Władza i pieniądze
Angielski szeryf nie miał srebrnej sześcioramiennej gwiazdy, miał za to - od czasów podboju Anglii przez Wilhelma Zdobywcę - prawo aresztu i karania. Z czasem prerogatywy szeryfa przejęli wicehrabiowie, choć jeszcze długo szeryf był tym od czarnej roboty, zaś wicehrabia kojarzył się bardziej z polityką. Ostatecznie tytuł wicehrabiego stał się dziedzicznym tytułem parostwa, a szeryfowie wywędrowali za ocean.
Niektórzy historycy twierdzą, że średniowieczni szeryfowie mieli o wiele większą władzę, niż się powszechnie sądzi, i jako „komornicy powiatowi” zajmowali się też poborem pieniędzy. Świadczyłoby to o ich niezwyklej pozycji w strukturze państwa.
Apetyt na koronę
Ślady tego znajdujemy w popkulturze, która przyzwyczaiła nas do tego, że szeryf to raczej rodzaj pre-policjanta, ale czasem nawet jej uda się przemycić coś interesującego. Oto najsławniejszym szeryfem w dziejach jest oczywiście ten z Nottingham, który za czasów Ryszarda Lwie Serce bezskutecznie próbuje złowić Robin Hooda w przepastnych lasach Sherwood.
Być może Hood jest odeń sprytniejszy, ale i szeryf ma swoje tajemnice. W filmowej adaptacji legendy z 1991 r.: „Robin Hood: Prince of Thieves”, autorzy dodali szeryfowi znacznie więcej władzy niż dotąd. W filmie uchodzi niemal za reprezentanta króla w dużej części północnej Anglii, a w pewnym momencie niemal decyduje się na przejęcie tronu.
A może by inaczej?
To dowodziłoby, że szeryf był w owych czasach naprawdę „kimś”. Ale zwykle szeryfa - wroga Robin Hooda - pokazuje się jako tępawego siepacza. To zrozumiałe, choć nudne. Ponoć gdy Ridley Scott kręcił w 2010 r. swojego „Robin Hooda”, chciał odwrócić role: szeryf miał być przystojnym i dowcipnym sybarytą, który wodzi za nos głupawego dzikusa z lasu. Nie zgodzili się na to producenci, co jest dowodem na to, że Anglia jest niereformowalna.
