem zjawili się u lekarza w poradni Krakowskiego Centrum Rehabilitacji i to bez skierowania. Przyjął ich i „z wdzięczności” zostawiła mu na biurku, jak to określiła - ”spontanicznie” - 200 zł bez koperty i uciekła z gabinet. Nie kryła, że to była wyłącznie jej inicjatywa i lekarz nie domagał się żadnej gotówki.

Okoliczności przekazania 1300 zł opisał też kolejny świadek, 73-letni Franciszek B., który liczył na szybszą operację barku. Trzykrotnie w 2016 r. dał lekarzowi pieniądze: najpierw 300 zł, a potem dwa razy po 500 zł „z wdzięczności”, że będzie miał szybciej operację. Najpierw słyszał, że może ją mieć około 2020 r., potem dostał szybciej termin na operację, ale ostatecznie, gdy zjawił się w szpitalu na Modrzewiowej w przeddzień zabiegu usłyszał, że zbyt dużo waży i placówka nie ma łóżka, na którym mógłby się położyć, by wykonać operację. W tamtym czasie ważył około 150 kg. Zirytowany wypisał się ze szpitala. Zdenerwował się tym bardziej, że w tej placówce miał już wcześniej wszczepiane endoprotezy stawu biodrowego i wówczas nikt mu nie mówił, że operacji nie da się wykonać, a ważył wówczas tyle samo. Zdenerwowany zażądał od Jerzego J. zwrotu pieniędzy. Ordynator dał mu kopertę, w której było 2 tys. zł, czyli o 700 zł więcej, niż w sumie otrzymał od Franciszka B. Mężczyzna po tym fakcie zawiadomił policję, że wręczał pieniądze ordynatorowi.

Ku zaskoczeniu prokuratora i sądu, świadek 54-letnia Marta S. zaprzeczyła, by wręczyła lekarzowi w prywatnym gabinecie w Olkuszu kwotę 800 zł za obietnicę terminu i operacji stawu biodrowego. Zawile tłumaczyła, że to były pieniądze za wcześniejsze wizyty, których nie opłaciła. Zapisane w protokole ze śledztwa słowa tłumaczyła stresem, niezrozumieniem jej intencji. W sądzie mówiła, że też jest w stresie i boi się prokuratora, a w pewnej chwili zaczęła płakać. Sąd dopytywał, czy świadek się leczy psychiatrycznie lub psychologicznie, ale Marta S zaprzeczyła. Za składanie fałszywych zeznań grozi jej do 8 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Świadkowie na procesie byłego ordynatora: pieniądze dawaliśmy z wdzięczności - Gazeta Krakowska

Komentarze 23

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

1

G
Gosciu

Ten pan dziennikarz to jakiś absurd.

Wpierw doczytaj się co jest w aktach, w zeznaniach i nie pisz jakiejś fikcji.

Niestety prokurator postawił zarzuty na wyrost, nie mając żadnych dowodów hehehe.

Żadnych. Ani nagrań, ani pieniędzy. A, zapomniałem. Doktor oskarżony o 2700zl a same postępowanie kosztowało już więcej niż 100tys zł.

A Pani sędzina też niczego sobie, chyba koleżanka prokuratora..Fajnie będzie na najbliższej rozprawie, gdyż świadkowie będą zeznawać w jaki sposób byli zmuszeni przez organy ścigania do składania fałszywych zeznań. Polecam przyjść słuchać i się śmiać z wymiaru sorawiedliwosci. ;) ;)

z
zzzz

Przecież system łapówkowy już się ucywilizował - najpierw wizyta w prywatnej klinice gdzie przyjmuje dany lekarz, 400 zeta za niby badanie i potem info, że tutaj numer prywatny i jak będzie trzeba to się wciśnie bez kolejki.

O
Operator

To się nigdy nie skończy z tymi kopertami. Brali, biorą i będą brać.. Bo nie ma za karę odbierania prawa do wukonywania zawodu i konfiskaty majatku

G
Gość
3 grudnia, 06:43, yw:

Dziadyga dostał 700zł więcej niż dał i jeszcze poszedł się skarżyć ?

A co mu po 700 zł jak chodzić nie może i będzie czekał cały ten czas drugi raz?

G
Gość
3 grudnia, 08:28, Gość:

Przecież każdy lekarz przyjmuje prywatnie po godzinach w min trzech gabinetach i we własnym domu, to gdzie on potem prywatnie leczy? W publicznym szpitalu bo jest to legalne.

Dokładnie tak. Wieść gminna niesie, że jak chcesz czuć się bezpiecznie przy porodzie to lepiej "pochodzić" prywatnie na wizyty do ważniejszych lekarzy i położnych. Wizyty oczywiście 200-300 zł każda. Ale oficjalnie nie ma się do czego przyczepić.

G
Gość

Cuda panie cuda. Koperty może wrzucał, ale czy z zawartością? A tak w ogóle to wyrzucanie pieniędzy jest tak samo nielegalne, bo w sensie fizycznym (nie nominałowym) są własnością państwową. No nic zwykły zjadacz chleba będzie czekał dalej latami na operacje.

j
jaja....

Lekarka jednej z tarnowskich przychodni usłyszała zarzuty przyjmowania łapówek od swoich pacjentów. Może jednak nadal bez przeszkód zajmować się leczeniem, bo śledczy uznali, iż zawieszenie pani doktor prawa wykonywania zawodu... zaszkodziłoby pacjentom.

G
Gość

Do pierdla natychmiast.!!!

G
Gość

Łapówkarz w dodatku..ograniczony.Tak się tłumaczyć??????????????

"Procedura" kiedy to w przychodni wdzięczny musi płacić za wizytę i przyjęcie do jego szpitala jest powszechna ten proceder nikogo nie dziwi i to jest tragiczne w naszej służbie zdrowia.

G
Gość

Przecież każdy lekarz przyjmuje prywatnie po godzinach w min trzech gabinetach i we własnym domu, to gdzie on potem prywatnie leczy? W publicznym szpitalu bo jest to legalne.

G
Gość

gdzie ten szpital? idę za sprzątacza!!!

m
milewski

wyrzucał koperty.co za rozsądny facet!

E
Ehh

Ewidentnie widać, że winna jest p.sprzataczka i ta pacjentka ,co mataczy i zmienia zeznania.Inna sprawa,że Służba Zdrowie, to nawet za Komuny była....kapitalistyczna.

j
jk

On jest niewinny ,to były przecież tylko od pacjentów.....listy

Wróć na i.pl Portal i.pl