Tragiczna śmierć aktora w Los Angeles. Johnny Wactor zastrzelony na środku ulicy

Kazimierz Sikorski
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Tragiczna śmierć 37-letniego aktora. Został on postrzelony w centrum Los Angeles. Policja szuka sprawców zbrodni.

Jak podał portal TMZ, Johnny Wactor – aktor najbardziej znany z występu w prawie 200 odcinkach „General Hospital” – nie żyje. Zmarł w szpitalu, gdzie trafił z ranami postrzałowymi.

Postrzelony na parkingu

- Wactor został postrzelony w centrum Los Angeles – mówiła TMZ jego matka Scarlett. Dodała, że Johnny był ze współpracownikiem, kiedy zobaczyli trzech mężczyzn, którzy prawdopodobnie chcieli ukraść katalizator.

Scarlett twierdzi, że Johnny nie próbował z nimi walczyć ani ich powstrzymać… ale mężczyźni i tak go zastrzelili. Aktor trafił do szpitala. Tam wkrótce zmarł.

Według informacji policji ratownicy medyczni przybyli bardzo szybko na miejsce zdarzenia.

Johnny rozpoczął karierę aktorską w 2007 roku w przebojowym serialu „Lifetime Army Wives”.

Do jego większych osiągnięć należą również: „Westworld”, „The OA”, „NCIS”, „Stacja 19”, „Zabójcze umysły” i „Hollywood Girl”.

Kochający młody mężczyzna

Wielu pamięta go z występów w serialu „GH”, gdzie grał Brando Corbina – żonatego z narkomanką. Matka Wactora pamięta go jako kochającego młodego mężczyznę... Mówi, że jego śmierć pozostawia ogromną pustkę w sercu rodziny.

Pozostawił po sobie matkę oraz młodszych braci Lance’a i Granta. Miał 37 lat.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl