Zaginięcie Zofii Piątkowskiej, 74-letniej wdowy, od 27 listopada 2008 roku pozostaje tajemnicą. Nie wiadomo czy została porwana, ale na pewno została zamordowana. Bezdomni zbierający złom znaleźli 8 lutego 2009 r. część jej zwłok - dolną połowę przeciętego na pół ciała, na łące niedaleko placu targowego na Rybitwach. Obok nich leżała jej halka i buty, a kilkaset metrów dalej złożone w kostkę kurtka, chustka oraz dokumenty na nazwisko Zofia Piątkowska.
Ostatnim dniem, kiedy widziano ją żywą, był 27 listopada między godz. 9.30 a 10. Pasażerowie zaobserwowali jak stała na przystanku autobusowym "Mackiewicza" przy ul. Opolskiej w Krakowie. Chciała jechać w stronę Nowej Huty.
Jak stamtąd trafiła na Rybitwy? Wiadomo, że nie została tam zabita. Policjanci z Archiwum X, którzy prowadzą tę sprawę, mają pewne podejrzenia. Wiążą się one ze środowiskiem bezdomnych w Krakowie.
- Zadzwonił do nas anonimowy informator, który przyznał, że słyszał kobiece krzyki na terenie zamieszkanym przez bezdomnych, na tyłach Komendy Wojewódzkiej Policji, w okolicy ulic Kosynierów i Dąbskiej, w okresie gdy Zofia Piątkowska zaginęła - mówi jeden z oficerów. To łączy się z jedną z przyjętych przez śledczych hipotez. Według nich, morderca wywodzi się ze środowiska ludzi, którzy koczują razem z bezdomnymi (to np. ukrywający się recydywiści). Wskazują na to niektóre ze znalezionych dowodów.
Policjanci mają nadzieję, że uda im się znaleźć więcej świadków, którzy być może słyszeli panią Zofię.
- Jeśli ktokolwiek coś widział, słyszał w tamtej okolicy, prosimy o kontakt - mówią śledczy. Tel. 12 61 54 442, po godz. 16 włącza się automatyczna sekretarka, na którą można się nagrać.
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!