W Atletico był wielką gwiazdą już jako nastolatek, odszedł do Liverpoolu, gdzie rozwinął skrzydła. Potem był dramatyczny transfer, bo dopinany w ostatnich godzinach okienka i szybka ucieczka helikopterem - prawdopodobnie z utajnioną kontuzją. Z Liverpoolu do Londynu. "L'Nino" podpisał kontrakt z Chelsea, z którą wygrał Ligę Mistrzów i Ligę Europy, ale która również zabrała światu Torresa-super snajpera.
Hiszpan wrócił do Madrytu przed sezonem 2015/16. Ten okres sprawił, że dobił do liczby stu goli w LaLiga. Zagrał w finale Ligi Mistrzów, który Atletico przegrało z Realem po serii jedenastek. W środę na stadionie Olympique Lyon podniósł pierwsze trofeum w barwach Rojiblancos. Potrzebował na to 403 spotkania. Na to wyczekiwanie złożyło się aż jedenaście sezonów, ale i 127 goli.
- Atletico jest wszystkim co najlepsze w moim życiu. Jestem dumny z tej drużyny. Chcę podziękować wszystkim za ten wieczór z całego serca. Pod względem sentymentalnym to trofeum jest najważniejsze. Od małego miałem konkretne marzenie i w końcu je spełniłem. Z poświęceniem, pracą i pokorą wszystko jest możliwe do zrealizowania - mówił po meczu Hiszpan.
Finał w Lyonie, przynajmniej na początku, nie był tak jednostronny. Doskonałą okazję na gola zmarnował Germain. Napastnikowi OM podawał Dimitri Payet, który jeszcze w pierwszej połowie musiał opuścić boisko. Rozgrywający marsylczyków przegrał z kontuzją. - Bez niego nie mogliśmy utrzymać tego poziomu. Z Payetem zdziałalibyśmy więcej. Wiedzieliśmy, że nie był gotowy w stu procentach, ale podjęliśmy ryzyko. To był finał - komentował po meczu Rudi Garcia, trener Olympique.
- Po to wyjechałem z domu, mając czternaście lat. Mam nadzieję, że to nie jest moje ostatnie trofeum - skomentował bohater finału, strzelec dwóch goli Antoine Griezmann. Co oznaczała jego "cieszynka"? Już informujemy. Radość po golach Francuza i taniec o nazwie "take the L" jest nawiązaniem do bohatera gry komputerowej Fortnite. Griezmann nie myśli, przynajmniej na razie, o transferze do Legii...