Jak podają amerykańskie media, w pogotowiu są nie tylko amerykańscy pogranicznicy, ale także wojsko i jeśli tylko zajdzie taka potrzeba granica amerykańsko-meksykańska zostanie zamknięta. Nielegalni imigranci nie zamierzają jednak rezygnować, Stany Zjednoczone są dla nich rajem, krajem, w którym chcą starać się o azyl, by tu osiąść, pracować i żyć. Uciekają ze swoich domów przed potworną nędzą, wyzyskiem oraz przestępczością. W Ameryce chcą sobie ułożyć na nowo życie.
Przybysze nie chcą skorzystać z pomocy oferowanej im przez władze meksykańskie, by zawieźć ich autobusami do obozów dla uchodźców. Obawiają się, że wtedy deportowano by ich z powrotem do domów. Miejscowi stróże prawa są na razie bardzo powściągliwi, obserwują karawanę, ale nie interweniują, nie zatrzymują jej.
Migranci nie skusili się też na ofertę prezydenta Meksyku Andresa Manuela Obradora, który tym, którzy tylko będą chcieli, mogą się w jego kraju starać o pracę. Odrzucają propozycję, choć doskonale wiedzą, że Donald Trump w swojej polityce wobec migrantów jest zdecydowany. Powstrzymanie nielegalnych imigrantów było jednym z jego czołowych postulatów już w kampanii wyborczej w roku 2016. Donald Trump mówił też o konieczności budowy muru na liczącej kilka tysięcy kilometrów granicy z Meksykiem.
Jak na razie jednak ten pomysł nie wypalił, Kongres Stanów Zjednoczonych nie chciał bowiem przeznaczyć wielu miliardów dolarów na kontrowersyjną budowlę, choć pojawili się już pierwsi projektanci, a nawet wykonawcy muru granicznego.
Jak podało BBC, karawana kieruje się w tej chwili w kierunku meksykańskiego miasta Tapachula, policja w bojowym rynsztunku jest na każdym skrzyżowaniu, w powietrzu latają śmigłowce, wyczuwa się atmosferę niepewności i napięcia.
Prezydent Donald Trump zagroził nawet wstrzymaniem pomocy dla Hondurasu i Gwatemali, jeśli te kraje nie powstrzymają na starcie takich pochodów imigrantów.
Kilkuset z przybyszów stara się już w Meksyku o status uchodźcy, ale z Gwatemali nadciągają kolejni, którzy chcą się przyłączyć do karawany i kierować się w stronę granicy amerykańskiej. - Ci ludzie powinni starać się najpierw o azyl w Meksyku, a jeśli go tam nie dostaną, władze amerykańskie zawrócą je na granicy - zapewniał Donald Trump.
Jak na razie nie wiadomo, kiedy i gdzie w Meksyku nastąpiło połączenie poszczególnych grup migrantów, którzy postanowili z Ameryki Środkowej kierować się w stronę granicy amerykańskiej. Być może dołączą do nich kolejni. Zdaniem policji gwatemalskiej, chętni do takiej wyprawy, gromadzą się już w mieście Tecun Iman w Gwatemali.
POLECAMY: