Fotografie udostępnił Ryszard Doda ze Starej Pasłęki na Warmii i Mazurach, na swoim profilu na Facebooku. To łącznie dziewięć klatek - siedem fotografii oraz dwa skany.
Zdjęcia zostały wykonane z pokładowego aparatu fotograficznego radzieckiej maszyny Ił 2 (słynny Szturmowik). Pokazują długie kolumny cywilnych uchodźców na zamarzniętym Zalewie Wiślanym. Skany to z kolei meldunki radzieckich pilotów, które złożyli po nalocie na kolumny "przeciwnika".
- Zdjęcia otrzymałem od kolegi - żeglarza z Rosji - mówi Ryszard Doda, który jest żeglarzem, szkutnikiem. - Obaj pasjonujemy się historią tego regionu w czasie II wojny światowej. Dla Polaków archiwa rosyjskie są niedostępne. Rosyjscy znajomi dzielą się z nami swoimi znaleziskami. Z tych, udostępnionych przeze mnie zdjęć, wcześniej widziałem gdzieś tylko dwa. Pozostałe raczej nie były w Polsce publikowane.
Dla Polaków archiwa rosyjskie są niedostępne. Rosyjscy znajomi dzielą się z nami swoimi znaleziskami. Z tych, udostępnionych przeze mnie zdjęć, wcześniej widziałem gdzieś tylko dwa. Pozostałe raczej nie były w Polsce publikowane.
Dla uciekających zimą 1944/45 z terenów Prus Wschodnich niemieckich cywili zamarznięty Zalew Wiślany był jedyną drogą prowadzącą do portów w Gdańsku i Gdyni. Przechodząc przez lód docierali na Mierzeję Wiślaną, będącą jeszcze w panowaniu Niemców. Mierzeja była jedynym szlakiem ucieczki na Zachód.
Poruszający się wyznaczonymi, lodowymi szlakami Niemcy (głównie na wozach konnych i pieszo) byli celem ataków z powietrza - bombardowań i ostrzału z broni maszynowej. Liczbę ewakuowanych przez zamarznięty Zalew Wiślany szacuje się nawet na 400 tys. ludzi. Tysiącom osób, które wówczas utonęły lub zginęły od ostrzału, poświęcony jest pamiątkowy obelisk w pobliżu portu we Fromborku.
- To była niewyobrażalna tragedia - mówi Ryszard Doda. - Co prawda. Niemcy płacili cenę za rozpętanie wojny, ale pamiętać należy, że przez Zalew Wiślany uciekali cywile: głównie starcy, kobiety i dzieci. Byli tam nie tylko Niemcy, ale też np. polscy robotnicy przymusowi czy francuscy lub brytyjscy jeńcy wojenni. Jeszcze dziś znajdujemy przedmioty pochodzące z tamtych czasów - m.in. końskie rzędy porzucone po śmierci zwierząt czy zagubione przedmioty domowe, które uchodźcy zabierali ze sobą.
Niemcy płacili cenę za rozpętanie wojny, ale pamiętać należy, że przez Zalew Wiślany uciekali cywile: głównie starcy, kobiety i dzieci. Byli tam nie tylko Niemcy, ale też np. polscy robotnicy przymusowi czy francuscy lub brytyjscy jeńcy wojenni.
Czytaj więcej: Pomorska historia 1945 roku. Ucieczka po zamarzniętym Zalewie Wiślanym
Zobacz też: Hel. Wydobycie pływaka z wodnosamolotu (kwiecień 2015)