Spis treści
Wprowadzenie zakazu zadawania prac domowych nie było odpowiedzią na powszechność żądań
Od 1 kwietnia 2024 r. w życie weszły przepisy ograniczające zadawanie prac domowych w szkołach podstawowych. W klasach I–III nie zadaje się ich w ogóle, z wyjątkiem ćwiczeń rozwijających motorykę małą. W klasach IV–VIII prace domowe są dobrowolne i nie podlegają ocenie – uczeń otrzymuje jedynie informację zwrotną.
Ministerstwo Edukacji Narodowej argumentowało, że zmiany służą dobrostanowi uczniów, zapewniając im więcej czasu wolnego, który mogą przeznaczyć na odpoczynek, rozwijanie pasji i aktywność fizyczną. Przeciwnicy reformy – w tym część polityków opozycji – od początku wyrażali obawy, związane z tymi założeniami.
Projekt nowelizacji trafił do konsultacji publicznych pod koniec stycznia 2024 r. Wątpliwości wzbudził zwłaszcza moment wprowadzenia nowych przepisów – w trakcie roku szkolnego.
– Zmiany nie powinny być wprowadzane w kwietniu, a więc już pod koniec edukacji – mówiła w lutym ub.r. prof. Małgorzata Żytko z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Jej zdaniem bardziej adekwatne byłoby wprowadzenie nowych regulacji od września, wraz ze zmianą podstawy programowej.
MEN tłumaczyło wówczas, że termin wprowadzenia zmian „jest podyktowany pilną potrzebą odpowiedzi na powszechne oczekiwanie środowiska szkolnego”. Tymczasem Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek zauważył w opinii z połowy lutego, że „głosy w debacie publicznej nie potwierdzają twierdzenia o powszechności takich żądań”.
ZNP: Nauczyciele i rodzice są rozczarowani
Po roku obowiązywania reformy ZNP ocenia ją negatywnie.
– Trzeba wrócić do dyskusji o możliwości oceniania pracy domowej – stwierdziła Magdalena Kaszulanis.
Przypomniała, że już na etapie projektowania nowych przepisów związek ostrzegał, iż mogą one ograniczyć autonomię nauczyciela.
Według nauczycieli, na których powołuje się ZNP, „prace domowe rozwijają u uczniów systematyczność, odpowiedzialność oraz motywują do pogłębiania wiedzy” i „nie one są powodem przeciążenia uczniów nauką, a w ogromnej części nadmierna ilość treści zawarta w podstawach programowych dla poszczególnych przedmiotów”.
ZNP postuluje przywrócenie możliwości oceniania prac domowych, przynajmniej w ograniczonej formie.
– Kwestia do przedyskutowania to, czy miałaby to być ocena na wniosek ucznia, czy miałaby to być ocena pozytywna, tzn., że nauczyciel nie mógłby postawić oceny niedostatecznej – wskazuje Kaszulanis.
Rzeczniczka ZNP zauważa, że idea prac domowych powinna być zsynchronizowana z reformami i tym, jak wyglądają podstawy programowe.
– Zapis pojawił się, gdy mieliśmy przeładowaną podstawę programową, wtedy mieliśmy przemęczonych uczniów. W tym roku mamy ją odchudzoną o 20 proc., a w przyszłym roku ma wejść duża reforma programowa do szkół. Uważamy, że także ze względu na ten kontekst, przepisy powinny się zmienić – mówi.
Według rozmów prowadzonych przez ZNP z nauczycielami, ci „krytycznie oceniają wprowadzone rozwiązanie”. Co więcej – jak zauważa Kaszulanis – doświadczenie to zmieniło nastawienie nawet tych, którzy optowali za taką zmianą.
– Zmieniło się podejście wielu rodziców, którzy na początku entuzjastycznie podchodzili do tej zmiany – mówi Kaszulanis. – Po roku coraz częściej zdarza się, że podczas zebrań z nauczycielami proszą o prace domowe.
Są nieobowiązkowe, ale są. MEN zapowiada ewaluację
Podsumowując rok obowiązywania przepisów, Barbara Nowacka zauważyła, że: „prace domowe stały się nieobowiązkowe i nie są oceniane, natomiast prace domowe są i są zadawane”. Jej zdaniem „to, w jaki sposób nauczyciele pracują, to jest kawałek autonomii zawodu nauczyciela. Mam świadomość, że danie im autonomii i wypracowania dobrych metod jest podstawą”.
– Nauczyciele motywują uczniów, mają swoje techniki i sposoby, ale nie zawsze uczniowie chcą wykonywać dobrowolne zadania w domu. Są bardzo świadomi swojego nowego prawa i to egzekwują – dodała rzeczniczka.
Minister edukacji Barbara Nowacka zapowiedziała przeprowadzenie ewaluacji obowiązujących przepisów.
– Prowadzimy w tej chwili rozmowy z Instytutem Badań Edukacyjnych, nauczycielami i kuratoriami, żeby się dobrze do takiej ewaluacji przygotować – poinformowała. Na pytanie o możliwy termin zakończenia prac odpowiedziała w poniedziałek w RMF FM: „mam nadzieję, że we wrześniu będziemy gotowi”.
Barbara Nowacka ogłaszała plany ograniczenia prac domowych tuż po objęciu urzędu w grudniu 2023 r., apelując, by nie zadawać zadań na święta wielkanocne.
– Do prac domowych trzeba podejść spokojnie, absurdalnych prac domowych, nadmiernie obciążających uczniów, nie powinno być – mówiła wówczas.
Na początku stycznia 2024 r. premier Donald Tusk, w nagraniu opublikowanym na platformie X, przywołał wypowiedź ucznia: „to jest ogólnie problem polskich szkół, że są łamane prawa dziecka. Zadawanie na weekend, sprawdziany na poniedziałek”. Zapewnił wtedy: „tego problemu więcej nie będzie”.
Zmiany skrytykowali politycy opozycji. „Zakaz prac domowych może oznaczać szybki upadek polskiego szkolnictwa” – oceniał były minister edukacji Dariusz Piontkowski (PiS). Krzysztof Bosak (Konfederacja) dodawał, że „zakaz prac domowych pogłębi lukę edukacyjną między dziećmi z dobrych szkół a tymi z gorszych placówek”.
W odpowiedzi na te zarzuty wiceministra Katarzyna Lubnauer wielokrotnie podkreślała, że „nie jest prawdą, że prace domowe będą na każdym etapie zakazane, będą ograniczone”.
Potrzeba elastyczności i dobrych praktyk
W kwietniu 2024 r. MEN i Instytut Badań Edukacyjnych opublikowali informatory dla nauczycieli zatytułowane „Jak wspierać uczniów w samodzielnym uczeniu się”, zawierające propozycje zgodne z nowymi przepisami.
Z kolei sonda przeprowadzona w lutym 2024 r. przez Sieć Organizacji Społecznych SOS dla Edukacji pokazała, że 82 proc. nauczycieli uważa prace domowe za potrzebne, a 85 proc. chce samodzielnie decydować o ich zakresie. Jednocześnie 57 proc. badanych uznało, że liczba prac domowych powinna być zmniejszona.