Z oświadczenia rodziny Jamesów wynika, że przyczyną zatrzymania krążenia, którego 18-letni Bronny James doznał 24 lipca na treningu uniwersyteckim, była wada wrodzona.
Wrodzona wada przyczyną zatrzymania akcji serca syna LeBrona
„Wrodzona wada serca była przyczyną zatrzymania akcji serca u Bronny’ego Jamesa 24 lipca i według oświadczenia rzecznika rodziny Jamesów istnieje pewność, że w najbliższej przyszłości wróci do pełnego zdrowia i gry w koszykówkę” – napisał koszykarski ekspert The Athletic and Stadium, Shams Charania na Twitterze zamieszczając przy tym oświadczenie:
„Pełne badanie w Cedars-Sinai przeprowadzone przez dr Merigi Chukumerigi i późniejsze badania w Mayo Clinic przez dr Michaela Ackermana oraz w Atlantic Health/Morristown Medical Center przez dr Matthew Martineza pozwoliły zidentyfikować prawdopodobną przyczynę zatrzymania krążenia pana Jamesa. Jest to istotna anatomicznie i funkcjonalnie wada serca, którą można wyleczyć. Jesteśmy pewni całkowitego powrotu Bronniego do zdrowia i tego, że w najbliższej przyszłości wróci do koszykówki. Będziemy w dalszym ciągu informować media o jego stanie i prosić o poszanowanie prywatności rodziny Jamesów”
– czytamy w oświadczeniu.
Najstarszy syn supergwiazdy Los Angeles Lakers LeBrona Jamesa zasłabł w poniedziałek rano, 24 lipca, podczas sesji treningowej na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Bronny został zabrany w stanie agonalnym na oddział intensywnej terapii do Cedars-Sinai Medical Center w Los Angeles. Po czterech dniach został wypisany ze szpitala.
„To, że Bronny James przeżył, jest po prostu niesamowite”
Profesor Scott Ceresnak, kardiolog-elektrofizjolog i dyrektor oddziału arytmii dziecięcej w Szkole Medycznej Uniwersytetu Stanforda, w wywiadzie dla „Sporting News” odnotował pomyślny wynik sytuacji z 18-letnim Jamesem. Według lekarza, w przypadku pozaszpitalnego zatrzymania krążenia szansa na przeżycie wynosi około 10 procent.
– To, że przeżył, jest niesamowite. Miał pecha w tym sensie, że miał bardzo rzadki przypadek, potencjalnie zagrażający życiu. Miał jednak szczęście w tym sensie, że ktoś wykonał sztuczne oddychanie, uratował mu życie, podłączył automatyczny defibrylator zewnętrzny i sprowadził go z powrotem
– powiedział prof. Ceresnak.
