Kiedy w czerwcu 2017 roku PKP Polskie Linie Kolejowe rozpoczynały remont trasy z Poznania do Warszawy, pasażerowie byli świadomi, że trzeba będzie liczyć się z utrudnieniami i kursowaniem pociągów objazdami przez Gniezno oraz Inowrocław. Mało kto jednak spodziewał się, że oprócz drobnych opóźnień, pociągi niejednokrotnie będą przyjeżdżały także kilkadziesiąt minut później.
– Kiedy przyjeżdżałam do Poznania w sylwestra, tylko na trasie z Warszawy pociąg miał ponad 40 minut opóźnienia – opowiada pani Karolina.
– Na sylwestra dotarłam do Poznania bez opóźnień, ale za to wcześniej, w listopadzie, przyjechałam z Warszawy z około 40-minutowym opóźnieniem – to już z kolei słowa pani Urszuli.
Pasażerów, którzy skarżą się na niepunktualne pociągi między Poznaniem a Warszawą nie brakuje tym bardziej, że problem dotyczy praktycznie wszystkich przewoźników. A krytyczna sytuacja miała miejsce w nocy z niedzieli na poniedziałek. Pociąg spółki PKP Intercity wyruszył z Warszawy do Zielonej Góry o godz. 19. W Poznaniu miał być o 22.35.
Jednak zamiast tego do stolicy Wielkopolski przyjechał dopiero o godz. 1.20 w nocy ze 165-minutowym opóźnieniem. Tuż za Kutnem zaliczył bowiem bardzo długi i przymusowy postój. Około godziny 20.40 doszło do awarii lokomotywy. I chociaż pierwsze komunikaty podawane w pociągu mówiły o około godzinnym opóźnieniu, ostatecznie lokomotywę udało się wymienić dopiero po ponad dwóch godzinach.
Kiedy, zgodnie z rozkładem, pociąg powinien zatrzymać się już w Poznaniu, ten nadal jeszcze stał pod Kutnem z około 400 pasażerami w środku. A zdezorientowanie i jednocześnie zdenerwowanie wśród podróżnych stawały się coraz większe.
– Rzeczywiście pod Kutnem doszło do awarii lokomotywy. Po jej wymianie pociąg odjechał dalej z ponad dwoma godzinami opóźnienia, co jest podstawą do złożenia reklamacji – przyznaje Agnieszka Serbeńska, rzecznik prasowy PKP Intercity.
***
Poczekaj Kiedyś Przyjedzie. Jak wyglądają podróże polskimi pociągami? Pisarz i podróżnik Filip Springer powiedział jak wyglądały niektóre z jego podróży.
Jak informuje Urząd Transportu Kolejowego, przewoźnik jest zobowiązany do wypłaty rekompensaty już w przypadku, kiedy dany pociąg ma powyżej godziny opóźnienia. Wtedy to pasażerowi należy się zwrot 25 procent wartości biletu. Z kolei w przypadku, gdy opóźnienie wynosi ponad dwie godziny, przewoźnik powinien zwrócić pasażerowi 50 procent ceny biletu. Jest tylko jeden istotny warunek – odszkodowanie może zostać wypłacone, jeśli jego wartość wynosi co najmniej 4 euro.
Żeby otrzymać odszkodowanie dany pasażer musi złożyć reklamację w terminie siedmiu dni od daty podróży. Najlepiej pobrać formularz, który jest dostępny na stronie internetowej spółki PKP Intercity.
– Pasażer musi podać swoje imię, nazwisko, dane kontaktowe, informacje dotyczące opóźnionego przejazdu oraz uzasadnienie reklamacji i kwotę o zwrot której wnioskuje – informuje Agnieszka Serbeńska.
Ponadto do wniosku trzeba dołączyć także bilet na opóźniony pociąg (w przypadku biletów internetowych trzeba podać numer transakcji). – Jeśli ktoś nie ma poświadczenia o opóźnieniu pociągu od konduktora, to nie ma problemu. Mamy informacje w systemie o opóźnieniach konkretnych pociągów – opowiada Agnieszka Serbańska.
Wniosek można złożyć osobiście w kasie biletowej lub Centrum Obsługi Klienta na dworcu kolejowym, wysłać pocztą na adres spółki PKP Intercity (Aleje Jerozolimskie 142 A,02-305 Warszawa) lub przesłać mailem. Jako adresata należy wskazać Biuro Rozliczeń, Reklamacji i Windykacji PKP Intercity. Szczegółowe informacje dotyczące wniosku o zwrot kosztów podróży można znaleźć na stronie internetowej www.intercity.pl.
***
Parę kliknięć zamiast stania w kolejce. Coraz częściej kupujemy bilety przez aplikacje