Cudowna atmosfera wigilijnej nocy, rodzinna bliskość, wspólne świętowanie? W wielu rodzinach nie ma nic z tych rzeczy. Dane adwokatów są jednoznaczne: to w styczniu najwięcej osób przychodzi do nich, żeby rozpocząć sprawę rozwodową.
Jak podkreśla Marek Grabowski z Fundacji Mamy i Taty, końcówka roku z kilku powodów sprzyja rozwodom. Okres świąteczny to dla wielu rodzin bardzo trudny czas. Już grudzień jest wyczerpujący.
- W wielu firmach kończone są projekty, zamykane bilanse, do tego dochodzą przygotowania do świąt - mówi Grabowski.
Potem następują święta i trudne spotkania rodzinne.
- Są rozmowy o polityce, uwagi typu „zobacz, jak wychowałaś dziecko. Nie chce się witać z ciocią” - mówi działacz.
Czarę goryczy przelewają imprezy sylwestrowe, na których jest dużo alkoholu, co sprzyja zdradom oraz dwuznacznym sytuacjom. To przelewa często czarę goryczy, a Nowy Rok sprzyja podejmowaniu decyzji.
- Ludzie chcą zacząć nowe życie, postanawiają rzucić palenie, ale też męża lub żonę - mówi Grabowski.
Ale prawidłowo funkcjonujące rodziny święta przetrwają. Gorzej z tymi, w których od dawna źle się dzieje.
- Często małżeństwa traktują wspólne święta jako ostatnią deskę ratunku. Jeśli nawet one nie pomogą, podejmują decyzję o rozwodzie - mówi łódzka adwokat Ida Parada, zajmująca się m.in. rozwodami.
Z danych amerykańskich wynika, że najwięcej pozwów rozwodowych wpływa 8 stycznia. Jednak u łódzkich adwokatów najwięcej klientów pojawia się w drugiej połowie stycznia. Łodzianie chcą zwykle poczekać na poświąteczną wypłatę.
Sąd Okręgowy w Łodzi miesięcznie dostaje od 240 do 300 pozwów rozwodowych. Szczytowe miesiące to marzec i październik. W 2018 złożono wtedy odpowiednio 307 i 299 wniosków, tym - 290 i 297.
W regionie łódzkim w ubiegłym roku orzeczono 3,6 tys. rozwodów. Ich liczba spadła aż o 18 proc. w stosunku do roku 2017, gdy było ich 4,4 tys. W całej Polsce było ich 63 tys., ale 50 lat temu - cztery razy mniej.
Liczbę takich decyzji chcą zmniejszyć cztery organizacje prorodzinne, wśród nich łódzka Fundacja Życie. Jej prezes Michał Owczarski stworzył w tym roku kampanię „Nie psuj Świąt!”. Chodzi w niej o to, żeby święta nie stały się przyczyną dziecięcej tragedii.
Michał Owczarski podkreśla, że rozwody szkodzą przede wszystkim dzieciom. Bo to one cierpią coraz bardziej. - Trzeba zapobiegać takim sytuacjom. Bo jeśli nie da się zapobiec rozwodowi, potem można tylko łagodzić jego skutki - mówi.
Dlatego organizacje zaapelowały, by w czasie świąt wyciszyć konflikty, a będąc świadomym zagrożeń - neutralizować je.
W ubiegłym tygodniu ze wspólnym przesłaniem wystąpiły cztery organizacje oraz Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak.
- Dzieci są najważniejsze i nie może być sytuacji, żeby w święta płakały - apeluje rzecznik.
Dodatkowo pod kierunkiem łódzkiej psycholog Marii Woźniak powstała broszura „4 kroki do silnej rodziny”, która mówi m.in. o skutkach rozwodów dla dzieci. Można ją pobrać ze strony 4kroki.pl. Aż 16 tys. książeczek trafi też do szkół w regionie. Współfinansuje je rządowy Fundusz Sprawiedliwości.
Czy to pomoże? Mec. Iga Parada twierdzi, że każda inicjatywa, która może ochronić dzieci, jest cenna. - Z doświadczenia zawodowego wiem jednak, że na pewnym etapie rada „nie kłóćcie się” nie wystarczy do powstrzymania rozwodu. A dzieci w sytuacji kłótni i awantur i tak cierpią - ocenia.
